O roli mediów społecznościowych w zawodzie profesjonalnego prawnika powstało w ciągu ostatnich kilku lat setki, jeżeli nie tysiące opracowań. Wykorzystanie Facebooka czy Twittera w komunikacji stanowi istotne wyzwanie, nad którym głowią się zarówno teoretycy, jak i praktycy.
Co jest tu reklamą, a co informacją? Jak wykorzystywać te media zgodnie z zasadami etyki zawodowej? Na te pytania nie znaleziono chyba jeszcze dobrych odpowiedzi. W tym przypadku mamy do czynienia z „wyścigiem pocisku z pancerzem". Im grubszy i odporniejszy pancerz czołgu, tym bardziej skuteczny pocisk wymyślają konstruktorzy. Rywalizacja trwa od stu lat, a szala zwycięstwa przechyla się to na jedną, to na drugą stronę. Podobnie jest u nas. Gdy przedstawiciele zawodów prawniczych zbliżają się do uzgodnienia stanowiska w kwestii korzystania z mediów społecznościowych, pojawia się kolejna nowinka technologiczna, która wywraca dotychczasowy świat do góry nogami. I znowu szukamy odpowiedzi na nowe wyzwania. W mojej ocenie ten wyścig wciąż przegrywamy. Tymczasem nowoczesne narzędzia komunikacji – niejako chyłkiem, bocznymi drzwiami – zaczęły wywierać ogromny wpływ na zawody i samorządy prawnicze.
Dziś znajdujemy się pod nieustanną publiczną obserwacją naszych członków, którzy nie wahają się wyrazić swoich opinii właśnie na portalach społecznościowych – niekiedy w zaskakujący sposób komentując nasze decyzje i pomysły. Przybiera to czasem dowcipną, a przy tym trafną i ciekawą formę. Innym razem bywa uszczypliwe czy też aroganckie. Takie prawa rządzą dzisiaj wirtualnym światem.
To pokazuje, jak widoczna jest zmiana pokoleniowa w naszych zawodach. Musimy nauczyć się z nią żyć i wykorzystywać ją do budowy nowoczesnego samorządu i zawodu. Powinniśmy również pogodzić się z faktem, że wszystkie ważne obrady, zjazdy i zgromadzenia mogą być komentowane na żywo w wirtualnej przestrzeni. Nic już wówczas nie ujdzie uwagi tych, którzy są cierpliwi i śledzą życie samorządu. Ktoś może zadać pytanie: czy to dobrze czy źle? Osobiście jestem miłośnikiem i protektorem nowości informatycznych i doskonale zdaję sobie sprawę, że tego procesu nic już nie powstrzyma.
Wiem również, że są z tym związane pewne niedogodności – pokazywanie potknięć, błędów leksykalnych, wirtualnych memów, które urastają do rangi (najczęściej taniej) sensacji.