Tego oznaczenia mimo, że zostało ono potem zarejestrowane przez inną osobę w Urzędzie Patentowym nadal może on używać. I to bez żadnej opłaty licencyjnej, zgodnie z prawem, no i oczywiście bez narażania się na roszczenia finansowe rynkowych konkurentów.
To dobre i sprawiedliwe rozwiązanie w obrocie gospodarczym. Nie daje ono nienależnego przywileju tym firmom, które stać na podjęcie się procedury rejestracji znaku towarowego, z którego już korzystali lokalni przedsiębiorcy w sposób niejako pozaformalny. W przypadku sporu sądowego może jednak być tak, że miejscowy przedsiębiorca będzie musiał udowodnić swoją lokalność, niewielki zakres prowadzonej działalności gospodarczej, bycie w dobrej wierze i używanie znaku w przeszłości.
Jest tak, że uprawnienie używacza uprzedniego ogranicza prawo wyłączne właściciela znaku towarowego i zmusza go do tolerowania używania go przez lokalnego przedsiębiorcę, oczywiście nie każdego, tylko tego który ma już za sobą doświadczenie korzystania z tego oznaczenia.
Używacz uprzedni nie jest szeroko znany menedżerom małych i średnich firm. Dlatego warto, aby zarządzający nimi poznali więcej sekretów ukrytych w tej praktycznej instytucji.
Piszą o niej w tekście „Kiedy wolno nieodpłatnie i legalnie używać nie swojego znaku" autorzy z DLA PIPER Maciej Olejnik, radca prawny i Aleksandra Bączykowska, prawnik.