Na początku października przeczytałem bulwersujący mnie artykuł o sędziowskim stanie spoczynku. Przeczytałem, że sędziego można go pozbawić w ramach kary dyscyplinarnej. Co to jest ten „stan spoczynku"? Mówiąc językiem ogólnie rozumianym, stan spoczynku odpowiada emeryturze pracowniczej, a nie drzemce na kanapie. Czyli zapewnia środki do życia po przekroczeniu określonego wieku. Sankcja „pozbawienia prawa do stanu spoczynku wraz z prawem do uposażenia" od dawna istnieje. Według mnie jest to co najmniej niesprawiedliwe, jeśli nie sprzeczne z konstytucją.
Niepotrzebna beatyfikacja
Z jakichś względów sędziowie są traktowani jak nadludzie, którzy mogą tylko robić rzeczy dobre, nie mając przywar. Mają troszczyć się o innych i wykazywać nienagannością w życiu prywatnym. Czyli po śmierci, jeśli przez całe życie stosowali się do obowiązujących ich reguł, pójdą prościutko do nieba. Nie będzie ich nawet trzeba beatyfikować! Utopia po prostu: sędzia musi być bardziej święty niż wszyscy święci.
W artykule, który mnie poruszył, sędzia dopuścił się fałszerstwa. Za to miał – i słusznie – sprawę karną i został skazany. Był też sąd dyscyplinarny. Sąd Najwyższy, bo sprawa dyscyplinarna w końcu tam trafiła, stwierdził, że zgodnie z zasadami dyscyplinowania sędziów, akt taki (fałszerstwo) wymaga najsurowszego potraktowania, gdyż takie zachowanie sędziego podważa zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości. Nic to, że sędzia – obecnie w stanie spoczynku z powodów zdrowotnych, przekonywał, że przez 31 lat pracy jego służba była nienaganna; że nie działał we własnym interesie, lecz w interesie stron, aby nie trzeba było prowadzić sprawy od początku. Dodał, że kara najsurowsza – pozbawienia prawa do stanu spoczynku wraz z prawem do uposażenia, pozbawi go środków do życia, a innej pracy wykonywać nie może. Dla mnie jest to paradoks. Bo w majestacie prawa (dla mnie nielegalnie) pozbawia się świadczeń, na które pracowało się przez całe życie. Czy Polska robi łaskę, wypłacając świadczenia praktycznie identyczne z zusowską emeryturą? Pozbawić? Uważam, że w polskiej konstytucji dałoby się wyczytać kilka postanowień, które taką karę wyłączają.
Cyrograf na całe życie
Idźmy dalej i wyobraźmy sobie taki scenariusz. Sędzia przeszedł na emeryturę – pardon, w stan spoczynku. Siedzi sobie w ogródku, sieje piękne kwiaty. I jak pisał w słowach piosenki śpiewanej przez Barbarę Kraftównę „Dramat w ogródkach działkowych" Maciej Szwed, „...a poza tym nic na działkach się nie dzieje". Aż tu nagle zezłoszczony sędzia-działkowicz, gdy mu smarkacz zdeptał kwiaty, dał mu parę klapsów poniżej pleców. Wrzask! Przyjeżdża policja i okazuje się, że to Pan Sędzia w spoczynku przetrzepał młodocianego. Skandal! - Sąd dyscyplinarny i pozbawiamy sędziego „przywilejów", na które pracował nieskazitelnie przez czterdzieści lat. To jak mam przestać być sędzią i żyć jak normalny obywatel i być traktowany jako taki? Czy przyjmując nominację sędziowską podpisałem cyrograf na całe życie? Wiem, że teoretycznie mogę się ustawowo zrzec tego statusu, tracąc wszystko, co mi się do tej pory należało. Więc gdzie równość obywateli wobec prawa?
Albo inaczej: przez całe życie będąc sędzią świeciłem przykładem, a tu w moje 80. urodziny wypiłem kropelkę za dużo koniaku i przeszedłem się po północy, śpiewając na całe stare gardło, zakłócając spokój w miejscach publicznych. I już mam sąd dyscyplinarny, bo jestem sędzią w stanie nie tylko upojenia, ale i spoczynku. To tak jak w mafii lub szpiegostwie nie ma wyjścia – byłeś raz, będziesz na całe życie? Na to wygląda! I z dnia na dzień mogą zabrać mi „stan spoczynku" wraz z wszystkimi pieniędzmi, które wypracowałem jako sędzia i mi się należały, jak psu miska zupy! Pięknie!