Jest to pierwsze tego rodzaju spotkanie od czasu wybuchu konfliktu o Trybunał Konstytucyjny. Może być krokiem w kierunku ucywilizowania sporu o sądy, skierowania go na bardziej merytoryczne tory, uspokojenia emocji, a to zawsze stwarza przestrzeń do budowania kompromisu. Bo tego, że reforma sądownictwa jest potrzebna, nikt nie kwestionuje, również większość sędziów.
Wprowadzanie reformy bez liczenia się z głosem środowiska sędziowskiego i budowanie wizerunku całego sądownictwa na jednostkowych przykładach osób, które sprzeniewierzyły się wartościom, jakie miały chronić, nie służy jednak nikomu. Ani państwu, ani obywatelom, ani też władzy politycznej, która w demokratycznym państwie właśnie w sile niezależnych sądów znajduje oparcie. Obniżanie zaufania do trzeciej władzy to zatem nic innego jak podcinanie gałęzi, na której wszyscy siedzimy.
Oczywiście, trzeba być realistą. Realna polityka toczy się daleko od Pałacu Prezydenckiego, a Andrzej Duda wywodzi się z obozu, który jest w sporze z sędziami. Stąd też jeżeli prezydentowi uda się choćby stworzyć forum do dyskutowania o reformie sądownictwa w kategoriach dobra wspólnego, będzie to jego duży sukces. Znajdzie się bowiem w miejscu, w którym głowa państwa w czasie kryzysów ustrojowych zawsze być powinna.