Głosowanie korespondencyjne jest ważnym narzędziem zapewnienia dostępności procesu wyborczego dla osób z niepełnosprawnościami. Bez niego dla wielu osób z niepełnosprawnością znaczną lub umiarkowaną powszechne prawo wyborcze przestanie być kwestią faktów, a stanie się jedynie pustą deklaracją. Senat RP stoi przed szansą dokonania niezbędnej „refleksji i zadumy" nad fundamentalnym w ustroju demokratycznym prawem politycznym i skorygowaniem niezgodnego z Konstytucją RP i konwencją ONZ o prawach osób niepełnosprawnych projektu poselskiej zmiany kodeksu wyborczego. Jest to jednocześnie szansa na zwalczenie amnezji normatywnej, która zdaje się trawić naszego ustawodawcę.
W czasie poniedziałkowego posiedzenia trzech senackich komisji: praw człowieka, praworządności i petycji, samorządu terytorialnego i administracji państwowej oraz ustawodawczej, zatriumfowała amnezja normatywna. Senatorowie zasiadający w komisjach nie skorygowali błędu, którym dotknięty jest poselski projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych (druk sejmowy nr 2001, druk senacki nr 696).
Przypomnijmy: wniesiony przez posłów rządzącej większości projekt zakłada m.in. zmiany w ustawie z 5 stycznia 2011 r. – Kodeks wyborczy (DzU z 2011 r. nr 21, poz. 112 z późn. zm.). Przygotowywana regulacja zgodnie z intencjami projektodawców ma uchylić instytucję głosowania korespondencyjnego, która umożliwia udział w wyborach osobom z niepełnosprawnościami, dla których osobiste stawienie się w lokalu wyborczym nie jest możliwe.
Pogwałcenie konstytucji
Pomimo stanowczego głosu środowiska osób z niepełnosprawnościami, zaprezentowanego przez jego przedstawicieli biorących udział w pracach komisji sejmowych, a także w poniedziałkowym posiedzeniu połączonych komisji senackich, ustawodawca pozostaje głuchy na zdecydowane oprotestowanie likwidacji głosowania korespondencyjnego. Głos osób z niepełnosprawności już teraz ustawodawca odbiera jako milczenie, dając kolejny przyczynek do lamentowania nad opłakanym stanem debaty publicznej i mizernym wpływem obywateli na treść stanowionego prawa. Zapowiadany w ostatniej kampanii wyborczej „złoty okres" obywatelskiej partycypacji w procesie legislacyjnym pozostał klasyczną wyborczą obietnicą, tzn. hasłem, które miało wybrzmieć i zaczarować, ale nigdy nie miało dotknąć ziemi i cokolwiek zmienić.
Tym razem stawka jest wysoka, bowiem ustawodawca proceduje nad rozwiązaniem prawnym, które doprowadzi do wykluczenia grupy obywateli z naszego życia wspólnotowego. Głosowanie korespondencyjne, zgodnie z obowiązującymi regulacjami, jest głosowaniem osobistym, które przysługuje każdemu wyborcy w wyborach prezydenckich, parlamentarnych i eurowyborach. Jest ono wyłączone jedynie w wyborach samorządowych (do organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego oraz wyborach wójta), ale nie dla osób ze znaczną lub umiarkowaną niepełnosprawnością. Taka regulacja została wprowadzona dla zminimalizowania barier, na które może natrafić osoba z niepełnosprawnością, chcąca skorzystać z przysługującego jej prawa obywatelskiego do udziału w wyborach. Rozwiązanie to ma zapewnić każdej osobie z niepełnosprawnością możliwość udziału w wyborach bez nadmiernych utrudnień, które mogą polegać na niemożności pokonania barier architektonicznych w lokalu wyborczym lub odległości dzielącej ten lokal od miejsce zamieszkania lub niemożności ustanowienia pełnomocnika.