Lech Kaczyński: Polski rok 1989

Powołując się na ducha Okrągłego Stołu, zaniechano wielu poważnych spraw. Widać to w słabości licznych instytucji demokratycznego państwa – pisze prezydent RP

Aktualizacja: 06.02.2009 19:27 Publikacja: 05.02.2009 23:41

Okrągły Stół był przedsięwzięciem taktycznym, a nie organiczną umową zawartą pomiędzy rządzącymi a s

Okrągły Stół był przedsięwzięciem taktycznym, a nie organiczną umową zawartą pomiędzy rządzącymi a społeczeństwem. Na zdjęciu od prawej: Jacek Kuroń, Lech Kaczyński, Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki

Foto: Forum

Red

Rok 1989 to wyjątkowy czas, kiedy taktyczny kompromis przy Okrągłym Stole uruchomił potężny proces odzyskiwania przez Polaków swojego państwa. W styczniu tamtego roku nie byliśmy jeszcze pewni następnego dnia, na Boże Narodzenie zaś rządził pierwszy niekomunistyczny rząd, a tuż potem Orzeł Biały odzyskał koronę – znak wolności i związku z tradycją Rzeczypospolitej.

Wspomnienie tamtego czasu to wspomnienie wielkich chwil radości, dumy i wolności. Oczywiście wydarzenia sprzed 20 lat jeszcze długie lata będą wywoływały dyskusje i spory. Kiedy zaczęła się nasza nowa niepodległość? Czy mogła wyglądać inaczej? Czy można było zyskać więcej? Jaka była skala ryzyka? Czy entuzjazm pierwszego okresu nie został zbyt szybko wytracony z uszczerbkiem dla dalszych losów państwa? Na piątek

6 lutego 2009 roku zaprosiłem historyków, by wspólnie jeszcze raz podjąć tę wielką narodową debatę.

[srodtytul]Rok wolności, rok solidarności[/srodtytul]

Na rok 1989 miało przypaść kilka okrągłych rocznic, do których szykowały się ówczesne władze. Hucznie miała być obchodzona m.in. rocznica wybuchu II wojny światowej. Historia jednak lubi zaskakiwać. 1989 rok sam miał się okazać kolejnym „rokiem owym”, który będą wspominać kolejne pokolenia Polaków.

Sam nie miałem wątpliwości, że komunizm w Polsce upadnie, po ogłoszeniu amnestii dla więźniów politycznych we wrześniu 1986 roku. Pielgrzymka Jana Pawła II w 1987 roku, szczególnie spotkanie ze światem pracy w Gdańsku-Zaspie, wzmocniły to przekonanie. Papież upomniał się o solidarność między ludźmi, ale także o „Solidarność” pisaną wielką literą, o prawo robotników do godnego życia. Pomimo przeszkód stawianych przez władze słowa papieża wywołały pozytywny społeczny ferment, którego władze nie mogły już powstrzymać.

Papież mówił między innymi: „Solidarność to znaczy jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy »brzemię« dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich. Nie może być walka silniejsza od solidarności. Nie może być program walki ponad programem solidarności”.

Z perspektywy czasu słowa te można odczytać jak ostatnie wskazówki przed ważnymi wydarzeniami, które miały nadejść. Z drugiej strony także dzisiaj brzmią jak memento, że nie wszystko z zobowiązań 1980 roku zostało jeszcze wykonane. Brzmią jak przypomnienie, że stworzenie Polakom równych szans rozwoju, że skuteczne wspieranie biednych, że pomaganie rodzinom to ciągle jeszcze postulaty do wypełnienia.

[wyimek]Uczestniczyłem osobiście w obradach. Ponoszę zatem za nie swoją cząstkę odpowiedzialności. Z dzisiejszej perspektywy wiem, że można było chcieć więcej[/wyimek]

Strajki 1988 roku dawały nadzieję, mimo brutalnych pacyfikacji. Jeszcze jesienią 1988 władze sądziły, że uda się zneutralizować opozycję. Niemcy odmówiły wsparcia gospodarczego dla kierowanego przez Mieczysława Rakowskiego rządu PRL, podobnie USA i inne kraje Zachodu.

[srodtytul]Okrągły Stół[/srodtytul]

Jesienią 1988 nowy premier rządu PRL zapewniał, że Polacy bardziej marzą o suto zastawionym stole niż o stole okrągłym. Być może ta ocena była jedną z najbardziej niesprawiedliwych, jakie przedstawiciele władz wygłosili pod adresem społeczeństwa. Wiosną 1989 władze znów były skłonne do rozmowy. Opozycja zdecydowała się je podjąć. Po dwóch miesiącach udało się wynegocjować daleko idące zmiany w ustroju politycznym i systemie gospodarczym w Polsce.

Czy możliwe jest po latach ocenić intencje władz? Na to pytanie nigdy nie uzyskamy pełnych odpowiedzi. Pewne jest, że komunistyczna nomenklatura zdawała sobie sprawę z nieodwracalnego, strukturalnego kryzysu systemu. Część nomenklatury dążyła do zamiany przywilejów politycznych na ekonomiczne.

Mądrość opozycji polegała wówczas na tym, że potrafiła skorzystać z okazji i rozpocząć przy okrągłym stole drogę do wolności pomimo niesprzyjających warunków. Okrągły Stół był przedsięwzięciem taktycznym, a nie organiczną umową zawartą pomiędzy rządzącymi a społeczeństwem reprezentowanym przez stronę opozycyjną.

W ocenie tamtych wydarzeń trzeba odróżnić sferę rzeczywistą od sfery interpretacji. W sferze rzeczywistej znajdują się konkretne cele, które przecież udało się osiągnąć: rejestracja „Solidarności”, częściowo wolne wybory itd. W sferze nieuprawnionych interpretacji pozostaje interpretowanie jego ustaleń jako trwałej organicznej umowy konstytuującej nowe państwo polskie.

Okrągły Stół stał się na świecie symbolem zmian w Polsce, jest postrzegany jako wyjątkowy polski wynalazek. I to dobrze. Dziesięć lat temu uczestniczyłem w interesującej konferencji naukowej w znanym amerykańskim uniwersytecie w Ann Arbor. Prezentowano tam polską metodę negocjacji jako sposób wychodzenia z poważnych kryzysów społecznych dla innych krajów. Każdy Polak powinien być dumny z momentów, kiedy nasza historia inspiruje innych do takich rozważań. Trzeba jednak pamiętać, że to wielkie ideały ruchu „Solidarności” były faktycznym tworzywem zmian w Europie.

Warto się także zastanowić, czy może jednak nie zbyt szybko podjęto wokół Okrągłego Stołu budowę legendy. Czyż nie stał się on zbyt szybko fundamentem i usprawiedliwieniem słabości nowego polskiego państwa, które powstawało po 1989 roku? Jak to z legendą bywa, przeplatają się w niej elementy prawdy i mistyfikacji. W licznych dyskusjach na temat jego istoty brakuje refleksji nad rzeczywistymi skutkami zawartych przy nim porozumień. Słabość ustaleń Okrągłego Stołu nie różni się od słabości niemal wszystkich politycznych kompromisów.

Dodatkowo interpretowanie przez niektórych tzw. ducha Okrągłego Stołu jako trwałego zobowiązania skutkowało powstaniem wielu poważnych defektów III RP. Polska i europejska rzeczywistość zmieniały się bardzo szybko. Fundamentalnym problemem okazało się, że słusznie czy też nie, powołując się na ducha Okrągłego Stołu, zaniechano wielu poważnych spraw. Widać to w słabości wielu instytucji demokratycznego państwa, w tym szczególnie prokuratury, sądów i służb specjalnych. Dyskusje na temat interpretacji Okrągłego Stołu w moim przekonaniu długo nie zamilkną.

Uczestniczyłem osobiście w tamtych obradach. Ponoszę zatem za nie swoją cząstkę odpowiedzialności. Z dzisiejszej perspektywy wiem, że można było chcieć więcej i bardziej zdecydowanie negocjować. Tyle że jest to przekonanie nabyte wiele miesięcy i lat później. Najlepiej w ocenie tamtych wydarzeń kierować się zdrową rzetelną oceną sytuacji, wiedzą historyków, a unikać emocji i uogólnień.

[srodtytul]Wybory 4 czerwca[/srodtytul]

W czasie obrad Okrągłego Stołu wśród strony opozycyjno-solidarnościowej powstała kontrowersja, jaki kształt powinny mieć wybory. Jarosław Kaczyński był zwolennikiem zgłoszenia postulatu wolnych wyborów i skonfrontowania się w procesie wyborczym z PZPR – chodziło o koncepcję wyborów plebiscytowych. Podobnie uważali też inni przedstawiciele opozycji, jak Janina Zakrzewska czy Marcin Król.

Chodziło i o to, by odważnie stawiać postulat w pełni wolnych wyborów, i o to, by nie legitymizować w jakikolwiek sposób władzy komunistów w Polsce. Przesądziło jednak zdanie m.in. Adama Michnika i Bronisława Geremka, czyli koncepcja tzw. niekonfrontacyjnych wyborów kontraktowych. Jak w każdym z dylematów 1989 roku nigdy nie ustalimy do końca, czy możliwe było doprowadzenie do w pełni wolnych wyborów do Sejmu już w 1989 roku.

Podczas wewnętrznych dyskusji przed wyborami mówiło się niekiedy, że mają zapewnić równowagę między społeczeństwem a władzą. Był to jednak cel minimalistyczny, choć jak na tamte czasy i tak wiele obiecujący. Kampania wyborcza wyzwoliła z Polaków ducha zaangażowania w sprawy publiczne. Polacy w większych i mniejszych miejscowościach podjęli kampanię wyborczą. Miasta zostały zasypane plakatami. Spotkania z kandydatami KO „Solidarność” były pełne zainteresowanych sprawami kraju ludzi.

To Polacy zdecydowali, że wybory stały się jednak plebiscytem za lub przeciw komunizmowi w Polsce. Ich rezultat nie pozostawił jakichkolwiek wątpliwości: Polacy odrzucają komunizm i wybierają własną drogę.

Wybory do Senatu stały się prawdziwym polem walki. Skala zwycięstwa była potwierdzeniem, że Polacy naprawdę chcą zmian. Szkoda, że przyćmiły ją wówczas negocjacje polityczne co do losów składającej się z przedstawicieli rządu listy krajowej, która poniosła klęskę. Może trzeba było wówczas zaprosić Polaków do wielkiego święta wolności? Może zbyt łatwo przeszliśmy nad zwycięstwem do porządku?

Przecież wynik tych wyborów stanowił przełom w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, możliwość organizowania się i dawał Polakom poczucie, że za pośrednictwem Senatu społeczeństwo może kontrolować tworzone w Polsce prawo. Powołanie wolnego Senatu, którego marszałkiem został Andrzej Stelmachowski, oznaczało też symboliczny powrót do polskiej tradycji parlamentarnej.

[srodtytul]Rząd Mazowieckiego[/srodtytul]

Wolność naprawdę przyszła wraz z powołaniem 12 września rządu Mazowieckiego. Dlaczego? Bo oznaczało ono zerwanie z zasadami partyjnej nomenklatury. Już w latach 1980 – 1981, moim zdaniem, definitywnie przestała istnieć kierownicza rola partii w stosunku do społeczeństwa. Polacy wówczas odrzucili hegemonię PZPR. Jednak dopiero we wrześniu 1989 przestała ona istnieć w odniesieniu do instytucji państwa.

I w tej sprawie zaznaczyły się różnice. Część działaczy zakładała tworzenie rządu w oparciu o porozumienie z PZPR. Wałęsa zdecydował się na koalicję z ZSL i SD, którą proponował Jarosław Kaczyński. Oznaczało to, że na parlamentarnej drodze, mimo ułomnego składu Sejmu kontraktowego, komuniści po 44 latach zostali praktycznie odsunięci od władzy.

Moment powołania rządu Mazowieckiego oznaczał otwarcie nowego rozdziału w dziejach Polski. Władza ostatecznie zdecydowała się abdykować w obliczu skomplikowanej sytuacji społecznej w połowie 1989 roku. Nie miała już realnych możliwości zaradzenia sytuacji w kraju.

[srodtytul]Orzeł w koronie[/srodtytul]

29 grudnia 1989 zmieniono konstytucję, w tym także nazwę państwa na Rzeczpospolita Polska. Korona, która została przywrócona godłu, symbolizowała związek z tradycją państwa. Sprawa ta wywoływała wówczas kontrowersje. Pytano, czy przywrócenie symboliki niepodległej Polski jest konieczne, czy nie ma ważniejszych spraw.

Trudno jednak nie zauważyć, że ta dbałość o symbolikę była też sygnałem do obywateli, że powinien skończyć się swego rodzaju okres przejściowy, że kończy się jeden z etapów polskiej bezkrwawej rewolucji. Przywrócona nazwa państwa była sygnałem, że III Rzeczpospolita chce nawiązywać do tradycji, że w sporze o historię, o prawdę będzie się opowiadać po stronie racji Armii Krajowej, powstańców warszawskich, konspiracji powojennej, prześladowanych w okresie stalinowskim itd. Ale i w tej sprawie zabrakło konsekwencji. Pod mylącym hasłem „unikania rozliczeń” sprawiedliwości uniknęło wielu oprawców i zdrajców. Politycy w tej sprawie bardzo często nie stawali na wysokości zadania. Być może ten brak woli zadośćuczynienia wielu krzywdom, którym 20 lat temu można jeszcze było zadośćuczynić, stanowi najważniejsze zaniedbanie dwudziestolecia.

[srodtytul]Wolność[/srodtytul]

Orzeł w koronie to także symbol wolności narodu. Polacy wiedzą, że wolności nie otrzymuje się za darmo. Dla Polaków cena wolności bywała bardzo wysoka. Mimo wojen, rozbiorów i okupacji Polacy zachowali tożsamość narodową i kulturalną. Również po II wojnie światowej Polacy nigdy do końca nie zaakceptowali narzuconej im zewnętrznej dominacji, bo nigdy nie stracili wiary w wolność.

To, co stało się w 1989 roku, najbardziej kojarzy się właśnie z wolnością. Wolność, troska o prawa człowieka, solidarność powinny być znakami firmowymi Polski we współczesnym świecie. Czy, jako Polacy, umieliśmy zdawać z nich egzamin? W tym kontekście, kto rozumie historię Polski, nie powinien się dziwić ani naszemu zaangażowaniu podczas pomarańczowej rewolucji na Ukrainie w 2004 roku, ani zaangażowaniu w obronie Gruzji w 2008 roku.

Cóż byłaby warta nasza polskość, gdybyśmy w trudnych momentach udawali, że nie widzimy problemów naszych przyjaciół? Może najtrafniej ujęła to Madeleine Albright podczas jednego ze swoich pobytów w Polsce. Powiedziała wtedy, że: „Nikt nie znał nieba lepiej niż Kopernik. Nikt nie pisał o morzu lepiej niż Joseph Conrad. I nikt nie poświęcił się nawigacji ku wolności bardziej niż Polacy”.

[srodtytul]Polskie przemiany w Europie[/srodtytul]

Przemiany zaczęły się w Polsce. Dziś europejskie narody walczą o prawdę o swojej historii. Traktują ją jako część wizerunku swojego kraju. Strajki w 1980 roku rozpoczęły proces, którego nie było już można powstrzymać. To w Stoczni Gdańskiej zaczęła się droga do wolności dla wielu krajów naszej części kontynentu. Po kilku latach znowu wydarzenia w Polsce w 1989 roku torowały drogę do zmian w całym regionie. Aksamitna rewolucja, zburzenie muru berlińskiego i wiele innych wydarzeń nie byłoby możliwe bez determinacji Polaków, wielkiego pragnienia decydowania o własnym losie i budowania własnej przyszłości, zawierania międzynarodowych sojuszy zgodnie z wyborem samych Polaków.

Czy w 20. rocznicę tamtych dni potrafimy to opowiedzieć Europie i światu? Czy nie zapomnieliśmy w codziennym życiu o tym, że ideały tamtych dni: wezwania do wolności i solidarności, zobowiązują? 2009 rok będzie okazją do odpowiedzi na te pytania.

Rok 1989 to wyjątkowy czas, kiedy taktyczny kompromis przy Okrągłym Stole uruchomił potężny proces odzyskiwania przez Polaków swojego państwa. W styczniu tamtego roku nie byliśmy jeszcze pewni następnego dnia, na Boże Narodzenie zaś rządził pierwszy niekomunistyczny rząd, a tuż potem Orzeł Biały odzyskał koronę – znak wolności i związku z tradycją Rzeczypospolitej.

Wspomnienie tamtego czasu to wspomnienie wielkich chwil radości, dumy i wolności. Oczywiście wydarzenia sprzed 20 lat jeszcze długie lata będą wywoływały dyskusje i spory. Kiedy zaczęła się nasza nowa niepodległość? Czy mogła wyglądać inaczej? Czy można było zyskać więcej? Jaka była skala ryzyka? Czy entuzjazm pierwszego okresu nie został zbyt szybko wytracony z uszczerbkiem dla dalszych losów państwa? Na piątek

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?