Ingerencja Kościoła w życie polityczne jest sprzeczna z zasadą neutralności światopoglądowej państwa, zgodnie z którą demokratyczne społeczeństwa pluralistyczne powinny stanowić prawo państwowe. Kościół ma swoje instrumenty docierania do wiernych – to jest katechizm i konfesjonał. Prawo nie może być oparte na nauce – największego wprawdzie, ale nie jedynego – Kościoła. Poza tym w Polsce są też niewierzący, którzy mają prawo do życia w zgodzie ze swoim światopoglądem.
Kościół powinien nauczać i zachęcać do życia w zgodzie z nauką oraz wspierać te kobiety, które muszą podjąć decyzję o przerwaniu ciąży i mają w związku z tym dylemat. Tymczasem bezpośrednie zaangażowanie Kościoła w organizację takich manifestacji jak sobotnia w Madrycie oznacza, że nie wierzy w skuteczność własnych nauk i chce za pomocą instrumentów prawnych zmusić obywateli do ich przestrzegania.
[srodtytul]Madrycka demonstracja siły[/srodtytul]
Demonstracja w Madrycie, choć spektakularna (szacunki co do faktycznej liczby uczestników znacznie się tu różnią), była niewątpliwie demonstracją siły. Świadczy też przede wszystkim o dużych zasobach finansowych Kościoła, który może zorganizować dowóz na miejsce tysięcy ludzi autokarami. Organizacje pro-choice nie mają takich możliwości finansowych.
Prawo nie może jednak być stanowione pod wpływem ideologicznej presji Kościoła, a Kościół powinien powstrzymać się od nacisków na polityków i pozwolić władzy świeckiej podejmować racjonalne decyzje polityczne w imię interesu społecznego, uwzględniające pluralizm światopoglądowy społeczeństwa oraz społeczne skutki stanowionego prawa.