We „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ukazał się 14 sierpnia alarmistyczny artykuł, opisujący rosnące zagrożenie dla demokracji w jednym z państw „nowej Europy”. Obóz rządzący skupia w swym ręku całość władzy, naruszając zasadę jej podziału. Opanował Trybunał Konstytucyjny, zmieniając zasady wybierania sędziów, a urząd prezydenta państwa objął polityk, który jest blisko związany z premierem. Nowo wybrany prezydent od razu zadeklarował, że będzie wspierał rząd. Także obsada stanowiska prokuratora generalnego i rzecznika praw obywatelskich oraz przewodniczącego Sądu Najwyższego obsadzane są przez większość parlamentarną.
Jak ostrzega autor „nowa większość sprawia, że stanie się możliwe obsadzenie wszystkich kluczowych stanowisk w państwie i instytucjach” osobami bliskimi premierowi. Można więc oczekiwać, że „nie będzie ani jednej osoby, ani jednej instytucji, która mogłaby się sprzeciwić dążeniom szefa rządu. System instytucjonalnej kontroli władzy zostałby zniesiony i utorowana droga do powstania nowej nomenklatury”. Najgorsze jest zaś to, że koncentracja władzy nie służy racjonalnym reformom państwa, nie jest „środkiem do prowadzenia dobrej polityki, lecz jedynie celem samym w sobie”.
Krajem, o którym mowa, są Węgry. Autorem, któremu „FAZ” użyczyła swych łam, jest Tamás Bauer, wybitny węgierski ekonomista, który przez osiem lat z ramienia SzDSz, partii nieco podobnej do naszej dawnej UW, zasiadał w węgierskim parlamencie. Przez 14 lat rządziła ona Węgrami w koalicji z postkomunistami. Rządy te doprowadziły Węgry do stanu zapaści gospodarczej.
Ale z korupcją, układami, błędną polityką gospodarczą, cynizmem i postkomunizmem można się przecież jakoś pogodzić, zwłaszcza zagranicy. Teraz zaś grozi demokracji węgierskiej prawdziwa katastrofa. Bauer apeluje o pomoc Europy równie przejmująco, jak polskie autorytety w latach 2005 – 2007: „powstaje pytanie, kiedy zareagują demokraci w Europie – przede wszystkim zaś czołowi przedstawiciele Europejskiej Partii Ludowej, do której należy Fidesz – na to, że błyskawicznie rujnowana jest demokracja w jednym z krajów członkowskich Unii Europejskiej”.
Rzeczywiście, potrzebna byłaby jakaś reakcja. Być może należy zacząć od ostrej medialnej rozprawy z niebezpiecznymi tendencjami, która parę lat temu tak pomogła Polsce i doprowadziła do dzisiejszej normalizacji? Pamiętamy też wzruszające wystąpienie Bronisława Geremka w Parlamencie Europejskim w sprawie łamanych lustracją sumień, w tym sumienia samego mówcy.