Czy powinno nas dziwić polityczne zaangażowanie w kampanii wyborczej byłego wicepremiera i ministra finansów? Czy powinniśmy się oburzać, gdy zgłasza on gotowość udzielenia wsparcia swojemu byłemu rządowemu szefowi, a jednocześnie liderowi partii politycznej? Oczywiście, że nie. Chyba że ów minister jest dziś członkiem Rady Polityki Pieniężnej.
Wciąganie do polityki
25 sierpnia Jarosław Kaczyński spotkał się oficjalnie i w świetle reflektorów z Zytą Gilowską, prosząc, aby doradzała mu w kampanii wyborczej. Tego dnia wiele osób zadało sobie pewnie pytanie, czy członek RPP powinien przyjmować takie propozycje? Czy może dać się wciągnąć do polityki? Nawet jeśli ustawa o NBP tego całkiem jednoznacznie nie zabrania?
Przypomnijmy przepisy. Art. 14 ustawy o NBP: "1. W okresie kadencji członek Rady nie może zajmować żadnych innych stanowisk i podejmować działalności zarobkowej lub publicznej poza pracą naukową, dydaktyczną lub twórczością autorską, a za zgodą Rady wyrażoną w drodze uchwały (bez udziału zainteresowanego) – dopuszczalna jest działalność w organizacjach międzynarodowych. 2. Członek Rady będący członkiem partii politycznej lub związku zawodowego obowiązany jest na okres kadencji w Radzie zawiesić działalność w tej partii lub w tym związku, pod rygorem odwołania z Rady".
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w minioną sobotę sprawę postawił jeszcze bardziej jednoznacznie niż podczas spotkania w Gilowską: skierował do premiera Donalda Tuska list, w którym proponuje serię wyborczych debat. W jednej z nich – jak zapowiedział – poświęconej gospodarce i finansom państwa ekspertem Prawa i Sprawiedliwości ma być... Zyta Gilowska. Zacytowane powyżej przepisy mówią m.in. o zakazie podejmowania działalności publicznej przez członka RPP poza pracą naukową, dydaktyczną lub twórczością autorską. Jak zatem potraktować ewentualny udział w debacie