„Donos na Kościół" to trafne podsumowanie wywiadu rzeki z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim („Chodzi mi tylko o prawdę", Fronda 2012), jaki na łamach „Rzeczpospolitej" (23 marca) sformułowała Ewa Czaczkowska. Podzielam jej zastrzeżenia co do merytorycznej wartości stawianych przez ks. Isakowicza-Zaleskiego tez, nie zgadzam się jednak z jej postulatami.
Niezgodne z kodeksem
Po pierwsze, żądanie, aby „biskup, który jest homoseksualistą i takich dobiera sobie współpracowników, został natychmiast usunięty, nie bierze pod uwagę faktu, że nie jest to zgodne z kodeksem prawa kanonicznego. Dopóki w kodeksie nie pojawi się kanon stwierdzający wprost, że orientacja homoseksualna wyklucza kandydata z kapłaństwa, dopóty można jedynie oceniać jego zdolność do życia w celibacie jako warunek ważnie przyjętych święceń. Po drugie, instrukcja Kongregacji Wychowania Katolickiego, na którą powołuje się Czaczkowska, nie upoważnia do wniosku, że każdy duchowny o orientacji homoseksualnej ma być przeniesiony do stanu świeckiego bądź pozbawiony funkcji kościelnych z powodu owej orientacji.
Teza o sterowaniu Kościoła przez „homoseksualną mafię" przypomina raczej paszkwil antykatolicki niż opis faktycznego stanu rzeczy
Przypomniał o tym ostatnio abp Józef Michalik, który w odpowiedzi na pytanie Tomasza Terlikowskiego i Grzegorza Górnego o interpretację tej instrukcji (w książce „Raport o stanie wiary w Polsce") oznajmił: „Nie mam wątpliwości, że Kościół nie chce dyskwalifikować osób o skłonnościach homoseksualnych. (...) W tym przypadku wybór drogi kapłańskiej nie jest zamknięty z powodu samej skłonności, lecz niezdolności pójścia drogą czystości. Zawsze pozostaje otwarte pytanie, jakie są motywacje osób homoseksualnych czy heteroseksualnych, które decydują się na kapłaństwo. Szkoda, że prowadzący wywiad z ks. Zaleskim zapomniał o słowach przewodniczącego episkopatu i ze swego rozmówcy-przyjaciela uczynił Magisterium Kościoła. Ksiądz Zaleski nie pyta bowiem o motywacje, tylko oskarża.
Paszkwil antykatolicki
Lobby homoseksualne jest taka samo nie do przyjęcia jak lobby heteroseksualne, jeśli ma stanowić alibi dla łamania celibatu. Na pomówienia bez konkretów nie można reagować domaganiem się czystki w Kościele. Redaktor Czaczkowskiej udzieliła się jednak wykreowana przez ks. Zaleskiego moralna panika. Jeśli ks. Zaleski potrafi udowodnić istnienie „lawendowej kurii", to sytuacji nie uzdrowi publiczne wskazanie jej adresu, tylko interwencja nuncjatury i Stolicy Apostolskiej. Nie tylko dlatego, że taka publiczna kara nie chroni dobrego imienia osób, które się posądza o najgorsze rzeczy, ale również dlatego, że stygmatyzuje ona duchownych, którzy, będąc homoseksualistami, żyją w celibacie.