Panie premierze, naprawdę cieszymy się z faktu, że chciałby Pan uczynić życie homoseksualistów łatwiejszym. Niestety, hasło: „Tusk dobry, tylko bojarzy źli" – sorry, premierze, ale to nie przejdzieNie żyjemy już w czasach caratu, nawet jeśli ponad połowa posłów RP wciąż mentalnie nie opuściła XIX wieku.
Odrzucenie w pierwszym czytaniu przez Sejm wszystkich projektów ustawy dotyczącej nieformalnych związków oznacza, że Sejm jest nie tylko przeciwny związkom partnerskim, ale jest przeciw otwieraniu parlamentarnej debaty na ten temat. PiS ani Solidarna Polska nikogo nie zaskoczyły. To partie homofobiczne i klerykalne. Popierają dyskryminację i są z tego dumne. PSL, głosując jednolicie za odrzuceniem wszystkich projektów, udowodnił, że podszywanie się pod partię nowoczesną to wyłącznie zabieg marketingowy.
SLD i Ruch Palikota pokazały, że w kwestiach obyczajowych są w Europie, czyli tam, gdzie ponad połowa naszego Sejmu nie przynależy.
Najbardziej zbłaźniła się Platforma. Pomimo zgłoszenia bardzo zachowawczego projektu ustawy autorstwa posła Artura Dunina i poparcia udzielonego związkom partnerskim przez samego premiera Donalda Tuska 46 posłów PO zagłosowało za odrzuceniem wszystkich projektów ustawy, włącznie ze swoim. To jednak pewne zaskoczenie. Wydawało się, że skoro zgłaszają własny projekt, popiera go premier i przeważająca część klubu, to przynajmniej przyjmą go do dalszych prac sejmowych, po to choćby, żeby go rozwodnić wystarczająco w późniejszych pracach komisji czy utopić w niekończących się procedurach uzgadniania, jak wcześniej in vitro. Zamiast tego PO znalazła się w jednym szeregu z posłanką PiS Krystyną Pawłowicz.
Platforma została wreszcie złapana za rękę. O ile latami unikała jednoznacznych deklaracji światopoglądowych, w których posłom partii przyznano swobodę, o tyle postawa konserwatystów w głosowaniu nad związkami partnerskimi tę taktykę wyrzuciła do kosza. Kogo obchodzi to, że kilkudziesięciu posłów PO poparło procedowanie nad wszystkimi wersjami ustawy o związkach partnerskich? Że większość partii zagłosowała za projektem posła Dunina? Liczy się to, że partia rządząca jako całość okazała się niezdolna – choć w niewielkim stopniu – ułatwić życie setkom tysięcy swoich wyborców. Nie była nawet gotowa dyskutować o tym w Sejmie, choć w projekcie Artura Dunina nie było nic, co można by uznać za kontrowersyjne (zrównania małżeństw gejowskich z heteroseksualnymi czy adopcji dzieci przez pary gejowskie). Platforma udowodniła, że w jakiejkolwiek kwestii emancypacyjnej zbliżającej Polskę do zachodnich standardów jest zakładniczką frakcji konserwatywnej (od dziś frakcji dyskryminacyjnej).