Jana Pawła II nikt nie prosił o przyjacielskie słowa i gesty w stosunku do Żydów, on sam miał poczucie olbrzymiej wagi dialogu między naszymi religiami. Cechowało go także bardzo dojrzałe podejście do Szoah. Przypomnijmy, że Jan Paweł II prosił o wybaczenie pod Ścianą Płaczu, mimo że sam nie miał nic wspólnego z nazizmem.
Podobnych gestów nie widzieliśmy u Benedykta XVI. Dlatego nie mogę powiedzieć, by pozostawiał on po sobie tak dobre wrażenie jak Jan Paweł II. Jednocześnie nie można też mieć do Benedykta XVI większych zastrzeżeń. Dialog katolicko-żydowski rozwija się naprawdę bardzo dobrze, co świetnie widać przede wszystkim w Polsce. Jest to oczywiście bardzo pozytywne zjawisko, jednak nie znaczy to, że nie musimy zachowywać pewnej ostrożności.
Przez cały pontyfikat papież był przedmiotem wielu ataków. Po prostu Benedykt XVI nie miał dobrego PR
Wzajemny szacunek jest jak najbardziej potrzebny, podobnie jak zainteresowanie sobą nawzajem i wspólne rozmowy. Granicą musi być jednak moment, w którym zatracamy naszą tożsamość i odrębność religijną, a to dziś, niestety, często się zdarza. W judaizmie mamy np. mięso koszerne i mleko koszerne, z tym, że nie można ich ze sobą mieszać, bo stracą koszerność. Z naszymi religiami jest podobnie. Ludzie, których rodzice od setek lat żyli w jakiejś religii, nie mogą być nagle pozbawiani swojej tożsamości. Druga strona musi to uszanować.
Przypomnę historię z czasów na długo, zanim Karol Wojtyła został papieżem. Tuż po wojnie przywieziono mu dziecko do chrztu. W ostatniej chwili ksiądz Wojtyła usłyszał jednak, że dziecko to urodziło się w rodzinie żydowskiej, a rodzice zginęli. Wtedy powiedział, że on go nie ochrzci, jeżeli bowiem jego rodzice byli Żydami, to dziecko to także ma być Żydem. To właśnie jest prawdziwa tolerancja. Nie jest tak, że my będziemy mniejsi dlatego, że inni będą więksi albo że będą w ogóle istnieć. Powinniśmy się nawzajem szanować i wspierać. Tego własnym przykładem nauczał Jan Paweł II.