Pogarda Niesiołowskiego

Negatywne emocje wobec Kaczyńskiego ?i jego partii wyrażane za pomocą drastycznego, obraźliwego słownictwa ?nie zastąpią obiektywnego opisu rzeczywistości – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".

Publikacja: 24.01.2014 04:00

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

„Mamy w Polsce do czynienia z konfliktem, który przypomina zimną wojnę domową" – napisał Stefan Niesiołowski w swoim tekście, którego głównym motywem jest apel o otoczenie PiS kordonem sanitarnym. Poseł Platformy Obywatelskiej uważa bowiem – zresztą nie od dziś – że partia Jarosława Kaczyńskiego stanowi zagrożenie dla demokracji i wolności.

Domorosła psychologia

Kłopot polega na tym, że z politykiem PO trudno jest podjąć jakąkolwiek polemikę. Właściwie nie wiadomo, jak Stefan Niesiołowski definiuje demokrację i wolność. Możemy się tylko domyślać, że jako przedstawiciel partii rządzącej po prostu broni politycznego status quo. To poniekąd normalne i zrozumiałe. Jednak aż się prosi dowiedzieć, jakie konkretnie zarzuty stawia poseł Platformy największemu ugrupowaniu opozycyjnemu.

Zamiast uzyskania konkretów możemy tylko przeczytać, że jeśli PiS obejmie władzę, to Polska będzie „niedemokratyczna, skłócona z sąsiadami, wroga wobec Unii Europejskiej, zbankrutowana ekonomicznie i jałowa kulturalnie, rządzona przez propagandystów w stylu stalinowskim i lizusów Rydzyka". Na jakiej podstawie autor tego cytatu tak uważa?

Stefan Niesiołowski bezpardonowo atakuje Jarosława Kaczyńskiego. Ale nie tylko, bo dostaje się mocno i Jarosławowi Gowinowi. Polityk Platformy – podobnie jak wcześniej szef Instytutu Obywatelskiego Jarosław Makowski – nie zostawia suchej nitki na Polsce Razem, której zarzuca zamiar zawarcia po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych koalicji rządowej z PiS.

Tyle że zamiast merytorycznej analizy dostajemy tu solidną porcję domorosłej psychologii. Zdaniem posła PO plan Gowina mający charakter „propisowskiej dywersji" polega na tym, „aby wspólnie z Kaczyńskim dorwać się do władzy, a przy okazji maksymalnie zaszkodzić Platformie i osobiście Donaldowi Tuskowi – do którego irracjonalna (...) nienawiść Gowina dorównuje zapiekłej i patologicznej nienawiści Kaczyńskiego".

Ogólne, w dodatku obfitujące w epitety, sformułowania mogą sprawić, że apel Stefana Niesiołowskiego o izolowanie PiS może się okazać nieskuteczny, bo pozbawiony jakichkolwiek argumentów. Negatywne emocje polityka PO wobec Kaczyńskiego i jego partii wyrażane nie po raz pierwszy za pomocą drastycznego, obraźliwego słownictwa nie zastąpią obiektywnego opisu rzeczywistości. W dodatku słownictwo to – a zwłaszcza zawarty w nim ładunek emocjonalny – kojarzy się z przywoływaną właśnie przez posła Platformy w negatywnym tonie stalinowską propagandą, która piętnowała „wrogów ludu" i dostarczała tym samym ideologicznych argumentów dla unicestwiania ich.

Całe szczęście w dzisiejszej Polsce jest inaczej, chociaż w roku 2010 w Łodzi doszło do politycznego mordu. Zginął nie jakiś działacz PO, lecz pracownik biura poselskiego PiS, a jego zabójca w chwili zatrzymania przez policję wyrażał żal, że nie posiada już broni, bo – jak mówił – „powystrzelałby wszystkich pisowców".

Konserwatyzm kulturowy

W tekście Stefana Niesiołowskiego da się jednak znaleźć fragmenty, które można potraktować poważnie. Postrzega on Polskę Razem jako „pisowską atrapę". Ale równie dobrze można przyjąć, że jest to atrapa platformerska. Przywódca tego ugrupowania należał w latach 2007–2013 do PO, a jeszcze do niedawna pełnił w jej rządzie funkcję ministra sprawiedliwości. Opuszczając ją, wyraźnie podkreślał, że zrobił to między innymi dlatego, iż oddaliła się ona od swojego programu.

Apel o izolowanie PiS może się okazać nieskuteczny, bo pozbawiony jest jakichkolwiek argumentów

Można więc przyjąć, że Polska Razem ma być w założeniu taką lepszą Platformą. Skoro Gowin kładzie mocno nacisk na elementy konserwatywne w kwestiach kulturowych oraz liberalne w sprawach gospodarczych, to powiela ścieżkę ojców założycieli PO.

Oczywiście, jeśli po najbliższych wyborach parlamentarnych Polska Razem znalazłaby się w Sejmie (Stefan Niesiołowski uważa to za coś nierealnego, bo – według niego – ludzie wolą głosować na PiS, a nie „atrapę" tej formacji), to niewykluczone, że z ugrupowaniem Kaczyńskiego mogłaby zawrzeć koalicję rządową. I gdyby do tego doszło, to można byłoby wskazać więcej rzeczy łączących ewentualnych przyszłych koalicjantów niż wmawiana im przez Niesiołowskiego wyłącznie chęć dorwania się do władzy (dlaczego skądinąd nie można tego zarzucić tak różniącym się między sobą partiom jak PO i PSL?).

PiS łączy z Polską Razem konserwatyzm kulturowy wyrażający się chociażby w sprzeciwie wobec instytucjonalizacji związków partnerskich i innych bardzo ryzykownych eksperymentów społecznych. A w sprawach ekonomicznych formacja Kaczyńskiego nieraz pokazywała, że głosząc hasła antyliberalne, nie jest konsekwentna, a przynajmniej interpretuje je w duchu chadeckiej społecznej gospodarki rynkowej.

Tak było, gdy za finanse państwa w gabinecie PiS odpowiadała Zyta Gilowska. To rząd Kaczyńskiego obniżył o siedem punktów procentowych – będącą de facto podatkiem – składkę rentową, zlikwidował podatek spadkowy dotyczący osób, które łączą bliskie więzi rodzinne, oraz zniósł trzecią, 40-procentową stawkę podatkową. Był to więc ukłon w stronę stawiającej czoła układom oligarchicznym drobnej przedsiębiorczości, co spotkało się zresztą z ostrą, negatywną oceną ze strony środowisk lewicowych pokroju „Krytyki Politycznej". Dziś taka linia gospodarcza mogłaby stanowić wspólny program PiS i Polski Razem.

Straszaki

Wróćmy jednak do zasadniczego wątku tekstu Stefana Niesiołowskiego. Nie podejmując się zdefiniowania demokracji i wolności, zastanówmy się nad pomysłem otoczenia kordonem sanitarnym PiS. Można się domyślać, że apel Niesiołowskiego podyktowany jest dwoma straszakami: projektem IV RP z lat 2005–2007, gdy PiS sprawował władzę, oraz determinacją ugrupowania Kaczyńskiego w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej.

Zacznijmy od tego drugiego straszaka. Rząd Donalda Tuska nie zdał w kwestii Smoleńska egzaminu. Można było odnieść wrażenie, że chciał z jednej strony nie narażać się stronie rosyjskiej, a z drugiej – nie stracić wizerunkowo na śledztwie, co oznaczałoby cyniczne zamiatanie własnych brudów pod dywan. Wystarczy wymienić tak kompromitujące wpadki jak podawanie w kwietniu 2010 roku przez Ewę Kopacz – ówczesną minister zdrowia – nieprawdziwej informacji o tym, że polscy specjaliści uczestniczyli w sekcji zwłok ofiar, a także fatalne zaniedbania w identyfikacji ciał i sprowadzaniu ich do Polski.

Stefan Niesiołowski, potępiając polityczne żerowanie na katastrofie i snucie wokół niej teorii spiskowych – bo taki wniosek można wyciągnąć z jego tekstu, miałby więc rację wtedy, gdyby zarazem potrafił przyznać, że podatny grunt do tego przygotował rząd Tuska. Im więcej znaków zapytania wokół Smoleńska (a przez minione blisko cztery lata ze strony polskich instytucji państwowych pojawiały się rozmaite sprzeczne ze sobą wersje wydarzeń) i bulwersujących sytuacji towarzyszących śledztwu, tym bardziej poszerza się pole dla rozmaitych uprawnionych i nieuprawnionych spekulacji. W roku 2010 i potem to Platforma rządziła Polską, więc jako formacja rządząca odpowiada za wszelkie wpadki państwa polskiego. PiS był w opozycji, a przecież jedną z jej ról jest patrzenie władzy na ręce.

Jeśli zaś chodzi o projekt IV RP, to nie miał on nic wspólnego z dyktaturą schowaną za fasadą mechanizmów demokratycznych, a więc z tym, co sugeruje Stefan Niesiołowski. PiS postulował eliminację patologicznych zjawisk epoki postkomunizmu, zwłaszcza osłabiania państwa i łupienia majątku narodowego przez rozmaite grupy interesów.

Słaby potwór

Zresztą do roku 2005 PO stawiała w tej sprawie podobną diagnozę co PiS – także zapowiadała radykalny przełom i budowę IV RP. Później jednak zrezygnowała z tej opcji. Czy tylko dlatego, że swoją diagnozę uznała za błędną? A może dlatego, że aby uzyskać znaczące poparcie społeczne, musiała zacząć się łasić do lewicowo-liberalnej części opinii publicznej, której nie w smak była deklarowana przez Platformę antysystemowość?

Tymczasem Mariuszowi Kamińskiemu i Zbigniewowi Ziobrze – czołowym szwarccharakterom antypisowskiej narracji – zarzucano podejmowanie rozmaitych działań niezgodnych z prawem – w tym niszczenie przeciwników politycznych – gdy pierwszy był w latach 2006–2009 szefem CBA, a drugi w latach 2005–2007 ministrem sprawiedliwości. Ale żadnemu z nich nie udało się jak dotąd udowodnić jakiegokolwiek przestępstwa.

Kreowany na potwora Jarosław Kaczyński okazał się politykiem słabym, chociażby dlatego, że nie chciał wykorzystać narzędzi, które pozwoliłyby mu w roku 2007 zachować władzę. Dyktatorzy nie poddają się tak łatwo, jak zrobił to wtedy przywódca PiS. Porównywanie więc partii Kaczyńskiego do groźnych ugrupowań komunistycznych na Zachodzie, które otaczano kordonem sanitarnym, jest  kompletnym nieporozumieniem. A przy okazji wyrazem pogardy dla wyborców PiS, stanowiących bądź co bądź niemałą część społeczeństwa polskiego.

„Mamy w Polsce do czynienia z konfliktem, który przypomina zimną wojnę domową" – napisał Stefan Niesiołowski w swoim tekście, którego głównym motywem jest apel o otoczenie PiS kordonem sanitarnym. Poseł Platformy Obywatelskiej uważa bowiem – zresztą nie od dziś – że partia Jarosława Kaczyńskiego stanowi zagrożenie dla demokracji i wolności.

Domorosła psychologia

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?