Trudno jest nie traktować tekstu Bogusława Chraboty „Niemyte dusze" inaczej niż manifestu przekonań autora, żeby nie powiedzieć uprzedzeń wobec zjawiska używania narkotyków. Bynajmniej nie jest to rzeczowy głos w dyskusji na temat tego, jak we współczesnym świecie powinniśmy próbować radzić sobie z problemem narkotykowym.
Wspomnienia dotyczące nieżyjących kolegów ze szkolnej ławy, co to sięgnęli po marihuanę, potem po kompot i skończyli na cmentarzu, to chwyt mocno oklepany i rażący uproszczeniem. To prawdziwa „lastrykowa płyta nagrobna" wymierzona w inteligencję czytelników.
Rozdzielić rynki
Badania naukowe pokazują, że część osób, które uzależniły się od heroiny czy innych twardych narkotyków, miała doświadczenia z marihuaną, ale podobne doświadczenia mieli wcześniej z alkoholem i nikotyną. Przyglądając się liczbom, nie można stwierdzić, że kontakt z marihuaną determinuje używanie innych rodzajów narkotyków, nie ma tu zależności przyczynowo-skutkowej. Marihuana jest najbardziej rozpowszechnionym nielegalnym narkotykiem, więc nie ma w tym nic dziwnego, że osoby stosujące mniej popularne narkotyki zażywały marihuanę. O tym, czy ktoś będzie sięgał po coraz to silniejsze substancje i się od nich uzależni, decyduje cały szereg czynników biologicznych, społecznych i psychologicznych. Ogromna większość osób używających marihuany nigdy nie zażywała innych narkotyków. Niektórzy specjaliści twierdzą, że marihuana jest raczej „końcowym", a nie „wejściowym" narkotykiem.
Badania pokazują, że część osób, które uzależniły się od heroiny czy innych twardych narkotyków, miała doświadczenia z marihuaną, ale podobne doświadczenia mieli wcześniej z alkoholem i nikotyną
Ostatni raport Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA) mówi o tym, że ponad 80 mln Europejczyków używało bądź używa marihuany. Jednym z ważniejszych powodów dążenia do jej legalizacji jest przeświadczenie o konieczności rozdzielenia rynku marihuany od rynku twardych narkotyków. Tak, aby miliony osób niestroniących od jointa nie były narażone na kontakt z bardziej niebezpiecznymi substancjami, a także z mafią narkotykową. I żeby 80 milionów Europejczyków nie płaciło tym samym haraczu bandytom.