Amerykański sekretarz stanu Chuck Hagel zapewniał podczas niedawnej wizyty o tym, że Stany Zjednoczone są cały czas gotowe stanąć po stronie Japonii, jeżeli pojawi się taka potrzeba. By minimalizować ewentualne i niestety wciąż prawdopodobne zagrożenia, USA dozbrajają swojego azjatyckiego alianta w dodatkowe okręty wojskowe, drony i radar. Hagel powtórzył swoje zapewnienia także w Pekinie, swojemu chińskiemu odpowiednikowi. Ostatnio także gotowość do wydarcia Chinom spornych wysp Senkaku potwierdził dowódca Marines w Japonii, generał John Wissler. Japońskie oddziały Sił Samoobrony ćwiczyły z Amerykanami w Kalifornii, z odbiciem wysp nie stanowiłoby dla nich problemu.
Japoński rekord
Uspokojony tymi gwarancjami szef japońskiego rządu, premier Shinzo Abe, mógł spokojnie wybrać się na przejażdżkę koleją. Nie byle jaką, bo najnowszą, magnetyczną i lewitującą nad ziemią. Ten cud japońskiej techniki nazywa się SCMaglev (SC od superconducting, nadprzewodnictwa) i potrafi pędzić z prędkością 581 km/h. To obecny rekord Guinessa dla pojazdów szynowych. Co prawda, kiedy taki pociąg maglev jedzie, nie ma już kontaktu z szynami, ponieważ elektromagnesy czuwają nad tym, żeby zapewnić odpowiedni poziom odpychania się od powierzchni ziemi. Tarcia nie ma, pociąg mknie jak pocisk, a pasażerowie bezpieczni. Choć niedociągnięć w japońskiej technice odnajduje się po wypadkach w Fukushimie sporo, szybka kolej od początku pozostała synonimem punktualności, bezawaryjności i bezpieczeństwa.
Kolejowa dyplomacja
Abe wybrał się na wycieczkę z ambasador USA w Japonii, Caroline Kennedy. Jazda trwała 40 minut, tyle co prognozowany czas jazdy między Tokio a Nagoją, gdy szybka kolej zostanie otwarta. Japończycy myślą o 2027 roku na ten fragment i 2045 na przedłużenie trasy do Osaki. Trwa walka o stacje pośrednie. Stara stolica Japonii, Kioto, chce pokonać Narę, także byłą stolicę. Posiadanie w mieście dworca, z którego odchodziłby taki super maglev wedle wyliczeń mogłoby podwoić bilans miasta. Jak na razie 40-minutowa jazda premiera z panią ambasador odbywała się na testowym odcinku kolei w prefekturze Yamanashi.
Caroline Kennedy była zadowolona z jazdy i powiedziała, że przekaże prezydentowi Obamie swoje pozytywne wrażenia. Premier Abe także planuje rozmawiać z amerykańskim prezydentem na temat maglevu i, co więcej, nosi się z poważnym zamiarem przekazania licencji na kolej amerykańskim partnerom. W pociągu poza politykami był teraz także szef amerykańskiej organizacji The Northeast Maglev, Wayne Rogers, który pracuje nad połączeniem Nowego Jorku i Waszyngtonu takim pociągiem. Trasa mogłaby także obejmować Baltimore.
Rozmowa Abe z Obamą na temat kolei prawdopodobnie odbędzie się 24 kwietnia w Tokio. Barack Obama przyjedzie wtedy do Japonii i na pewno obaj panowie będą mieli masę tematów do omówienia. Koszt inwestycji w japoński maglev to około 10 mld dolarów. Japończycy już hojną ręką oferują kredyty dla USA w tej kwestii, bo – jak wiadomo – bezpieczeństwo kraju nie ma ceny. Lepiej jest mieć po swojej stronie partnera zadowolonego i dostrzegające dalsze możliwości współpracy. I takiego, który jest w stanie przemieścić się bardzo, bardzo szybko we własnym kraju dzięki podarowanej mu super technologii.