Pierwszą moją reakcją po przeczytaniu wielu artykułów na temat Powstania Warszawskiego w lewicowej czy liberalnej prasie było: „Przecież to nie AK zaczęła wojnę". A tak jest to zbyt często przedstawiane. Zbyt często wyrywa się to wydarzenie z kontekstu, sprowadzając do prostego stwierdzenia: „Dowództwo AK wysłało młodzież na pewną śmierć".
Wartości ważne dla lewicy
Pamiętajmy, że wojna zaczęła się w roku 1939, a nie 1 sierpnia 1944, bo takie wrażenie może odnieść nieobeznany z historią czytelnik. Pamiętajmy też, że Polacy i tak w stanie wojny by byli, niezależnie od tego, co by postanowiło dowództwo AK. Niemcy dążyli do całkowitej zagłady polskich elit i do uczynienia niewolników z reszty Polaków, także postulowana przez niektórych taktyka nieprzeciwstawiania się silniejszemu tylko ułatwiłaby realizację tych z pewnością niekorzystnych dla nas planów. Poza tym trudno sobie wyobrazić, co by się stało z Warszawą, gdyby na jej terenie starły się wojska ZSRR z armią niemiecką.
Tymczasem niektórzy komentatorzy zachowują się tak, jakby istniał wtedy wybór między pokojem a wojną, spokojnym życiem a śmiercią. Nasi przodkowie uznali, że to życie wolą zaryzykować, niż godzić się na powolną eksterminację Polaków. Pamiętajmy, że do Armii Krajowej nikogo na siłę nie werbowano, uszanujmy ich wybór i nie plujmy na nich, robiąc z powstańców bandę opętanych samobójców, przez którą cierpieli cywile – bo moim zdaniem wiele im zawdzięczamy. Razi mnie nie tyle zastanawianie się nad zasadnością Powstania Warszawskiego, ile kompletny brak zrozumienia ówczesnej sytuacji i ówczesnych ludzi – a to już niedopuszczalne.
Romantyzm, heroizm, poświęcenie się w imię większej od siebie sprawy. To wartości, które redaktorka „Charakterów" uznała za jedną z dróg do szczęścia, i – jak się wydaje – o wiele lepiej rozumieją to artyści tacy jak Dawid Podsiadło czy zespół Lao Che niż większość publicystów. Wartości te ważne były dla ruchów lewicowych, gdy je powoływano, jednak najwyraźniej dzisiaj sytuacja wygląda zgoła inaczej. Dominuje przywiązanie do biologicznego, bezideowego przetrwania za wszelką cenę, a więc cecha, która wcześniej charakteryzowała raczej znienawidzone przez lewicę drobnomieszczaństwo. Natomiast polityk działający honorowo i moralnie zbyt często obecnie jest krytykowany tylko dlatego, że przez niego może podrożeć gaz.
Tradycja PPS i Che Guevary
Oczywiście należy pamiętać, że podejście heroiczne, idealistyczne i marzycielskie w różnych czasach może się różnie objawiać. Dlatego argumenty, że „Solidarność" była bardziej mądrym i przewidującym ruchem od Powstania Warszawskiego, bo odżegnywała się do walki zbrojnej, są całkowicie nietrafione. Gdyby akowcy żyli w późnym PRL, też by się odżegnywali od walki zbrojnej. Jednak pod niemiecką okupacją, pod lufami karabinów nazistów, którzy strzelali do Polaków jak do kaczek, chyba trudno sobie wyobrazić organizowanie strajków i demonstracje czy działanie pokojowego ruchu społecznego.