Jedno palestyńskie dziecko ginie średnio co dwa dni na Zachodnim Brzegu Jordanu i we Wschodniej Jerozolimie od października 2023 r., kiedy rozpoczęła się wojna Izraela z Hamasem – podał w poniedziałek UNICEF. Tego samego dnia wojsko izraelskie poinformowało oficjalnie o śmierci Alexa Dancyga, jednego z porwanych przez Hamas zakładników. Jego śmierć miała nastąpić już kilka miesięcy wcześniej, jej okoliczności nie są znane, a może tylko nie zostały ujawnione przez Siły Obronne Izraela. Trwa śledztwo, a pod uwagę brana jest możliwość „przypadkowego zabicia przez siły izraelskie”. Wcześniej o śmierci profesora, warszawiaka od kilku pokoleń, polskiego i izraelskiego obywatela, poinformował Hamas. Już 10 marca 2024 media powiązane z Hamasem donosiły, że zginął w wyniku izraelskiego nalotu na miasto Chan Junis.
Czytaj więcej
To prawda, że w szerokim nurcie krytyki Izraela mieszczą się także hasła typu „Palestyna od rzeki do morza”. Jednak takie nieakceptowalne apele popiera jedynie część środowisk krytykujących Izrael, wcale nie największa. Robienie z jej haseł wizytówki całego nurtu, tak jak to zrobiła Agnieszka Kołakowska w tekście „Antysemityzm stał się modny”, jest nie fair.
Czy dalej taką śmierć można by nazywać przypadkową? Czy jeśli trwają naloty na miasta, w których terroryści z Hamasu pochowani są pod ziemią, a ofiarami jest ludność cywilna, o czym Izrael doskonale wie, wciąż można mówić o tym, że Alex Dancyg zginął w wyniku „przypadku”? Jak informuje UNICEF, liczba ofiar wśród palestyńskich dzieci wzrosła o 250 proc. w porównaniu z poprzednimi dziewięcioma miesiącami, i w tej sprawie o przypadku mówić na pewno nie można. W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy zabitych zostało 143 palestyńskich dzieci, a rannych w wyniku postrzału ostrą amunicja zostało 440. W tym samym czasie zginęło dwoje dzieci izraelskich.
Alex Dancyg. Czy mógł przypuszczać, że zabije go izraelska rakieta?
Alex Dancyg mieszkał na pustyni, w kibucu Nir Oz. To stamtąd został porwany przez Hamas. Był współpracownikiem Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem w Izraelu, organizował wycieczki izraelskiej młodzieży do Polski, pracował na rzecz lepszych relacji swoich dwóch ojczyzn. Kiedyś podczas wyjazdu, odpowiadając na pytanie nastolatka o chęć zemsty na Niemcach po Zagładzie, powiedział: „oni stworzyli taką sytuację, że teraz wiemy… z każdego z nas można zrobić człowieka, który pomaga w śmierci swojego narodu”. Walczył o państwo Izrael, był żołnierzem, ale według relacji sprzed lat Pawła Smoleńskiego zdarzało mu się w okopach słuchać na tranzystorowym radiu relacji z meczów piłkarskich polskiej reprezentacji. Jako mieszkaniec kibucu był w dobrych relacjach z Palestyńczykami. Znał się na nawadnianiu pól i na literaturze. Wyjechał z Polski w 1957 roku jako dziecko. Rodzice ukrywali się przez całą okupację. Czy ktokolwiek mógł wtedy przypuszczać, że dosięgnie go kiedyś jako zakładnika Hamasu izraelska rakieta?
Według sondażu z początku lipca dwie trzecie Izraelczyków uważa, że uwolnienie porwanych zakładników jest ważniejsze niż kontynuowanie wojny, ponad połowa – że Netanjahu wykorzystuje ją do celów politycznych. Mai Alvini-Peri, wnuk Chaima Periego, który jest jedną z 251 osób porwanych przez Hamas, mówił w sobotę podczas wiecu w Jerozolimie: „Tylko koniec wojny sprowadzi zakładników do domu, a koniec wojny oznacza także koniec rządu. Więc wszyscy rozumiecie, dlaczego ta wojna trwa tak długo i dlaczego wciąż nie doszło do zawarcia porozumienia o uwolnieniu zakładników”.