Bartosz Rydliński: Dziesięć lat po inwazji na Krym. Co dalej z Ukrainą i Partnerstwem Wschodnim?

W obliczu słabnących Niemiec Unia potrzebuje aktywnej Polski, która przekona kraje naszego regionu, państwa nordyckie, ale i europejskiego południa do wspólnego zaangażowania w reformę unijnej polityki wschodniej. MSZ pod wodzą Radosława Sikorskiego musi w tej sprawie działać szybko.

Publikacja: 22.02.2024 03:00

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski

Foto: AFP

Mija dziesięć lat od kluczowych wydarzeń ukraińskiej rewolucji godności. Krwawe starcia protestujących z Berkutem na kijowskim placu Niepodległości, polsko-niemiecko-francuskie mediacje między opozycją a ukraińską władzą, ucieczka Wiktora Janukowycza oraz rosyjska nielegalna aneksja Krymu to ostatnie etapy Euromajdanu. Protestujący w Kijowie i wielu innych ukraińskich miastach domagali się od ówczesnego rządu i prezydenta Ukrainy podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, uwolnienia więźniów politycznych oraz respektowania zasad demokratycznego państwa prawnego. Pod unijną flagą oddawali także życie w nierównej walce z uzbrojonym reżimem.

Czytaj więcej

Sikorski na Ukrainie: W Tusku macie przyjaciela, jesteście dla Polski inspiracją

Oderwanie Krymu oraz rozpoczęcie przez Rosję okupacji części Donbasu w 2014 r. nie zastopowało europejskich dążeń Ukraińców. Nowe władze podpisały umowę stowarzyszeniową, Ukraina uzyskała status kraju kandydującego do UE, zaś w grudniu zeszłego roku Bruksela poinformowała, że jest gotowa do negocjacji akcesyjnych z Kijowem (i Kiszyniowem).

Partnerstwo Wschodnie pęknięte na pół

Przez ostatnią dekadę Unia unikała dyskusji o Partnerstwie Wschodnim. Ten szwedzko-polski program silnie wsparty w 2009 r. przez Niemcy i Czechy jest dzisiaj polityczną sierotą. Mało kto w Brukseli i pozostałych europejskich stolicach jest gotów do poważnej rozmowy na temat słabości, porażek, ale też sukcesów europejskiej polityki wschodniej. Partnerstwo de facto uległo podziałowi na dwie grupy państw. Na te, które wyraziły chęć ściślejszej współpracy z Europą (Gruzja, Mołdawia, Ukraina), oraz te, które uznały protektorat Federacji Rosyjskiej (Armenia, Azerbejdżan, Białoruś).

Czytaj więcej

Partnerstwo Wschodnie: Niewykorzystane szanse współpracy

Pytanie, czy wspomniane pęknięcie programu na pół nie stanowi największego wyzwania dla przyszłości Partnerstwa? Czy jest sens utrzymywać we wspomnianej inicjatywie Białoruś – tak długo, jak panuje tam reżim Łukaszenki? Czy przejęcie przez Azerbejdżan kontroli nad Górskim Karabachem daje szansę na skłonienie Armenii do reorientacji swoich sojuszy w niedalekiej przyszłości? To tylko parę pytań, na które prędzej niż później trzeba będzie znaleźć w Unii szczerą odpowiedź.

Co z kolejnym rozszerzeniem Unii Europejskiej

Równie ważna jest kwestia rzetelności unijnych negocjacji akcesyjnych z Ukrainą i Mołdawią (a w przyszłości zapewne także z Gruzją). W jakiej perspektywie – jako Unia – jesteśmy gotowi na przyjęcie tych krajów do naszego grona? Jak sprawić, by kolejne wschodnie rozszerzenie nie było odebrane przez mieszkańców Europy Środkowej i Zachodniej jako zagrożenie społeczno-ekonomicznego dumpingu pracy oraz na rynku spożywczo-rolnym? Co na wypadek, gdyby przyszłe kraje Unii były świadkami agresji – tak zbrojnej, jak i hybrydowej?

Ostatnie przypadki negocjacji akcesyjnych Unii Europejskich z Turcją (od 2005 r.), Czarnogórą (2012) oraz Serbią (2014) nie napawają optymizmem. Warto, by w przypadku Ukrainy, Mołdawii (i w przyszłości Gruzji) rozmowy o warunkach ich przystąpienia udowodniły organizacyjną sprawność i polityczną sprawczość wszystkich stron. W przypadku krajów, których część terytorium okupowana jest obecnie przez Rosję, nie sposób także pominąć kwestii militarnego bezpieczeństwa. Dopóki Unia nie będzie sojuszem wojskowym, jedynym skutecznym sposobem odstraszania agresywnego reżimu Putina pozostaje NATO.

Partnerstwo Wschodnie zdaje się projektem drogim Radosławowi Sikorskiemu. To właśnie on, razem z Carlem Bildtem, szwedzkim szefem dyplomacji, byli głównymi promotorami tego programu UE

Rodzi się zatem kolejne pytanie o strategiczną współpracę Unii z tą organizacją przy przyszłej polityce rozszerzenia. Doświadczenie Finlandii i Szwecji w ich ekspresowej drodze do sojuszu północnoatlantyckiego to symbol tego, że po 24 lutego 2022 r. nie sposób nie dostrzegać realnego wymiaru moskiewskiego zagrożenia.

Czy Polska gra w pierwszej lidze?

Wszystkie wyżej opisane wyzwania wschodniego wymiaru Europejskiej Polityki Sąsiedztwa wymagają od nowego polskiego rządu widocznej nadaktywności – zarówno w relacjach z Unią, jak i rozmowach bilateralnych. Partnerstwo Wschodnie zdaje się projektem drogim Radosławowi Sikorskiemu. To właśnie on, razem z Carlem Bildtem, szwedzkim szefem dyplomacji, byli głównymi promotorami tego programu UE. Sikorski razem z szefami niemieckiego i francuskiego MSZ mediował w Kijowie między ukraińską opozycją a prezydentem Janukowyczem. I to Sikorski, podobnie do swoich poprzedników, jest nieustępliwym krytykiem rosyjskiej agresji na Ukrainę trwającej nieprzerwanie od 2014 r.

Nowy, stary minister spraw zagranicznych cieszy się także uznaniem amerykańskich i brytyjskich sojuszników, których opinia i zasoby są kluczowe w ramach NATO. W obliczu słabnących Niemiec Unia potrzebuje aktywnej Polski, która będzie potrafiła przekonywać kraje naszego regionu, państwa nordyckie, ale i europejskiego południa do wspólnego zaangażowania w reformę unijnej polityki wschodniej. MSZ pod wodzą Sikorskiego musi w tej sprawie działać szybko. Tegoroczne europejskie i amerykańskie wybory mogą piętrzyć kolejne problemy. Prawicowi i często proputinowscy populiści będą torpedować pomoc bohatersko walczącej Ukrainie, będą chcieli odwlec ramy negocjacji akcesyjnych, będą przekonywać, że Europa ma wystarczająco dużo swoich problemów, by myśleć o rozszerzeniu. Prawdziwego lidera poznaje się jednak po skuteczności w dobie wyzwań, a nie sprzyjających warunków. Miejmy nadzieję, że MSZ pod wodzą Sikorskiego udowodni, że w polityce wschodniej i relacjach transatlantyckich Polska gra w pierwszej lidze.

Autor

Bartosz Rydliński

Politolog, adiunkt w Instytucie Nauk o Polityce i Administracji UKSW, współzałożyciel Centrum im. Ignacego Daszyńskiego

Mija dziesięć lat od kluczowych wydarzeń ukraińskiej rewolucji godności. Krwawe starcia protestujących z Berkutem na kijowskim placu Niepodległości, polsko-niemiecko-francuskie mediacje między opozycją a ukraińską władzą, ucieczka Wiktora Janukowycza oraz rosyjska nielegalna aneksja Krymu to ostatnie etapy Euromajdanu. Protestujący w Kijowie i wielu innych ukraińskich miastach domagali się od ówczesnego rządu i prezydenta Ukrainy podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, uwolnienia więźniów politycznych oraz respektowania zasad demokratycznego państwa prawnego. Pod unijną flagą oddawali także życie w nierównej walce z uzbrojonym reżimem.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Co wpycha nas na głęboką europejską prowincję?
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Sędzia Tomasz Szmydt jak szpieg Stirlitz? Bzdura
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: XI Jinping w Europie. Nasz kontynent staje się poligonem zewnętrznych potęg
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Prawdziwy wybór Polaków, czyli państwo niepoważne lub nieprzyzwoite
Opinie polityczno - społeczne
Przemysław Prekiel: PiS znowu wygra? Od Donalda Tuska i sił proeuropejskich należy wymagać więcej