Kazimierz Wóycicki: Po PiS niezbędny jest Wielki Audyt Państwa Polskiego

Usunięcie bałaganu i uporządkowanie spraw państwa to jedno, a drugie – pociągnięcie winnych do odpowiedzialności. To konieczne, jeśli państwu prawa chcemy przywrócić należytą powagę.

Publikacja: 19.11.2023 07:34

Przygotowanie takiego audytu jest oczywistym obowiązkiem rządu, ale winno być to zadaniem również dl

Przygotowanie takiego audytu jest oczywistym obowiązkiem rządu, ale winno być to zadaniem również dla powołanych w Sejmie komisji, organizacji pozarządowych i niezależnych grup eksperckich

Foto: AdobeStock

Ogrom wyznań, przed jakimi staje państwo, porównać można jedynie z rokiem 1989. Wtedy wszystko zaczynaliśmy niejako od początku, w szczególności dotyczyło to porządku prawnego. Teraz zadanie polega na wyciągnięciu państwa z chaosu. Przywracanie praworządności jest zadaniem szczególnie skomplikowanym. Rozmiar afer i rozkradania publicznych środków domaga się rozrachunku. Opinia publiczna zatruta jest długoletnią propagandą płynącą z okupowanych przez PiS publicznych mediów, w których jednych Polaków nieustannie obrażano, a innych oszukiwano. Jak się z tego wydobyć?

Czytaj więcej

Kazimierz Wóycicki: System Kaczyńskiego. Trzęsienie ziemi w polskim wojsku i droga do dyktatury

W tej sytuacji niezbędny Wielki Audyt Państwa Polskiego. Celowo używam dużych liter. Taki Wielki Audyt to nie tylko rozrachunek z ośmioma lata rządów PiS – ma być czymś więcej od tego, co czyni każdy rząd przejmujący władzę, niczym nowo mianowany szef przedsiębiorstwa, który chce wiedzieć, jakie miny zostawił mu poprzednik. Tym razem wiadomo, że min jest bez liku i są one zastawiane do samego końca, gdy PiS kurczowo trzyma się stołków.

Co powinno być celem Wielkiego Audytu

To, że jest źle, widziały miliony wyborców i dlatego poszli do urn tak masowo, a frekwencja przekroczyła wszelkie oczekiwania. Opinia publiczna miała trafną intuicję, że PiS trzeba odsunąć od władzy. Obecnie musimy wiedzieć w szczegółach, w jakim stanie znajduje się nasze państwo. Audyt winien dotyczyć wszystkich zasadniczych dziedzin życia społecznego, a nie tylko stanu gospodarki (z którą to słowo się kojarzy). Chodzi więc także o stan szkolnictwa (jego zaniedbanie było najpewniej ważna przyczyną, dlaczego tak liczna grupa wyborców uległa pisowskiemu populizmowi), zdrowia (gdzie uderza marnotrawstwo środków przy niskiej liczbie lekarzy na tysiąc mieszkańców), bezpieczeństwa (gdzie strach budzi dezorganizacja armii uczyniona rękoma Macierewicza i Błaszczaka) oraz o stan naszej dyplomacji i polityki zagranicznej, co zwieńczył skandal wizowym. Potrzeba skrupulatnych ustaleń, a zarazem szerokiego upowszednienie wiedzy o stanie państwa i tego jak ono działa.

Marzy mi się w nie tylko centrum Warszawy, ale i innych dużych miastach ogromny kołowy wykres budżetu państwa, pokazujący, jaki on jest i jakie w nim w ciągu roku zachodzą zmiany

Ten audyt winien być społecznie czytelny i być przedmiotem powszechnej dyskusji. Przygotowanie go jest oczywistym obowiązkiem rządu, ale winno być to zadaniem również dla powołanych w Sejmie komisji, organizacji pozarządowych i niezależnych grup eksperckich. Jego wynikiem winien być przyrost wiedzy o funkcjonowaniu całego państwa w głównych jego dziedzinach. Po roku 1989 niemal wszyscy nauczyli się, że pieniądze państwa to pieniądze z naszych podatków. Pora nauczyć się czegoś więcej: jak działają poszczególny agendy państwa i jak rozdziela się budżet na poszczególne dziedziny życia. Marzy mi się w nie tylko centrum Warszawy, ale i innych dużych miastach ogromny kołowy wykres budżetu państwa, pokazujący, jaki on jest i jakie w nim w ciągu roku zachodzą zmiany.

Audyt ma nie tylko ustalić stan obecny i pomagać wyznaczać przyszłe działania nowego rządu, ale także zająć się kwestią odpowiedzialności przed prawem.

Nie ma miejsca na pobłażliwość

Rządy PiS charakteryzował nie tylko bałagan i dezorganizacja. Dopuściły się one także kolosalnych nadużyć, w tym łamania podstawowych zasad demokracji. Usunięcie bałaganu i uporządkowanie spraw państwa to jedno, a drugie – pociągnięcie winnych do odpowiedzialności. To konieczne, jeśli państwu prawa chcemy przywrócić należytą powagę. Utraciło ją ono na skutek działań Ziobry, Przyłębskiej czy Pawłowicz.

Prawo ma działać, a nie tylko być literą. Tu nie ma miejsca na pobłażliwość. Chodzi nie tylko o przywrócenie zasadniczej, zgodnej z konstytucją struktury porządku prawnego, jaką jest trójpodział władz i niezależność sądów (niezależność od polityków), ale o to, aby prawo działało i było skuteczne, a odpowiedzialność za jego łamanie – nieuchronna.

Odpowiedzialność trzeba ustalić na wielu poziomach

Kwestia odpowiedzialności związana z rządami PiS (i wszelkich przyszłych rządów) ma kilka poziomów.

  • Nadużycia finansowe (a prościej mówiąc: kradzież z państwowej kasy) aparatu władzy winny być – wszędzie tam, gdzie zaistniały i gdzie istnieje dostateczna liczba dowodów – ukarane na mocy wyroku niezależnego sądu. I wtedy napiętnowane publicznie. Dla przykładu pomijanie przetargów przy zamówieniach państwowych było, jak się wydaje, czymś nagminnym, a prawdopodobieństwo złodziejskiej korupcji w takich wypadkach wysokie. I wszystko to winno być zbadane.
  • Drugi poziom ustalania odpowiedzialności to ujawnienie działań na szkodę spółek Skarbu Państwa. Mogło się to wiązać z czerpaniem zysków do własnej kieszeni, ale mogło być wynikiem „tylko” ignorancji. Lojalność lub powiązania rodzinne, a nie kompetencje, decydowały często o pisowskich nominacjach. Trudno karać kogoś za wstydliwy lecz nieokreślony konformizm, lojalność czy nepotyzm (choć wypadki takie można opisywać, co miało miejsce), ale szkody wyrządzone spółce już jak najbardziej można ustalić. I jest to niezbędne. Ignorancja nie zwalnia z odpowiedzialności.
  • Szczególnym przypadkiem jest pobieranie monstrualnych pensji i premii oraz dziwaczne rotacje personalne z tym związane. Kto za to odpowiada: biorący te pieniądze czy tak beztrosko je rozdający? Dotyczy to przede wszystkim gigantycznie dotowanej spółki Skarbu Państwa, jaką jest TVP.
  • Jest też poziom odpowiedzialności politycznej i spraw, którymi winien zająć się Trybunał Stanu. Łamanie konstytucji w okresie rządów PiS w żadnym wypadku nie powinno zostać zapomniane. Dotyczy to także prezydenta Dudy. Na szczególną uwagę zasługuje sytuacja samego Jarosława Kaczyńskiego i pytanie, w jakim stopniu w kategoriach prawnych można ująć sprawstwo tego chaosu, w jaki popadło państwo polskie i czy grupa jego bezpośrednich politycznych współpracowników miała charakter grupy przestępczej.

Na wszystkich tych poziomach praktyki PiS, wszędzie tam, gdzie można zebrać dostateczny materiał prawny, winny być nie tylko ukarane ,ale też opisane i publicznie potępione.

Jak dalece Jarosław Kaczyński zmanipulował konserwatyzm

Dotychczasowych sympatyków PiS w żadnym wypadku nie można wrzucać do jednego worka z partyjnym aparatem. Kto był funkcjonariuszem tej partii, wiedział co się dzieje, a przynajmniej powinien wiedzieć. Miliony wyborców PiS były natomiast oszukiwane i okłamywane. Szczególnym tego narzędziem była telewizja publiczna ukradziona społeczeństwu i okupowana przez PiS.

Argument, że za partyjnymi funkcjonariuszami stoi ponad 7 mln wyborców i dlatego nie można pociągać ich do odpowiedzialności, jest dalece chybiony. Domaganie się odpowiedzialności od funkcjonariuszy PiS nie jest rewanżem czy polityczną zemstą. Jest jak najbardziej zasadnym przywracaniem państwa prawa. Temida ma być ślepa, ale jej miecz dosięgać ma wszystkich zasługujących na karę. Kaczyński nieustannie opowiadał o korupcji rządów PO. Dysponując całym aparatem sprawiedliwości, nie znalazł na to licznych dowodów. Teraz trzeba zbadać, czy istnieją dowody korupcji i finansowych nadużyć PiS. Rozstrzygniecie ma zapaść przed niezależnym sądem.

Czytaj więcej

Innego PiS-u nie będzie. Jarosław Kaczyński wraca do korzeni

Egzekwowanie odpowiedzialności od funkcjonariuszy PiS ma się nijak – niezbędne jest to z całą siła podkreślić – do poglądów politycznych ich wyborców, mniej lub bardziej zauroczonych Kaczyńskim, a może tylko przekonanych, że głosują na konserwatyzm lub czynią to ze swoiście rozumianych pobudek patriotycznych. Konserwatyzm nie musi mieć agresywnie populistycznego nastawiania. Polski konserwatysta zdolny jest stać po stronie państwa prawa w takim samym stopniu, jak chadek, liberał czy zwolennik lewicy. Powinien się też dowiedzieć, jak dalece Jarosław Kaczyński konserwatyzm w Polsce zmanipulował i pogrążył.

Nie ma co głosić katastrofy, Polska nie załamała się pod rządami PiS

Stawka Wielkiego Audytu Państwa Polskiego jest wysoka. Po kilku miesiącach nowych rządów w naturalny sposób pamięć o słabościach PiS stawać się będzie coraz bardziej przymglona, a uwagę przykuwać będą nieuchronne błędy nowej władzy. Nowy rząd staje wobec ogromu trudności, tym większych, że przez pewien czas przeszkody będzie mu stawiał prezydent Duda (wiele na to wskazuje), a być może będący w chaosie Trybunał Konstytucyjny i część aparatu sprawiedliwości powołanego wbrew konstytucji. Opinia publiczna musi znać wyniki Wielkiego Audytu możliwie szybko. Inaczej po niedługim czasie PiS znów będzie krzyczał „wina Tuska”, tak jak usiłował zwalić na niego wszystkie swoje błędy przez całe osiem lat nieudolnych rządów. Winą Tuska byłoby natomiast niepociągnięcie funkcjonariuszy PiS do odpowiedzialności.

Nie ma przy tym co głosić jakiejś katastrofy państwa – byłaby to niezbyt szczęśliwa kalka demagogii Kaczyńskiego o „Polsce w ruinie”. Nie to ma być celem Audytu. Należy natomiast mówić o ośmiu straconych latach polskiego rozwoju (m.in. przez stosunek do kwestii klimatu i odnawialnych źródeł energii). Nowy rząd nie ma też interesu, by Polska uchodziła za kraj beznadziejnego nieładu, nie czyni to bowiem Polski nazbyt atrakcyjną.

Większość Polaków nie dała się też oszukać kłamstwom okupowanej przez PiS telewizji publicznej. Znalazło się dość ludzi, by zdobyć się na zdecydowaną i ostrą krytykę, a także wyjść na ulice

Jest i druga strona medalu. Wydobycie się z pułapki populizmu jest wielkim polskim osiągnieciem. Jest to doświadczenie, które napawać nas winno ufnością w siłę demokratycznych przekonań w polskim społeczeństwie. Stwarza to również nadzieję, że mimo tak zdawałoby się głębokich podziałów, przywrócić będzie można dialog. Zdumiewa przy tym solidność konstrukcji III RP. Nie załamała się ona pod rządami PiS. Przykładem są broniący swojej niezależności sędziowie, a także będący w jeszcze trudniejszej sytuacji prokuratorzy.

Gospodarka nie załamała się mimo usilnych prób jej upaństwowienia, koszmaru elektrowni w Ostrołęce, którą trzeba było wyburzyć (nikt jeszcze za to nie odpowiedział), groteskowej inwestycji na mierzei Wiślanej (Kaczyński wkopał tam pierwszą łopatę) czy miliardów wpakowanych w łąkę pod Centralny Port Komunikacyjny. Większość Polaków nie dała się też oszukać kłamstwom okupowanej przez PiS telewizji publicznej. Znalazło się dość ludzi, by zdobyć się na zdecydowaną i ostrą krytykę, a także wyjść na ulice, protestując przeciw populistycznym rządom. Mało kto dał się zastraszyć, że nazwie się go „Polakiem gorszego sortu”. Na mowę nienawiści PiS reagowano wypróbowaną bronią polskiej inteligencji – ironią i wyśmianiem.

Radar aparatu sprawiedliwości

Trzeba umieć to zwycięstwo przekuć na głębokie zmiany wewnętrzne i zarysować czytelną dla całego społeczeństwa i wszystkich jego segmentów perspektywę przyszłości (Donald Tusk nie lubi słowa „wizja”, ale powinien się do niego przekonać). Tą perspektywę przyszłości mają też zobaczyć dzisiejsi wyborcy PiS.

Trwałą lekcją ma być to, że rządzący za to, co robią, ponoszą odpowiedzialność w sposób tak nieuchronny, jak ktoś przekraczający prędkość na publicznej drodze. Radar aparatu sprawiedliwości ma działać.

AUTOR

Kazimierz Wóycicki

Dyrektor Akademii Wschód działającej przy Fundacji Domu Wschodniego, komentator Resetu Obywatelskiego

Ogrom wyznań, przed jakimi staje państwo, porównać można jedynie z rokiem 1989. Wtedy wszystko zaczynaliśmy niejako od początku, w szczególności dotyczyło to porządku prawnego. Teraz zadanie polega na wyciągnięciu państwa z chaosu. Przywracanie praworządności jest zadaniem szczególnie skomplikowanym. Rozmiar afer i rozkradania publicznych środków domaga się rozrachunku. Opinia publiczna zatruta jest długoletnią propagandą płynącą z okupowanych przez PiS publicznych mediów, w których jednych Polaków nieustannie obrażano, a innych oszukiwano. Jak się z tego wydobyć?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Warzecha: Kto nie z nami, ten z Putinem? Radosław Sikorski sięga po populizm i demagogię
Opinie polityczno - społeczne
Jarosław Kuisz: Polacy, czyli perfekcyjni narodowi egoiści. Co nas obchodzi Izrael, Palestyna i Ukraina?
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Strzembosz: Kultura walutą niepodległości, czyli lament pożegnalny dla ministra Sienkiewicza
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: W sprawie migracji liberałowie i chadecy w UE mówią głosem populistów
analizy
Tysiące Białorusinów uciekły do Polski. To prawdziwa klęska wizerunkowa