Odwołanie debaty o symetrystach na rozpoczętym dziś Campusie Polska Przyszłości w ogóle mnie nie zaskoczyło. Byłem raczej zdziwiony, że Rafał Trzaskowski w ogóle próbował taką dyskusję zorganizować. Chyba nie do końca zrozumiał, że część zaplecza obecnej opozycji ma bolszewicką mentalność. Pewnie wydawało mu się, że takie zjawisko istnieje tylko po stronie Prawa i Sprawiedliwości. Organizatorzy Campusu szybko jednak zostali przywołani do porządku. Najpierw za udział w debacie podziękowano Grzegorzowi Sroczyńskiemu, który bardzo oględnie nazwał nienawistników z grupy Silni Razem „szczekającymi kundelkami”. Później zrezygnował Marcin Meller, a wraz z nim Dominika Sitnicka, Jan Wróbel i Maciej Orłoś.
Kto wymyślił koncept symetrystów?
Wszystkim, którzy twierdzą, że PiS wprowadza w Polsce dyktaturę, zwracam uwagę, że tak właśnie wygląda debata a la Platforma Obywatelska. Dyskutować będą tylko ci, którzy mają to samo zdanie. Innych można bezkarnie obrażać i pozbawiać prawa głosu. Bo tym właśnie zajmują się internetowi hejterzy spod znaku #Silnychrazem, a milcząco wspierają ich czołowi politycy PO. Zapewne nie rozumiejąc, że spycha ich to do getta i uniemożliwia wygranie wyborów.
Czytaj więcej
Jeśli debata publiczna ma polegać na tym, abyśmy się ze sobą pięknie zgadzali, to TVP należy uznać za wzorzec z Sevres tego, do czego zmierzają radykalni zwolennicy Platformy Obywatelskiej zgromadzeni pod sztandarem #SilniRazem.
Koncept symetrystów, którzy czasem przyznają rację PiS, a czasem opozycji, wymyślili autorzy „Polityki” – Wiesław Władyka i Mariusz Janicki. Gdyby ktoś nie rozumiał, o co chodzi, to wyjaśniam: PiS nigdy i w niczym racji mieć nie może. A opozycja ma ją we wszystkim. Publicyści tygodnika nie omieszkali postawy symetrystów napiętnować. Myślę jednak, że w najbardziej koszmarnych snach nie wyśniliby polowania na nich, jakie właśnie odbywa się w mediach społecznościowych.