Marek A. Cichocki: We wnętrzu enigmy

Stworzyć w państwie będącym mocarstwem atomowym system władzy, który nie przewiduje sukcesji? Jest to tak głupie i niebezpieczne, że aż niewyobrażalne.

Aktualizacja: 03.07.2023 06:28 Publikacja: 03.07.2023 03:00

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: AFP

Nie zamierzam dołączać do coraz liczniejszej grupy samozwańczych znawców Rosji, którzy codziennie zapełniają infosferę swoimi komentarzami i analizami. Punkt krytyczny między popytem i podażą w tym względzie został zresztą osiągnięty dość wyraźnie za sprawą buntu Jewgienija Prigożyna i marszu wagnerowców na Moskwę, kiedy to przez kilka dni nasi znawcy i specjaliści karmili widzów i słuchaczy swych kanałów internetowych pozbawionymi treści materiałami, błądząc we mgle dezinformacji i braku informacji.

Bunt Prigożyna, którego nikt się nie spodziewał, oprócz podobno jedynie Amerykanów, rozniecił na nowo gorące dyskusje na temat zbliżającego się końca Władimira Putina oraz jego potencjalnych następców. Ponownie ruszyła więc giełda nazwisk kandydatów na nowego lokatora Kremla. Ponieważ właśnie nie należę do znawców Rosji, nie zamierzam tej kwestii rozstrzygać. Zaintrygowała mnie ona jednak ze względu na to, czym naprawdę się zajmuję, a więc jako jeden z kluczowych problemów filozofii politycznej. Chodzi mi o kwestię sukcesji władzy, a dokładnie o problem sukcesji w przypadku takiego systemu władzy, jaki w Rosji stworzył Putin.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Prigożyn obnażył Putina

Kilka dni temu w brytyjskich mediach starli się na ten temat Konstantin Kisin i Garri Kasparow. Kisin wygłosił popularny na Zachodzie pogląd, że Putina może zastąpić ktoś znacznie gorszy od niego. Kasparow odparł, że problem jest poważniejszy, bo Putin stworzył bandycki system władzy, który nie przewiduje sukcesji. W tym sensie można powiedzieć, że nawet zbrodnicza Rosja komunistyczna zachowywała podstawy politycznej racjonalności, w myśl której transfer władzy następował kolegialnie w obrębie wąskiej partyjnej elity. Jeśli rację ma Kasparow, putinizm jest być może ostatnią historycznie formą rosyjskiego jedynowładztwa lub jej najbardziej zdegenerowaną postacią, po której może już nastąpić tylko całkowita dezorganizacja systemu władzy.

Mówimy jednak tutaj o Rosji, która przez trzy stulecia była elementem europejskiej polityki i jest nadal mocarstwem atomowym. Pozostaje więc zagadką, jak to możliwe, by w takim przypadku stworzyć system władzy bez sukcesji. Jest to tak głupie i niebezpieczne, że aż niewyobrażalne. Słynne zdanie Churchilla, że Rosja to zagadka owiana tajemnicą ukrytą we wnętrzu enigmy, nabiera przez Putina całkiem nowego znaczenia.

Nie zamierzam dołączać do coraz liczniejszej grupy samozwańczych znawców Rosji, którzy codziennie zapełniają infosferę swoimi komentarzami i analizami. Punkt krytyczny między popytem i podażą w tym względzie został zresztą osiągnięty dość wyraźnie za sprawą buntu Jewgienija Prigożyna i marszu wagnerowców na Moskwę, kiedy to przez kilka dni nasi znawcy i specjaliści karmili widzów i słuchaczy swych kanałów internetowych pozbawionymi treści materiałami, błądząc we mgle dezinformacji i braku informacji.

Pozostało 80% artykułu
felietony
Jan Maciejewski: Szkodliwy manicheizm „Zielonej granicy”
Materiał Promocyjny
Nowe finansowanie dla transportu miejskiego w Polsce Wschodniej
analizy
Jędrzej Bielecki: Europa znów pozostawiła Ormian własnemu losowi
felietony
Jacek Czaputowicz: Zbigniew Rau chwali się swoimi osiągnięciami w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, choć nie ma czym
Opinie polityczno - społeczne
Anna Kwiatkowska: Zeitenwende, czyli jak Ukraina staje się dla Niemiec nową Rosją
Materiał Promocyjny
Politechnika Śląska uruchamia sieć kampusową 5G
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Marsz mobilizacji niezdecydowanych
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Pakt Donalda Tuska z Konfederacją nie musi się źle skończyć dla Polski