Śmierć pani Doroty, to najgłośniejszy przypadek tego rodzaju od czasu śmierci Izabeli z Pszczyny. Ale pojawiają się i inne alarmujące informacje. W klinice w Bydgoszczy lekarze kilkadziesiąt dni czekali na obumarcie płodu u pani Roksany, nie podejmując decyzji o zakończeniu ciąży zagrażającej życiu pacjentki. Przerażona kobieta zawiadomiła media. Dopiero wtedy wykonano cesarskie cięcie.
Ciężarna Milena z Łodzi trafiła do szpitala w 14 tygodniu ciąży, kiedy wody odpłynęły, a płód był już w kanale rodnym. Jak piszą działaczki Aborcji bez Granic „Gdy zapytała personel medyczny, czy mogą coś zrobić skoro jest w trakcie poronienia, usłyszała, że nie mogą »bo takie jest w Polsce prawo«”. Kobiecie dano leki na podtrzymanie ciąży i czekano aż płód obumrze. Dopiero kiedy to się stało, otrzymała leki na wywołanie skurczy. Działo się to tuż po śmierci Doroty w nowotarskim szpitalu.