Nie żebym chciał się pastwić nad umysłowym stanem muzyka, którego wypowiedzi dowodzą antyamerykańskiej (i antyizraelskiej) obsesji. To doprowadziło go do miejsca, gdzie kończy się kontrowersja, a zaczyna infamia. Nie byłoby zresztą sensu zajmować się Watersem, gdyby jego poglądy nie były charakterystyczne dla niemałej części zachodnich elit. A dał im ostatnio wyraz w liście do żony ukraińskiego prezydenta Ołeny Zełenskiej. Napisał w nim m.in., że wsparcie Ukrainy w formie dostaw broni to „dolewanie benzyny do ognia”, a to „jeszcze nigdy w przeszłości nie doprowadziło do zakończenia wojny. Nie doprowadzi również teraz, ponieważ większość benzyny pochodzi z Waszyngtonu”. A Amerykanie „mają interes, żeby wojna trwała jak najdłużej”.

Czytaj więcej

Waters pisze do Zełenskiej słowami Putina. Pierwsza dama Ukrainy ripostuje ostro

Jakie zatem powinno być właściwe wsparcie? Tego od Watersa się nie dowiemy. Prawdopodobnie Ukraińcy powinni sprzedać broń i żyć w pokoju z Rosjanami. Proste? Prawda! Warto też odnotować, że Waters powtarza niektóre tezy putinowskiej propagandy, nazywając prezydenta Ukrainy narzędziem „sił skrajnego nacjonalizmu”.

Nie wiem, czy po tym wszystkim ktoś jeszcze pamięta, że to właśnie Watersowi zaproponowano w roku 1990 koncert z okazji obalenia muru berlińskiego. I trzeba powiedzieć, że było to wydarzenie ważne i symboliczne dla całej Europy Wschodniej. Dziś wygląda na to, że w dawnym liderze Pink Floyd dostajemy idealny przykład putinowskiego pożytecznego idioty. Przypomnę, że tak właśnie nazywano w czasach stalinowskich lewicowców z Zachodu, atakujących Amerykę w imię np. ideałów pacyfistycznych. Dziś znowu widzimy, do czego może doprowadzić skrajny pacyfizm.

Waters jest dzieckiem pokolenia ’68, które w Paryżu biło się z policją na barykadach, a w Niemczech manifestowało przeciwko elektrowniom atomowym. Właśnie w tych dwóch krajach nastroje antywojenne są szczególnie mocne, również w elitach władzy. Ludzie, którzy marzą od pół wieku o świecie bez granic, uważają „patriotyzm” i „naród” za pojęcia podejrzane. A walka zbrojna to dla nich największe zło. I w tym ostatnim może nawet mają rację. Trzeba by jeszcze tylko przekonać Putina i innych morderców do ideologii love & peace.