Minister rozwoju i technologii Waldemar Buda, zapytany we wtorek podczas konferencji o to, kiedy do Polski popłyną fundusze z KPO, odesłał dziennikarzy do Komisji Europejskiej. Rząd czuje się świetnie, nie ma sobie nic do zarzucenia, zrobił wszystko, co mógł, więc teraz to niech Ursula von der Leyen się martwi.
Na dowód swojej dobrej woli rząd przyjął ustawę liberalizującą „politykę wiatrakową”, czyli wyprowadził kozę, którą sam kiedyś wprowadził. Koza jednak jest obecnie zapisana w KPO, więc innego wyjścia nie ma mimo rozpaczliwego oporu ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. A czy rząd dostrzega w związku z tym większość sejmową, która ustawę wiatrakową uchwali? Oczywiście, że dostrzega: przecież opozycja nie może zagłosować przeciw. Czy taki plan na przyjmowanie poszczególnych punktów KPO miał Mateusz Morawiecki od początku? Bardzo możliwe, przecież trudno sobie wyobrazić, żeby opozycja opowiedziała się przeciw OZE czy elastycznemu wiekowi emerytalnemu. A wystarczy przecież tyle głosów, ile ma Solidarna Polska.
Czytaj więcej
Rząd przyjął na posiedzeniu rządu projekt nowelizacji tzw. ustawy wiatrakowej. Przewidziano, że n...
Ta z kolei zachowa czystą kartę, oślepi wyborców pryncypialnością w walce z ratowaniem środowiska, i uskrzydlona jak husaria, pomknie po rząd dusz na prawicy.
No chyba, żeby się nie udało i pieniądze wcale by nie popłynęły. Bo, jak pisze portal Politico.eu, są duże wątpliwości, czy Polska wypełniła warunki umowy z KE, dotyczące naprawy praworządności, o czym mówiły w zeszłym tygodniu Věra Jurová i Ursula van der Leyen.