Wywiady z Jarosławem Kaczyńskim są fascynującymi dokumentami źródłowymi, pozwalają bowiem prześledzić sposób myślenia człowieka, który rzadko pokazuje się publicznie, niemal nie występuje na konferencjach prasowych, dających możliwość zadawania swobodnych pytań, a który równocześnie jest politykiem mającym największy wpływ na to, co dzieje się w Polsce. Choć właściwie w wywiadach pojawia się nie tylko jego sposób myślenia, ale i wszystkie jego obsesje.
Przed i po świętach ukazały się dwie rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim, które są niezwykle pouczające. W wigilijnej „Gazecie Polskiej” prezes PiS mówił: „sądzę, że właśnie wzrost siły naszego państwa tak boli”. „Polska zamożnieje, choć wielu w Europie wolałoby, żebyśmy nie rośli”. W poniedziałkowym wywiadzie dla Interii zaś twierdził: „Jesteśmy poważnym graczem i stąd coraz cięższe działa wytaczane wobec nas”, dodając, że już w latach 90. otrzymywał ostrzeżenia, że jeśli Polska wyrośnie za bardzo, będzie mieć kłopoty. Czy to nie niemal krystalicznie czysty przypadek odwrócenia wartości, o którym pisał kiedyś Fryderyk Nietzsche? Polska dziś ma chyba najgorszą opinię od 1989 roku. Mało kto traktuje nasz kraj serio. Białorusini uznali za swego głównego partnera Litwę, Ukraińcy już dawno grają na Niemcy, wiedząc, że nie ma szans na to, by Polska wróciła do głównego stołu rozmów. Telefony Angeli Merkel do Aleksandra Łukaszenki nie wynikały z polskiej potęgi, ale właśnie słabości. Za sprawą nieudanej „reformy” wymiaru sprawiedliwości (to, że nie wyszła, przyznaje w Interii sam Kaczyński) wpadliśmy w poważny konflikt z Brukselą w kwestii praworządności. Joe Biden wspomina o Polsce tylko wówczas, gdy prezydent Andrzej Duda zawetuje szkodliwą ustawę, która mogła uderzyć w sojusz z USA, głównego gwaranta naszego bezpieczeństwa.
Czytaj więcej
Lektura ostatnich wywiadów Jarosława Kaczyńskiego podnosi włosy na głowie.
Kaczyński widzi wszystko na odwrót: Polska jest wielką potęgą, a to nie podoba się możnym tego świata, więc postanowili nas upokorzyć. Polska to oblężona twierdza, którą zewsząd otaczają wrogowie, którzy jej źle życzą, którzy nie mogą pogodzić się z tym, że PiS wstał z kolan i zbudował prawdziwą potęgę.
Jedna obsesja pociąga za sobą kolejne. Najsilniejsza jest antyniemiecka. Zapis w umowie koalicyjnej nowego rządu w Berlinie, mówiący o federalizacji Europy, choć wcale nie budzi entuzjazmu w samych Niemczech, o Francji, Hiszpanii czy Włoszech nie wspominając, Kaczyński uznaje za fakt nieomal dokonany, że oto już dziś Unia jest federacją pod władzą Berlina, która odebrała nam godność i suwerenność. Głównym narzędziem Berlina w tej grze jest TSUE, który niszczy naszą suwerenność oraz chce obniżyć poziom życia Polaków. Mało tego, Kaczyński twierdzi, że za naszą zachodnią granicą nie ma demokracji ani wolnych mediów. Nie wiem, skąd Jarosław Kaczyński czerpie swoją wiedzę o Niemczech, nie wiem, czy zna niemiecki na tyle, by śledzić tamtejsze media, ale można podejrzewać, że źródłem jego informacji jest ktoś, kto również cierpi na potężną antyniemiecką obsesję.