[wyimek][link=http://blog.rp.pl/wroblewski/2010/02/16/herbatka-lekarstwem-na-kryzys/" "target=_blank]Weź udział w dyskusji[/link][/wyimek]
Różnie pamiętamy daty. Jedne same stanowią historię, w innych ważniejsze są wydarzenia, które przyszły po nich. Rewolucja francuska – rok 1789, strzał z "Aurory" – rok 1917, krach na Wall Street – rok 1929, upadek muru berlińskiego – rok 1989. I teraz krach – rok 2009 . Czy zapamiętamy po nim szkody, jakie spowodował, czy wnioski, jakie z niego wyciągniemy?
[srodtytul]Wściekli ludzie[/srodtytul]
Amerykanie w swojej historii mają jeszcze jedną datę, od której wszystko się zaczęło – rok 1776, osławiona herbatka bostońska (Boston Tea Party). Bunt przeciw kolonialnym podatkom, który przerodził się w rewolucję, a ta w amerykańską demokrację. Rewolucji już nie ma, ale duch buntowników przeciwko nadużyciom władzy pozostał. Tea Party to dziś spontaniczny ruch polityczny, który ogarnął całą Amerykę. Od kwietnia 2009 r. w różnych miastach USA tysiące ludzi wychodzą na ulicę. Demonstrują przeciwko rozrzutności polityków, nadmiernym podatkom, niefrasobliwej polityce budżetowej, pakietom stymulacyjnym, ograniczaniu wolności. Demonstracje, protesty i nade wszystko szum w Internecie: "Ile twoich podatków ma iść na tandetne samochody"; "Czy nakarmiłeś dziś rano swojego bankiera?", "Więcej wolności, mniej długów", "Zaczynamy od nowa".
[wyimek]Dziś nikt nie mówi o Tea Party, że to oszołomy czy populiści. Nawet jeżeli niektóre ich postulaty są naiwne, libertyńskie, wzięte z księżyca. Życzyłbym jednak podobnej pasji i żarliwości Europie[/wyimek]