[b]RZ: Czy Libertas, ugrupowanie, któremu patronuje irlandzki biznesmen Declan Ganley, ma szansę na sukces wyborczy w Polsce?[/b][b]Sławomir Sowiński:[/b] Umiarkowaną. Po pierwsze, dlatego że Polacy, co widać w sondażach, są euroentuzjastyczni. Wejście do Unii nastąpiło stosunkowo niedawno i Polska jest jednym z większych beneficjentów członkostwa we Wspólnocie. Szansa dla takiego ruchu pojawi się nad Wisłą najwcześniej za kilka, kilkanaście lat, kiedy wzrośnie krytycyzm Polaków wobec Unii.
Po drugie, inicjatywy podobne do Libertasu nie cieszą się wielkim wzięciem nawet na Zachodzie, gdzie niezadowolenie z przebiegu integracji europejskiej jest większe.
[b]Dlaczego?[/b]
Trudno zbudować prawicową międzynarodówkę. Próbowano tego już kilkakrotnie i niewiele z tego wyszło. W odróżnieniu od lewicy prawica odwołuje się do wartości takich jak naród i państwo narodowe, co sprawia, że członków takich międzynarodówek więcej dzieli, niż łączy. Ganley zaś tworzy taką właśnie organizację. Ale będzie mu jeszcze trudniej niż poprzednikom, gdyż zaczyna od szczebla kontynentalnego, podczas gdy tamci łączyli silne już w poszczególnych krajach stronnictwa.
[b]Ale w Polsce jest co najmniej kilkanaście procent przeciwników Unii. Czy gdyby Libertas ich zmobilizował, nie stałby się liczącą się siłą?[/b]