Reklama

Trudno zbudować prawicową międzynarodówkę

Aktualizacja: 03.02.2009 04:09 Publikacja: 03.02.2009 04:08

Sławomir Sowiński, politolog z Instytutu Politologii UKSW

Sławomir Sowiński, politolog z Instytutu Politologii UKSW

Foto: Rzeczpospolita

[b]RZ: Czy Libertas, ugrupowanie, któremu patronuje irlandzki biznesmen Declan Ganley, ma szansę na sukces wyborczy w Polsce?[/b][b]Sławomir Sowiński:[/b] Umiarkowaną. Po pierwsze, dlatego że Polacy, co widać w sondażach, są euroentuzjastyczni. Wejście do Unii nastąpiło stosunkowo niedawno i Polska jest jednym z większych beneficjentów członkostwa we Wspólnocie. Szansa dla takiego ruchu pojawi się nad Wisłą najwcześniej za kilka, kilkanaście lat, kiedy wzrośnie krytycyzm Polaków wobec Unii.

Po drugie, inicjatywy podobne do Libertasu nie cieszą się wielkim wzięciem nawet na Zachodzie, gdzie niezadowolenie z przebiegu integracji europejskiej jest większe.

[b]Dlaczego?[/b]

Trudno zbudować prawicową międzynarodówkę. Próbowano tego już kilkakrotnie i niewiele z tego wyszło. W odróżnieniu od lewicy prawica odwołuje się do wartości takich jak naród i państwo narodowe, co sprawia, że członków takich międzynarodówek więcej dzieli, niż łączy. Ganley zaś tworzy taką właśnie organizację. Ale będzie mu jeszcze trudniej niż poprzednikom, gdyż zaczyna od szczebla kontynentalnego, podczas gdy tamci łączyli silne już w poszczególnych krajach stronnictwa.

[b]Ale w Polsce jest co najmniej kilkanaście procent przeciwników Unii. Czy gdyby Libertas ich zmobilizował, nie stałby się liczącą się siłą?[/b]

Reklama
Reklama

To prawda, ale ma na to niewielkie szanse. Głównym gospodarzem niezadowolenia z członkostwa Polski w Unii jest – i w najbliższym czasie pozostanie

– PiS. Niechęć do euro czy zwlekanie z podpisaniem traktatu lizbońskiego przez prezydenta Kaczyńskiego to na dziś wystarczające gesty wobec tej grupy obywateli. Poza tym ruch eurosceptyczny w Polsce nie dochował się jeszcze poważnych liderów, przywódców duchowych ani obdarzonych autorytetem ekspertów. Widać to również w Libertasie – jego zwolennicy to postacie marginalne w polskiej polityce. Na niekorzyść Ganleya działa także fakt, że Polacy nabrali dystansu do „ludzi znikąd”.

[b]Ganley spotkał się z kardynałem Stanisławem Dziwiszem. Czy może mu to pomóc uwiarygodnić się w oczach Polaków?[/b]

Nie. To normalne, że hierarchowie Kościoła spotykają się z osobami publicznymi. Nie autoryzują jednak konkretnych programów politycznych. Całkowicie potwierdza to przebieg spotkania Ganleya z kardynałem Dziwiszem. Przecież ten pierwszy nie poruszył nawet tematu polityki, co sam przyznał.

felietony
Zuzanna Dąbrowska: Norki wygrały z psami
analizy
Rusłan Szoszyn: Rozmowy pokojowe i ofensywa propagandowa Władimira Putina
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Dlaczego nie ma już tej Ameryki, którą pamiętamy?
Analiza
Jędrzej Bielecki: Donald Tusk zawstydza Niemców
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Niebezpieczna gra Zachodu z Rosją. Lepiej żeby Polska nie stała z boku
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama