Nigdy dosyć kolejnych prób opisania historii Polski, a w szczególności nigdy dosyć coraz lepszych podręczników. „Od niepodległości do niepodległości” firmowany przez IPN jest podręcznikiem według najlepszych wzorców zachodnich, w szczególności amerykańskich.
Dużo ilustracji i korowód rameczek – a to z sylwetkami co ważniejszych postaci, a to z fragmentami źródeł, od dokumentów po literackie teksty. A to wreszcie z rozszyfrowaniem obiegowych kiedyś haseł wytrychów. Dostawy obowiązkowe i aparatczycy, afera mięsna i komercyjne sklepy, nieznani sprawcy i półkowniki (filmy blokowane przez PRL-owską cenzurę). Dla nas podróż do przeszłości. Dla młodych przewodnik po świecie zaginionym.
[srodtytul]Piłsudski – po aptekarsku[/srodtytul]
Wszystko to mogłoby być jeszcze bardziej kolorowe – i jeśli chodzi o barwy ilustracji, i urodę języka. Ale nigdy jeszcze historia Polski między rokiem 1918 i 1989 nie została przedstawiona tak przystępnie młodzieży jak przez czwórkę historyków opatrzonych niemiłą dla niektórych etykietką „IPN-owscy”. Zgodnie z marzeniem charyzmatycznego szefa tej instytucji Janusza Kurtyki, który nie dożył realizacji swojego pomysłu. A to może jedna z jego większych życiowych zasług.
Czy ten podręcznik ma jakiegoś ducha? Nie mówiłbym może o politycznej poprawności, dziś kojarzy się ona raczej z ideologią zdystansowaną wobec takich wartości jak patriotyzm. Mówiłbym o „procesowej ostrożności”. Zwłaszcza starsze części: ta o II Rzeczypospolitej, i ta o drugiej wojnie światowej (obie pióra Marka Gałęzowskiego) napisane są tak, aby miejscami po aptekarsku obdzielić zasługi różnych nurtów.