A ponieważ minister Sikorski już zdążył światu opowiedzieć o jego polskich korzeniach, to jest szansa zadzierzgnąć więzy. I podpytać. Na przykład o to, jak pan Barack radzi sobie z pierwszą poprawką do konstytucji gwarantującą wolność słowa. Bo pewnie sobie nie radzi, biedaczyna. No i mógłby z naszych wzorców skorzystać. A u nas, panie Baracku, słowo jest wolne, jak nie przymierzając wolna sobota. Swawola i rozpasanie.

Ale na szczęście są i tacy, którzy o właściwe korzystanie z wolności dbają. Ot, wspomniany Radek Sikorski, zawsze gotów walczyć o kulturę wypowiedzi w Internecie. Pan pewnie, panie prezydencie, nie wie, ale boli naszego ministra agresja i chamstwo, trapią wulgaryzmy i zawoalowane groźby. On wie, że tę watahę brutali i chamów trzeba po prostu dorżnąć. I dorzyna. Ale bez przyjemności.

A jest kogo. Imaginujcie sobie, panie Barack, że u nas w Internecie prezydenta obrażają. Poważnie! Tego miłego z wąsami, co to go pan dziś spotykasz. Strony jakieś paszkwilanckie robią zdjęcia i fotomontaże, obrzydlistwo zupełne. Na Twitterze konto mu fałszywe założyli, a pan, człowiek w nowych technologiach oblatany, grozę sytuacji na pewno rozumiesz. I nie pomogły, panie Baracku kochany, donosy pomagierów redaktora Machały – konto nadal działa. I jątrzy, i szkaluje. Wyobrażasz pan sobie coś takiego w Anglii albo w tej waszej Ameryce?!

Kiedyś, nie tak dawno, ze dwa lata temu, to zupełnie inaczej było, satyra polityczna w rozkwicie, lekkość i zwiewność, po prostu Polska uśmiechnięta, radosna i sikająca na znicze. I to zniknęło zupełnie. Tacy kibole, a prawda, pan nie wie kto to... No element zupełny, degeneraci i bandyci, cudem na wolności (ale już niedługo), no to oni sobie na meczach w badmingtona grają, w szachy i podpisują to "Alternatywy 4". Wyobrażasz pan sobie, jakie zezwierzęcenie?!

Ale my do tego podchodzimy spokojnie. Czasem jakiś nadgorliwy funkcjonariusz głupstwo zrobi, ale premier go dobrotliwie upomni. Bo on wolność kocha i rozumie, on wolności oddać nie umie. Dlatego ucz się pan od nas, panie Barack.