A ponieważ to moje ulubione środki walki, postanowiłem wnikliwie przeanalizować pod tym kątem słowa rzecznika PiS.
Zacznijmy od końca, czyli od ostatniej myśli Hofmana w programie: „U nas biją Murzynów, a Tusk rządzi cztery lata. W Polsce miało być jak w Europie, a jest jak jest". Świetnie powiedziane, szkoda, że nie bardzo wiadomo, o co chodzi. Czy „u nas" znaczy w PiS?
Już lepiej wychodzi panu posłowi kpina z premiera, zwłaszcza że szydzi we własnej sprawie po wypowiedzi o PSL: „Donald Przykrywka Tusk wychodzi w sobotę i mówi: na Hofmana!".
To teraz dla szefa PO przeciwnikiem nie jest prezes PiS, tylko jego rzecznik? Czy pan Hofman trochę sobie nie dodaje? Przecież sam chwilę później rzekł: „Latanie wokół swojego ogona jest dla wyborców niezrozumiałe".
Młody wilczek PiS w kwestii kpiny i ironii powinien się jeszcze sporo nauczyć, choćby od takiego starego wyjadacza, jak Ludwik Dorn. Najpierw w poniedziałkowych „Faktach po Faktach" przedstawił się skromnie: „Ja toczę sojuszniczą działalność partyzancką na obrzeżach głównej armii". Ale najciekawszą rzecz powiedział właśnie w kwestii rzecznika głównej armii: „Ja oczekiwałbym od PiS nie tam podtrzymywania pana Hofmana czy ukręcenia mu łba, bo to naprawdę nie moja sprawa, tylko zręcznego odpalenia jakiejś kontrminy. Nie żeby kogoś zaatakować, tylko rozwodnić, złagodzić, nie zostawiać tej sprawy, jak jest".