Piszę tak, jak było. Jak pamiętam, że było. Jest to niezmiernie ważne, ponieważ dzisiaj niektórzy z tych, co przed laty działali w (lub przy) NSZZ „Solidarność", kreują się na... niezłomnych przeciwników socjalizmu, wyłącznie dążących do jego obalenia i budowy wolnej Polski. A to jest po prostu nieprawda!
Prawdą jest to, że przed laty wiele tych osób – łącznie z Lechem Wałęsą, Kazimierzem Świtoniem i innymi – wcale z socjalizmem nie walczyło, aby go obalić. Szukało jedynie sposobu, jak go ulepszyć, aby usunąć z niego słynne – i przecież nieusuwalne – „wypaczenia". Szukano komunizmu z rzekomo możliwą ludzką twarzą. A to nie było możliwe, bo komunizm jest właśnie nieludzki.[...]
[...] Na kunktatorstwie i zgodzie na samoograniczenia polegał, niestety, zawarty również 8 lat później kontrakt okrągłego stołu. Dlatego powstała w roku 1989 w jego wyniku III Rzeczpospolita jest, jaka jest. Doskonale mają się w niej elity jej twórców, nieliczni szczęściarze i ci, którzy zgromadzili majątek często drogą wielkich nieuczciwości, a nawet przestępstw. Cierpi natomiast naród, który na wolność swoją i lepsze życie postawił już w roku 1980, decydując się na wielomilionowe poparcie NSZZ „Solidarność".
Niespełnienie tych nadziei owocuje dzisiaj również wielkim odwróceniem się połowy ludności od sceny politycznej, niezależnie od aktualnych, takich czy innych, wydarzeń. Przez swą pychę i ślepotę wiele elit ocenia to jednak jako... niedorośnięcie narodu do demokracji! Czyżby, panowie? Mam w tej mierze zdanie odmienne. Naród wie, co robi, tylko Wy nie dorośliście do działania w jego interesie! W latach 1980–1981 było zupełnie inaczej, a i dzisiaj naród głodny jest liderów, mających odwagę na obecną Polskę patrzeć także krytycznie i dających ludziom realną nadzieję, że naprawdę może być lepiej. [...]
Jeden związek w całym kraju
[...] W pierwszych dniach po zakończeniu strajków NSZZ „Solidarność" nie powstał samoczynnie ani nie był on dzieckiem żadnego z trzech znanych ośrodków strajkowych w Gdańsku, Szczecinie i Jastrzębiu. Wszędzie tam ludzie podjęli tworzenie nowych związków, ale o charakterze lokalnym. Było tak również u nas w Dąbrowie Górniczej. Ani z Gdańska od Wałęsy, ani od Jurczyka ze Szczecina, nie mówiąc oJastrzębiu, my w Dąbrowie Górniczej nigdy nie otrzymaliśmy zaproszenia do tworzenia wspólnie jednej organizacji związkowej.