Finansowanie Polonii z Senatu do MSZ

Byłoby fatalnie, gdyby przeniesienie środków dla Polaków za granicą z Senatu do MSZ poróżniło senatorów i urzędników ministerstwa – pisze publicysta „Rz"

Publikacja: 15.01.2012 18:16

Piotr Kościński

Piotr Kościński

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

Polonię zagraniczną czeka prawdziwa rewolucja: finansowanie jej organizacji przejmuje od Senatu Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W tej sprawie jednak nie powinny nas interesować spory polityczne, przepychanki pomiędzy różnymi instytucjami państwowymi lub animozje personalne. Ważna jest sprawa. Chodzi mianowicie o to, jak najlepiej rozdysponować pomoc dla Polonii i Polaków za granicą.

Poza konstytucją

Oczywiście, pomysł zabrania Senatowi 67 z 77 milionów, które są na cele polonijne przeznaczone (a docelowo całości), musi budzić emocje. Senatorzy poczuli się głęboko dotknięci, powołują się na dwudziestoletnie doświadczenia i tradycję. Protestują niektórzy działacze polonijni, a ci, którzy wolą milczeć, po cichu przyznają, że boją się utraty dotacji. Polskie organizacje pozarządowe dotąd środki z Senatu spożytkowujące obawiają się, że nie będą miały za co funkcjonować.

MSZ powołuje się na niekonstytucyjność obecnego systemu. Pomoc dla Polonii (w przypadku państw b. ZSRR czy Zaolzia mówimy o Polakach, nie Polonii) to część polityki zagranicznej, realizowanej przez rząd jako władzę wykonawczą. A tymczasem pieniędzmi na ten cel dysponuje Senat, władza ustawodawcza. Co więcej, nie ma nad nimi żadnej kontroli ani Sejm, ani Najwyższa Izba Kontroli.

Ale ta niekonstytucyjność, choć na pewno niepokojąca, jakoś przez 20 lat nikomu nie przeszkadzała. Przeszkadzał przede wszystkim niedobór pieniędzy. Bo owe 77 milionów, a faktycznie 75 – około 2 milionów szło na obsługę całego przedsięwzięcia – to jak na potrzeby zdecydowanie za mało. Polonia jest w stanie przyjąć o wiele więcej, a jakakolwiek inwestycja, wsparcie budowy domu polskiego czy np. polskiej szkoły pochłania ogromne pieniądze.

Resort spraw zagranicznych przedstawia jednak inny argument, który może okazać się kluczowy. Otóż dotychczasowy system finansowania Polonii wyglądał następująco. Polskie organizacje pozarządowe (np. Stowarzyszenie Wspólnota Polska i fundacje Pomoc Polakom na Wschodzie oraz Semper Polonia, a także wiele innych stowarzyszeń i fundacji) zbierały wnioski o dofinansowanie od organizacji polskich z całego świata. Nie było możliwości koordynacji tych działań, a więc mogło się zdarzyć, że o pieniądze na jedną imprezę związek polonijny zgłaszał się do kilku fundacji jednocześnie. Następnie polskie organizacje pozarządowe przedstawiały zestaw propozycji Senatowi. Ostatecznie środki przyznawało Prezydium Senatu, oczywiście – obcinając wnioskowane kwoty.

Państwo aktywne

MSZ chce działać inaczej, niejako odwracając cały proces. Już opracowało „Plan współpracy z Polonią i Polakami za granicą". Zakłada on, że znając potrzeby Polonii (głównie dzięki konsulom i bezpośrednim kontaktom z Polonią), ministerstwo samo wskaże cele, na jakie zostaną przekazane pieniądze. Określono cztery główne obszary: edukacja, prawa mniejszości polskich i wspieranie polskich środowisk, komunikowanie oraz kultura i promocja, dziedzictwo narodowe i polskie ślady za granicą. Jest też kilkanaście obszarów geograficznych, a dla każdego wyznaczono priorytety. Na tej podstawie będą układane programy, a następnie ogłaszane konkursy. Będą do nich przystępować polskie organizacje pozarządowe jako „operatorzy", programy te realizujące. Ostatecznie środki trafią do stowarzyszeń polonijnych, ale nie na ich wniosek, tylko z inicjatywy MSZ.

Zdaniem resortu taki kierunek działań jest właściwszy, bo zamiast reagowania na propozycje płynące z zagranicy państwo polskie samo będzie aktywne, realizując własną strategię. Udzielanie wsparcia będzie bardziej przejrzyste, nie będzie dochodziło do kilkakrotnego wspierania tego samego celu. Całość ma funkcjonować sprawniej i lepiej. I jeśli tak rzeczywiście będzie, to cała ta zmiana ma sens. Bo na wpół automatyczne rozdawanie pieniędzy, których zawsze jest za mało, na pewno jest gorsze niż polityka aktywna, samodzielnie określająca priorytety i pozwalająca na bardziej celowe wydawanie stosunkowo skromnych środków.

Oczywiście jest kilka ale. Podstawowa kwestia to zapewnienie, że ci, którzy za polską granicą robią coś pożytecznego dzięki pieniądzom z Warszawy, będą mogli to robić dalej. By się nie okazało, że ze względu na trudny okres przejściowy i skomplikowane wdrażanie nowego systemu zaprzepaszczone zostaną wartościowe, czasami bardzo lokalne inicjatywy. A takich jest wiele. Ministerstwo zapewnia, że tak się stać nie powinno – ale tu chodzi o pewność.

Wsparcie społeczników

To problem w takich krajach jak Ukraina czy Rosja (i Białoruś, ale ze względu na specyfikę funkcjonowania polskich organizacji w tym kraju to oddzielny temat), gdzie nie ma szans na wsparcie ze strony władz (nie dlatego, że są niechętne, ale ponieważ same nie mają pieniędzy). Jeśli Polska nie da środków, padną niewielkie, lokalne gazety, a polskie stowarzyszenia zostaną niemal z dnia na dzień pozbawione lokali. Gdyby tak się stało, zaprzepaścilibyśmy ostatnie 20 lat odradzania polskości na tych terenach. MSZ musi więc zapewnić, że tak nie będzie. Oczywiście wielka w tym rola polskich konsulów, którzy powinni najlepiej wiedzieć – i zazwyczaj wiedzą – gdzie potrzebne są środki.

Druga sprawa to sytuacja wspomnianych już rodzimych organizacji pozarządowych. Rzecz w tym, by nowy system nie utrudnił funkcjonowania społecznikom, od lat zaangażowanym w pomoc Polakom za granicą. Powinniśmy zachęcać do społecznego działania, a resort spraw zagranicznych niewiele zrobi bez ludzi działających w stowarzyszeniach czy fundacjach. Bo z rozmaitych powodów, także politycznych, bezpośrednie wsparcie dla Polaków – obywateli innych państw powinni nieść właśnie społecznicy.

I rzecz ostatnia. Byłoby fatalnie, gdyby sprawa przeniesienia środków dla Polonii z Senatu do MSZ ostatecznie poróżniła senatorów i ministerialnych urzędników. Zwłaszcza że Senat nadal ma się Polonią opiekować. Powinno zostać znalezione rozwiązanie, które pozwoli na bezpośrednią współpracę MSZ i Senatu w sprawach polonijnych, bo będzie to z korzyścią zarówno dla naszego kraju, jak i dla środowisk naszych rodaków, rozrzuconych po całym świecie.

Polonię zagraniczną czeka prawdziwa rewolucja: finansowanie jej organizacji przejmuje od Senatu Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W tej sprawie jednak nie powinny nas interesować spory polityczne, przepychanki pomiędzy różnymi instytucjami państwowymi lub animozje personalne. Ważna jest sprawa. Chodzi mianowicie o to, jak najlepiej rozdysponować pomoc dla Polonii i Polaków za granicą.

Poza konstytucją

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?