Ile powinien zarabiać prezes

"Sprawa Kaplera" może zapoczątkować kolejne polowanie na czarownice i utrudnić zniesienie absurdalnej kominówki w spółkach Skarbu Państwa – pisze publicysta "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 22.02.2012 18:45

Ile powinien zarabiać prezes

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Konieczność wypłacenia  570 tys. zł premii prezesowi Narodowego Centrum Sportu Rafałowi Kaplerowi w sytuacji licznych opóźnień i niedoróbek na Stadionie Narodowym słusznie budzi społeczne oburzenie. Premia w swej naturze jest przecież wynagrodzeniem ruchomym. Jeśli więc są zastrzeżenia do czyjejś pracy, nie powinna być wypłacona lub należałoby ją ograniczyć.

Tymczasem w tym przypadku premia stała się w istocie stałym elementem wynagrodzenia. Taki jest zapis w kontrakcie i najpewniej prezes Kapler pieniądze dostanie. A jeśli minister sportu Joanna Mucha na jakiś czas wypłatę zablokuje, to wspomniany menedżer zainkasuje ją powiększoną o odsetki za zwłokę. Zrobi więc jeszcze lepszy interes.

Jednakowe żołądki

Ta sytuacja jest dobrą ilustracją patologii systemu wynagradzania w Polsce, ale też ciężkiej schizofrenii naszych polityków. Wiedzą oni doskonale, że trzeba fachowcom dobrze płacić, ale boją się narazić dużej części społeczeństwa, które wciąż pamięta o PRL-owskiej zasadzie "wszyscy mamy jednakowe żołądki". I oburza się, gdy tabloidy napiszą, iż jakiś prezes kupił sobie nową wypasioną skodę superb za 150 tys. zł, zamiast jeździć polonezem lub fiatem panda.

Aby przyciągnąć fachowców do spółek zaangażowanych w przygotowania do Euro 2012, a jednocześnie nie denerwować ludzi ich wysokimi zarobkami, tworzy się więc dziwaczne konstrukcje w postaci relatywnie niskich stałych pensji powiększonych o wysokie premie, które w żaden sposób premiami nie są.

Wyłącza się też zarobki spod ustawy kominowej, bo pies z kulawą nogą by się nie zgłosił do tak odpowiedzialnego projektu – mam na myśli prawdziwych fachowców, bo takich z samymi dobrymi chęciami nie brakuje. "Sprawa Kaplera" to efekt właśnie takich kombinacji.

Cała dyskusja niebezpiecznie dryfuje w kierunku problemu wysokości wynagrodzeń. Te, w przypadku czołowych menedżerów, nie powinny już budzić w Polsce emocji, a jednak tak nie jest.

Wszystko to dzieje się w sytuacji, gdy za granicą mamy silne ataki na pensje prezesów. Opinia publiczna uważa tam, że nie można płacić tak wiele np. bankierom, którzy przyczynili się do kryzysu, a potem jeszcze ratowano ich i firmy za publiczne pieniądze. Tam więc oburzenie wydaje się bardziej uzasadnione.

Prezesi w Polsce nie zarabiają jednak wcale tak dużo. W USA zdarzają się menedżerowie inkasujący rocznie w gotówce i akcjach po miliard dolarów i więcej. W Polsce najwyżsi rangą szefowie zarządów głównych banków dostają 5 – 7 mln zł. Nie dajmy się więc zwariować.

Potrzeba matką wynalazków

Piętnowanie wysokich zarobków w Polsce to nie tylko relikt komuny. W dużej mierze to "zasługa" polityków, którzy dziś tak mocno oburzają się na premię Kaplera. W powszechnym mniemaniu do spółek Skarbu Państwa trafiają polityczni nominaci, którzy nie zasługują na takie pieniądze. Zwykle szybko tracą pracę, gdy zmienia się władza lub choćby frakcja w partii rządzącej (weźmy przykład LOT, gdzie w pięć lat mieliśmy dziesięciu prezesów), ale zabierają ze sobą na nową drogę życia gigantyczne odprawy.

Tylko niektóre, jak 7 mln zł dla prezesa Orlenu Jacka Walczykowskiego za 19 dni kierowania spółką, czy 13 mln zł innego prezesa tej firmy Zbigniewa Wróbla, udaje się zablokować. Odprawy, które tylko w 2008 roku wypłacono odwołanym zarządom państwowych spółek, kosztowały blisko 100 mln zł.

"Sprawa Kaplera" może mieć głębsze konsekwencje. Pojawiła się w momencie, gdy resort skarbu pracuje nad zniesieniem kominówki, czyli ustawowego ograniczenia płac menedżerów w spółkach, gdzie większość udziałów ma Skarb Państwa. Nietrudno się domyślić, że może tym planom zaszkodzić. Tę horrendalną i populistyczną ustawę rząd Jerzego Buzka wprowadził w 2000 roku właśnie po upublicznieniu informacji o zarobkach w państwowych spółkach i wywołanym nimi oburzeniu społecznym.

Od tego czasu wielokrotnie próbowano ją znieść. Bezskutecznie. Żyliśmy więc w świecie, w którym prezes spółki Skarbu Państwa formalnie zarabia mniej niż jego podwładni, i udawaliśmy, że wszystko jest w najlepszym porządku. Ponieważ potrzeba jest matką wynalazków, szybko pojawiły się jednak liczne sposoby na obchodzenie ustawy. Wystarczyło zredukować wielkość udziałów Skarbu Państwa, wprowadzić kontrakty menedżerskie czy zatrudniać prezesów w spółkach córkach. Rekompensatą stały się też np. bardzo długie okresy wypowiedzenia połączone z dodatkowo płatnym długim zakazem konkurencji.

Kombinacja demoralizująca

Wszystkie te kombinacje są oczywiście niezwykle demoralizujące i szkodliwe dla samych spółek. Co prawda wraz z postępującą prywatyzacją problem dotyczy coraz mniejszej ich liczby, ale nadal jest palący. Źle byłoby, gdyby teraz w wyniku oburzenia opinii publicznej rząd znów się przestraszył, zrezygnował z likwidacji kominówki, fundując nam kolejne lata triumfującej sprawiedliwości społecznej.

Konieczność wypłacenia  570 tys. zł premii prezesowi Narodowego Centrum Sportu Rafałowi Kaplerowi w sytuacji licznych opóźnień i niedoróbek na Stadionie Narodowym słusznie budzi społeczne oburzenie. Premia w swej naturze jest przecież wynagrodzeniem ruchomym. Jeśli więc są zastrzeżenia do czyjejś pracy, nie powinna być wypłacona lub należałoby ją ograniczyć.

Tymczasem w tym przypadku premia stała się w istocie stałym elementem wynagrodzenia. Taki jest zapis w kontrakcie i najpewniej prezes Kapler pieniądze dostanie. A jeśli minister sportu Joanna Mucha na jakiś czas wypłatę zablokuje, to wspomniany menedżer zainkasuje ją powiększoną o odsetki za zwłokę. Zrobi więc jeszcze lepszy interes.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?