Polskie weto przeciw redukcji emisji CO2 - Janke

Polski rząd zachował się bardzo racjonalnie, wetując brukselskie propozycje, za które my i inne kraje środkowoeuropejskie zapłacilibyśmy bardzo wysoką cenę – ocenia publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 11.03.2012 18:28

Igor Janke

Igor Janke

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Bardzo charakterystyczne są reakcje niemieckiej prasy na polskie weto w sprawie dalszych redukcji emisji CO2. „Polska blokuje Unię" – pisze frankfurcki dziennik „Süddeutsche Zeitung". Ostre słowa padną też zapewne we Francji, w Wielkiej Brytanii czy Danii. Te kraje mają bowiem bardzo konkretne interesy w tym, by przyjąć wyśrubowane cele redukcyjne.

Tam właśnie rozwijają się bądź handel emisjami (Anglia), elektrownie atomowe (Francja) czy też podjęto dość nierozważnie decyzję o rewolucji energetycznej, która okazuje się trudna do zrealizowania i mało opłacalna (Niemcy).

Zielona spirala

Za ogromnym naciskiem na obniżenie emisji stoją bardzo twarde interesy polityczne i gospodarcze. Wytwarza się niezdrowa spirala. Moda na to, by być „zielonym" rozkręcana jest przez zaangażowany w produkcję zielonej energii biznes. Ponieważ moda ta jest całkiem sympatyczna, bo przecież nikt nie chce zatruwać środowiska, a wszyscy pamiętają czy to okropnie brudny Ren, czy śmierdzący polski Śląsk. Bardzo łatwo zadziałać na wyobraźnię wizjami czystych jezior, zdrowo kumkających żabek i sympatycznej zapewne ludności Bangladeszu, którą mamy uratować od zalania wodą.

Rozmaite lobby „ekologiczne" (używam tego cudzysłowu, bo są to zwykle lobby interesów konkretnych firm) wywołują histerię i rosnące przekonanie wyborców, że trzeba coś w tej sprawie zrobić. Moda przekształca się w polityczny nacisk. I staje się nagle tak, że partia Angeli Merkel, by wygrać w jednym z landów z rosnącymi w siłę „zielonymi" musiała przedstawić swój własny rewolucyjny projekt zmian w energetyce, by przebić ich proekologicznym nastawieniem. Inaczej mogłaby przegrać wybory.

Kiedy się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. Biznes niemiecki przechodzi więc na drugą stronę i sprawa staje się niemal narodowym interesem Niemiec. I zielona energetyka (w przeciwieństwie do Francji nieatomowa) staje się priorytetem. U Francuzów priorytetem jest dalej atom. Łączy ich jednak niskoemisyjność, bo i wiatraki, i atom, i tradycyjny gaz (ten ciągnięty wielką bałtycką niemiecko-rosyjską rurą) są niskoemisyjne.

I każde z tych państw walczy o to, by cała europejska gospodarka przekształciła się tak, by produkowano i kupowano przede wszystkim energię produkowaną u nich. Jeśli wszystkim narzuci się odpowiednie normy, to  prędzej czy później będą musieli albo kupować samą energię, albo korzystać z technologii albo w jakiś sposób kupować usługi od firm francuskich czy niemieckich.

W tym samym czasie duża część ciężkiego przemysłu zlokalizowanego w Polsce, Czechach czy na Słowacji zamiast wydawać miliardy na dostosowanie się do wyśrubowanych norm, przeniesie się np. na Ukrainę czy do Rosji i tam będzie emitować dwutlenek węgla do woli. Ludność Bangladeszu dalej będzie tak samo zagrożona efektami globalnego ocieplenia (zakładając, że ten efekt istnieje), a ludność Polska będzie żyła w gorszych warunkach, będziemy płacić znacznie więcej energię, nasz wzrost gospodarczy zwolni, konkurencyjność zmaleje, wiele firm popadnie w kłopoty.

Będziemy za to bardziej zieloni, europejscy i rosnąca w zamożność ludność Francji i Niemiec będzie radować się naszym europejskim progresywnym podejściem do świata. „Süddeutsche Zeitung", „Guardian" i „Le Monde" napiszą o nas ciepłe teksty. Ucieszą się też zapewne Wiktor Janukowycz i Władimir Putin, bo to oni sami albo ich przyjaciele oligarchowie będą czerpać korzyści z przemysłowych inwestycji wynoszących się z Europy Środkowej.

Intensywniejsza współpraca

Polski rząd zachował się tym razem bardzo racjonalnie, wetując brukselskie propozycje, za które my i inne kraje środkowoeuropejskie zapłacilibyśmy bardzo wysoką cenę. Szkoda oczywiście, że tego weta nie postawiliśmy już w 2008 roku, kiedy podpisywano pakiet energetyczno-klimatyczny. Szkoda też, że naszego weta nie wsparły inne kraje, których interes jest dokładnie takie sam, jak nasz. Można powiedzieć, że zachowały się oportunistycznie, bo choć nas wspierały wcześniej, jak przyszło co do czego – siedziały cicho, wiedząc, że to Polska weźmie na siebie baty i odium hamulcowego nowoczesnej Europy. Wniosek z tego jest jeden. Trzeba z naszym środkowoeuropejskimi partnerami współpracować bardziej intensywnie, nie obrażać się na rzeczywistość, tylko budować mozolnie taką siatkę wzajemnych zależności i zrozumienia, by następnym razem zagłosowali razem z nami.

A na słowa komentarza z „Südeutsche Zeitung", że  „Polska blokuje Europę" można odpowiedzieć: „Niemcy chcą blokować Polskę". Blokować rozwój polskich przedsiębiorstw, hamować wzrost polskiej konkurencyjności.  A na to pozwolić nie możemy.

Bardzo charakterystyczne są reakcje niemieckiej prasy na polskie weto w sprawie dalszych redukcji emisji CO2. „Polska blokuje Unię" – pisze frankfurcki dziennik „Süddeutsche Zeitung". Ostre słowa padną też zapewne we Francji, w Wielkiej Brytanii czy Danii. Te kraje mają bowiem bardzo konkretne interesy w tym, by przyjąć wyśrubowane cele redukcyjne.

Tam właśnie rozwijają się bądź handel emisjami (Anglia), elektrownie atomowe (Francja) czy też podjęto dość nierozważnie decyzję o rewolucji energetycznej, która okazuje się trudna do zrealizowania i mało opłacalna (Niemcy).

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?