Jarosław Kaczyński na poniedziałkowej konferencji prasowej zaproponował rozmowy okrągłego stołu poświęcone in vitro. Wygląda na to, że w tej sprawie prezes Prawa i Sprawiedliwości postawę ideologiczną zastąpił pragmatyczną. I ma szanse na tym zyskać.
Ustawową regulacją kwestii bioetycznych oraz zapłodnienia pozaustrojowego na poważnie nie zajął się jeszcze żaden rząd od 1989 roku. Łącznie z rządem Kaczyńskiego. W tej kadencji wszystko wskazywało na to, że obejrzymy powtórkę z rozrywki, czyli znowu wszyscy zgłoszą swoje pomysły i znowu utkną one w sejmowych komisjach.
Gotów do kompromisu
Aż tu nagle lider największej partii opozycyjnej wykazuje się niespodziewaną inicjatywą. W dodatku wykazuje na wstępie chęć uzyskania kompromisu, który będzie miał szansę na większość w Sejmie. Tego do tej pory nie mieliśmy. PiS twardo stał na stanowisku potępiającym zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego i jednocześnie popierał tylko projekty, które całkowicie zakazywały in vitro.
Kaczyński dał do zrozumienia, że podtrzymuje swój całkowity sprzeciw wobec zapłodnienia „w szkle", ale gotów jest do kompromisu. „Można wziąć pomysły z naszych propozycji i propozycji ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina i uregulować te kwestie, które dziś nie podlegają żadnym zasadom. Wprawdzie byłoby to wyjście ułomne, ale trzeba skończyć z tym, co dzieje się dziś, z tą swobodą działania, która prowadzi do nadużyć" - mówił prezes PiS.
Polityka i religia
Jest to inicjatywa interesująca, którą trzeba rozpatrywać na dwóch poziomach, w tej kwestii nierozłącznych: politycznym i religijnym. Kaczyński chce skupiać katolicki elektorat wokół swojej partii i potrzebuje ku temu wyrazistych symboli. Jednak poprzednia kadencja pokazała, że przygotowanie projektu ustawy, która jest całkowicie lub prawie całkowicie zgodna z nauką Kościoła, to za mało, by osiągnąć jakiś sukces. Wydaje się, że Kaczyński zrozumiał, iż wyborcy oczekują od niego większej skuteczności. Stąd z pozycji ideologicznej przesunął się w kierunku pragmatyki.