Przed godziną W

Dlaczego cywilne władze Polskiego Państwa Podziemnego nie zostały poinformowane o wybuchu Powstania Warszawskiego - kulisy odsłania publicysta i historyk

Publikacja: 01.08.2012 20:07

Przed godziną W

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Ta scena tak głęboko utkwiła w świadomości nas wszystkich, że podważenie lub zanegowanie jej jest trudne do zaakceptowania. 31 lipca, o godzinie 17, w kwaterze dowódcy AK gen. „Bora" Komorowskiego zjawił się niezapowiedziany o tej porze płk. Antoni Chruściel „Monter", komendant Okręgu Warszawa-miasto z informacją, że czołgi Rosjan są już na przedpolach Pragi. Gen. „Bór" wysłał natychmiast adiutanta po wicepremiera Jankowskiego, Delegata Rządu na Kraj. W pół godziny później wicepremier po zaznajomieniu się z aktualną sytuacją na froncie i po rozmowie z gen. „Borem" i oficerami jego sztabu miał wypowiedzieć zdanie: - Dobrze, niech pan zaczyna.

Granica odpowiedzialności

Generał „Bór" Komorowski napisał w książce „Armia Podziemna" wydanej kilkakrotnie na emigracji, a po 1989 roku w kraju, że „chociaż wszystkie decyzje związane z planem „Burzy" należały do mnie, w tej wyjątkowej chwili, kiedy miał się rozstrzygnąć los stolicy, uzależniłem swą decyzję od zgody Delegata Rządu." Wszystkie decyzje należały do Delegata Rządu na Kraj. Dekret Prezydenta RP na Uchodźstwie z 1 września 1942 roku ustanawiał Delegata, mianowanego przez Prezydenta, najwyższym reprezentantem w okupowanym kraju aż do chwili przybycia z emigracji prezesa Rady Ministrów. Dekret mówił też o powołaniu Rady Jedności Narodowej (podziemnego parlamentu) w składzie od 9 do 15 przedstawicieli partii, ugrupowań politycznych, reprezentantów Narodu (powołana została dopiero półtora roku później).

Kolejny dekret Prezydenta RP „O tymczasowej organizacji władzy na terytorium Rzeczypospolitej" z 26 kwietnia 1944 roku nadawał Delegatowi Rządu na Kraj jeszcze większe uprawnienia cywilnej władzy, podporządkowywał jej wojsko. Rada Jedności Narodowej stała się organem doradczym i opiniodawczym Delegata. Najważniejsze decyzje dla podziemnego państwa, w myśl dekretu, powinny zapadać po ustaleniach i wspólnym porozumieniu Delegata Rządu na Kraj z przewodniczącym RJN i Komendantem AK.

Z punktu widzenia obowiązującego wówczas prawa polskiego decyzja o wybuchu powstania nie mogła zapaść bez zgody wicepremiera Jana Stanisława Jankowskiego. Czy 31 lipca o 17.30 wicepremier Jankowski wyraził zgodę na rozpoczęcie powstania?

Dwanaście godzin

Depesza premiera Mikołajczyka akceptująca rozpoczęcie powstania wysłana została z Londynu do Warszawy 26 lipca (dlaczego powstania a nie akcji „Burza", to już było przedmiotem emigracyjnych sporów powojennych). W niedzielę 30 lipca 1944 r. o godzinie 13 w konspiracyjnym lokalu przy ul. Elektoralnej zebrała się Krajowa Rada Ministrów z wicepremierem Jankowskim i jego trzema zastępcami, ministrami Adamem Bieniem „Walkowiczem" (I zastępcą), Stanisławem Jasiukowiczem „Opolskim" i Antonim Pajdakiem „Trauguttem". KRM podjęła decyzję o wydawaniu Dziennika Ustaw (cz. III) w momencie ujawnienia rządu w wyzwolonej Warszawie. O dacie wybuchu nie było jeszcze mowy.

Nazajutrz, 31 lipca, około godziny 10 zebrała się Komisja Główna RJN w mieszkaniu Bolesława Biegi, sekretarza RJN, przy ul. Łowickiej 6. W posiedzeniu uczestniczyli zaproszeni wicepremier Jankowski i gen. „Bór" Komorowski, który zreferował sytuację po drugiej stronie Wisły i postawił zebranym dwa pytania. Czy wkroczenie wojsk sowieckich do Warszawy powinno być poprzedzone opanowaniem miasta przez AK i ile czasu potrzebują władze cywilne między opanowaniem miasta a wkroczeniem Sowietów na przygotowanie się do pełnienia swoich zadań. Odpowiedzi były – tak i 12 godzin. Nie rozmawiano na tym spotkaniu o godzinie i dacie rozpoczęcia powstania.

Tego samego dnia o godz. 16 w konspiracyjnym lokalu przy ul. Miodowej 14 wicepremier Jankowski spotkał się trzema ministrami, Bieniem, Jasiukowiczem i Pajdakiem. Jeżeli adiutant Komendanta AK przyszedł po wicepremiera jeszcze w trakcie spotkania, to minister Bień powinien zauważyć i opisać tę sytuację w swoich wspomnieniach „Bóg wyżej – dom dalej. 1939-1945". Nie wspomniał o tym nawet jednym zdaniem. Jeżeli przyszedł po spotkaniu, musiał o tym wiedzieć sekretarz wicepremiera, Stefan Pawłowski „Grabowiecki", „Romecki".

Relacja Stefana Pawłowskiego

W połowie pierwszej dekady tego wieku Instytut Pamięci Narodowej udostępnił najbardziej strzeżone przez komunistów dokumenty przechowywane przez pół wieku w archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jako pierwszy po ponad 60. latach otworzyłem teczkę z zapiskami z okresu powstania zabranymi Stefanowi Pawłowskiemu po wojnie w czasie rewizji  (IPN BU 0397/473 – pierwsza publikacja w pracy Rzeczpospolita powstańcza. 1 sierpnia-2 października 1944. LTW 2010).

Sekretarz Pawłowski napisał, że 1 sierpnia Delegat Rządu „Soból" Jankowski przyszedł o godz. 11 do konspiracyjnego mieszkania przy ul. Elektoralnej. „Wręczyłem Delegatowi ostatnie depesze i przedstawiłem ustnie przegląd prasy codziennej. Po pewnym czasie dzwonek i melduje się adiutant Bora..."

Według relacji Stefana Pawłowskiego Jankowski „wrócił bardzo podenerwowany i załamującym się głosem powiedział: –  Niech pan likwiduje wszystko i o godz. 15.30 przybędzie do fabryki Kamlera na ul. Dzielną, gdzie będzie kwatera dowodzenia AK i siedziba Delegatury na czas powstania. Walki rozpoczynają się o godz. 17-tej. W tej sytuacji nie było już czasu, aby powiadomić niektóre osoby i nawiązać łączność".

Co potwierdza prawdziwość relacji Pawłowskiego? Przez cztery godziny, jakie pozostały Jankowskiemu i jego sekretarzowi do godziny W i półtorej do zameldowania się w fabryce Kamlera, nie zdążyli zawiadomić  Jana Uchmana, kierownika łączności radiowej Biura Prezydialnego, dysponującego dwoma radiostacjami Delegatury (Uchman bez radiostacji odnajdzie Jankowskiego i Pawłowskiego w tydzień później na Starym Mieście). Nie zostali powiadomieni pozostali dwaj ministrowie Pajdak i Jasiukowicz, dyrektorzy departamentów, starostowie. Nie było czasu powiadomić Kazimierza Pużaka, przewodniczącego RJN, którego gen. „Bór" Komorowski nie zaprosił na spotkanie tego dnia o 13.

Adam Bień we wspomnieniach napisał, że 1 sierpnia wicepremier przekazał mu w lokalu przy ul. Elektoralnej cywilną władzę  w Delegaturze, z prośbą o niezwłoczne objęcie urzędowania i zawiadomienie, gdzie będzie mieściła się jego siedziba. Bień  zapamiętał, że było to o godzinie 13.

Raczej musiało to być bliżej godziny 14, już po powrocie Jankowskiego ze spotkania z Komendantem AK i jego sztabem. Ale jednocześnie Bień  dodał, bez powołania się na źródło informacji, że Jankowski dowiedział się poprzedniego dnia wieczorem o dacie rozpoczęcia powstania. I przez 19 godzin nie poinformował o tym swego pierwszego zastępcy i ministrów, dyrektorów departamentów a przede wszystkim przewodniczącego RJN Kazimierza Pużaka i Jana Uchmana z przygotowanymi dwoma radiostacjami? To nieprawdopodobne.

Komorowski, Jankowski i Pużak

Gen. „Bór" Komorowski skwitował  we wspomnieniach jednym zdaniem zebranie sztabu AK w dniu 1 sierpnia o godzinie 13. Wyszedł z niego o drugiej po południu i udał  się z adiutantem do fabryki Kamlera.

Z relacji Pawłowskiego dowiadujemy się o nieznanej dotychczas historykom sytuacji: „Przewodniczący RJN K. Pużak przybył  na kwaterę o godz. 17-ej i z miejsca ostro zareagował, że jako przewodniczący RJN o wybuchu powstania dowiedział się  na mieście. Dla załagodzenia tego nieporozumienia z polecenia Delegata zająłem pokój razem z Pużakiem, aby go przekonać, że w tej napiętej sytuacji nie można było do wszystkich dotrzeć. Po 3 dniach prosił, abym powiadomił Delegata, że mimo, iż nie decydował o wybuchu powstania, to czuje się za nie odpowiedzialny. Odtąd kontakty z Delegatem odbywały się normalnie".

Jankowski i Pużak byli w czasie powstania zajęci ważniejszymi sprawami od ciągłego rozpamiętywania kto i dlaczego ich nie powiadomił  o godzinie W, ale przynajmniej dwa razy temat ten poruszony był  w szerszym gronie. 2 września na spotkaniu Prezydium RJN zebrani zażądali od gen. „Bora" Komorowskiego i Jankowskiego wyjaśnienia motywów i przyczyn wydania rozkazu o rozpoczęciu powstania. Gen. „Bór" miał podać cztery przyczyny: Rosjanie na przedpolach Pragi, tak wysoki stan napięcia oddziałów AK, że mogły w sposób niekontrolowany rozpocząć walki, branka przez Niemców młodzieży warszawskiej w związku z niestawieniem się na apel do prac fortyfikacyjnych, poparcie Mikołajczyka w rozmowach ze Stalinem (według powojennych ustaleń ppłk Józefa „Michała" Rokickiego). Jankowski oświadczył jednym zdaniem, że „oddaje się pod sąd, ale dopiero po zakończeniu wojny".

W pięć dni później na posiedzeniu RJN, na którym rozmawiano o kapitulacji, gen. „Bór" decyzję o niej pozostawił  wicepremierowi (argumentując, że upadek Warszawy jest zagadnieniem politycznym, nie tylko wojskowym), ale po konsultacji z nim i z przewodniczącym RJN.

Milczenie

Gen. Komorowski po kapitulacji powstania nie spotkał  już nigdy Jana S. Jankowskiego i Kazimierza Pużaka. Jankowski po wyroku w procesie 16 w Moskwie zakończył życie w sowieckim więzieniu, a Pużak w komunistycznym więzieniu w Polsce. Po wojnie na emigracji usiłowali dociec prawdy o kulisach decyzji o wybuchu wspomniany ppłk Rokicki i zmarły niedawno prof. Janusz K. Zawodny. Kiedy zapytał w 1965 roku w Londynie płk. Kazimierza Iranka-Osmeckiego, szefa wywiadu AK, najbliższego współpracownika gen. „Bora", czy wicepremier Jankowski współdziałał w podejmowaniu decyzji o wybuchu powstania, pułkownik odpowiedział wymijająco: - Jankowski nie był wojskowym.

Komuniści nigdy nie wykorzystali dla celów propagandowych relacji sekretarza Pawłowskiego. Obawą silniejszą od pokazania animozji między Jankowskim, Pużakiem a dowództwem Armii Krajowej, było dla nich ujawnienie siły, zaufania i ogromnego, społecznego poparcia dla władz Polskiego Państwa Podziemnego. Nie po to, według koncepcji Stalina, skutecznie montowali imitacje KRM, RJN i stanowiska Prezydenta RP dla Bieruta, żeby reklamować emigracyjne i konspiracyjne oryginały, które miały być na zawsze wymazane z historii. Dlatego teczka Stanisława Pawłowskiego opatrzona jest dodatkową adnotacją „Nie udostępniać dla celów naukowo-badawczych".

Jak wpływ miał opisany epizod między wicepremierem Jankowskim a gen. Komorowskim i jego sztabem na rozpoczęcie i przebieg powstania ? Początkowo niewątpliwie przyczynił się do chaosu i dezorganizacji, ale już po kilku dniach struktury władz cywilnych zaczęły sprawnie funkcjonować, również dzięki pomocy mieszkańców.

Gdyby powstanie nie rozpoczęło się w sposób zorganizowany, Niemcy zdusiliby lokalne ogniska powstańcze, które i tak by wybuchły, gdyż stan napięcia w podziemnej armii przekroczył dopuszczalne granice. Zamienione w twierdzę miasto zostałoby zrównane z ziemią przez Rosjan.

Autor jest historykiem Powstania Warszawskiego

Ta scena tak głęboko utkwiła w świadomości nas wszystkich, że podważenie lub zanegowanie jej jest trudne do zaakceptowania. 31 lipca, o godzinie 17, w kwaterze dowódcy AK gen. „Bora" Komorowskiego zjawił się niezapowiedziany o tej porze płk. Antoni Chruściel „Monter", komendant Okręgu Warszawa-miasto z informacją, że czołgi Rosjan są już na przedpolach Pragi. Gen. „Bór" wysłał natychmiast adiutanta po wicepremiera Jankowskiego, Delegata Rządu na Kraj. W pół godziny później wicepremier po zaznajomieniu się z aktualną sytuacją na froncie i po rozmowie z gen. „Borem" i oficerami jego sztabu miał wypowiedzieć zdanie: - Dobrze, niech pan zaczyna.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?