Premier gniewa się na Kościół

Szef rządu, demonstrując swój antyklerykalizm, zniechęca tych nielicznych już hierarchów, którzy jeszcze sympatyzują z Platformą – zauważa publicysta

Publikacja: 23.10.2012 19:10

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Donald Tusk zamierza uregulować kwestię zapłodnienia in vitro rozporządzeniem, bez przegłosowywania czegokolwiek w Sejmie. Wcześniej z dnia na dzień zerwał negocjacje z episkopatem w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego. Na dodatek wszystkim tym dość gwałtownym działaniom towarzyszą opinie wielu publicystów, że premier „traktuje episkopat, tak samo jak episkopat traktuje Platformę". Teza o winach Kościoła wobec Donalda Tuska jest uważana za tak oczywistą, że nie jest nawet uzasadniania. Czy w zachowaniu premiera i biskupów na pewno jest symetria?

Sumienie posła

W zeszłym tygodniu premier Tusk zapowiedział, że jeśli dyskusja dotycząca in vitro będzie w parlamencie blokowana, to „zdecydujemy się na szybką ścieżkę administracyjną". „Niewykluczone, że podejmiemy tę niewymagającą zgody parlamentu procedurę na mocy rozporządzenia" – podkreślił. W tym tygodniu mówi już o specjalnym programie Ministerstwa Zdrowia.

Trudno zinterpretować to inaczej niż jako lęk przed własnym klubem. Donald Tusk obawia się powtórki sprzeciwu tych posłów PO, którzy wbrew sugestiom szefa Klubu Platformy Rafała Grupińskiego zagłosowali za objęciem ochroną prawną dzieci skazywanych na aborcję z racji wad genetycznych. Po zapowiedzianych przez Tuska „męskich rozmowach" z posłami – John Godson i paru innych posłów wyraziło samokrytykę. Ale już Jacek Żalek i Roman Kosecki oznajmili, że nikt nie będzie im mówił, jak mają głosować w takich sprawach.

To właśnie w obronie tych posłów powstało oświadczenie prezydium episkopatu Polski wyrażające „wdzięczność wszystkim, którzy bronili i będą bronić życia od poczęcia do naturalnej śmierci". Biskupi przypomnieli, że „Kościół nie stanowi prawa w Polsce, ale domaga się pełnego poszanowania wolności sumienia parlamentarzystów w głosowaniach".

Czy taki głos był potrzebny? Odpowiedź daje niedawny felieton Marcina Króla w tygodniku „Wprost". „Poseł jako poseł nie ma sumienia i kierować się nim wobec tego mu nie wolno – pisze znany filozof . – Poseł przecież nie został wybrany jako przedstawiciel swojego sumienia, lecz jako przedstawiciel społeczeństwa, narodu i w dalszej kolejności swoich lojalnych wyborców i swojego ugrupowania". I dalej: „nie głosowałem na sumienia posłów od Godsona po Gowina, lecz na ich poglądy i liczyłem na to, że będą mnie reprezentowali".

Czy taka logika mogła być przyjęta bez krytycznego komentarza biskupów? Konserwatystom z Klubu PO zarzucano, że głosowali za projektem Solidarnej Polski, bo bali się proboszcza. A może jest odwrotnie. To lider Platformy chce ominąć dyskusję w Klubie PO nad ustawą o in vitro, bo boi się irytacji lewicowego salonu.

Wiadomo nie od dziś, że część członków PO dopuszcza mrożenie zarodków; część skrzydła konserwatywnego też się nie sprzeciwia takiemu rozwiązaniu, lecz chce, aby wytwarzać możliwie mało zarodków. Ale są też zdeklarowani przeciwnicy tego procederu. Teraz okazuje się, że żadnej dyskusji nie będzie. Czy wzmocni to wewnętrznie Platformę? I w imię czego biskupi mają popierać taką demonstrację woluntaryzmu w wykonaniu premiera?

Kopnięcie w stolik

9 października premier wystąpił z inną wyzywającą deklaracją. Po posiedzeniu rządu ogłosił, że spór przedstawicieli episkopatu z rządem o wysokość odpisu podatkowego, który ma zastąpić sumy, jakie Kościół katolicki i inne związki wyznaniowe otrzymywały z Funduszu Kościelnego, powinien zostać rozstrzygnięty przez Sejm. „To parlament powinien zdecydować, czy 0,3 (proc.) to jest w sam raz, za mało, czy za dużo dla Kościołów" – stwierdził. Pośrednio poskarżył się na Kościół, że w kwestii wysokości odpisu „trudno dojść do jakiegoś porozumienia".

Negocjacje ministra Michała Boniego z przedstawicielami episkopatu i z innymi związkami wyznaniowymi wlekły się od marca. Negocjatorzy kościelni wskazywali, że tak daleko idąca zmiana w relacjach państwo – Kościół jak likwidacja Funduszu Kościelnego w myśl konkordatu musi być elementem wcześniejszej umowy miedzy biskupami a rządem. Ale rozmowy stanęły w miejscu, gdy minister Boni zaproponował odpis na poziomie 0,3 proc. i potem ani na milimetr nie zmienił stanowiska. Biskupi, którzy proponowali wysokość odpisu na poziomie 1 proc., liczyli, że w negocjacjach obie strony spotkają się na poziomie 0,6 proc.

Ale gdy z dnia na dzień premier niespodziewanie kopnął w stolik i ogłosił, że to od Sejmu zależy, ile pieniędzy dostanie Kościół, szef delegacji episkopatu bp Wojciech Polak stwierdził, że Kościół będzie musiał zaskarżyć taką próbę zamknięcia rozmów jako naruszenie konkordatu.

Konwencja budzi sprzeciw

W niedawnym liście pasterskim episkopat wystąpił w obronie rodziny, dzieci nienarodzonych i małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Hierarchowie odnieśli się w ten sposób do projektów ustawy o związkach partnerskich, które przygotowały Ruch Palikota, SLD oraz Platforma Obywatelska.

„Na nowo pojawiają się próby podważania prawdy o rodzinie i wprowadzenia «związków partnerskich» w miejsce małżeństwa rozumianego jako jedność mężczyzny i kobiety".

Jak reaguje na te słowa Platforma? Wiceszefowa Klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska przekonuje, że między obawami biskupów a przygotowaną ustawą o związkach partnerskich nie ma specjalnej sprzeczności. „Rozumiem niepokój episkopatu, bo dla nas rodzina też jest najważniejsza – mówi Kidawa-Błońska. – Nasz projekt nie ma na celu wprowadzenia związków w miejsce rodziny, zastępowania jej czy tworzenia związków do niej równoległych, ale chce wspomóc osoby będące w trudnej sytuacji z powodu choroby i śmierci partnera, dziedziczenia po nim, a także odmowy składania zeznań".

Podobny determinizm prezentuje premier w kwestii konwencji o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Na feministycznym Kongresie Kobiet obiecał, że jeszcze w tym roku „konwencja zostanie przez rząd podpisana, od tego nie ma odwrotu".

Tymczasem już nie tylko środowiska katolickie, ale i poszczególne resorty rządu Tuska krytykują konwencję. „Rzeczpospolita" dotarła do dokumentu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej zawierającego opinie 17 resortów i centralnych urzędów, które przestrzegają premiera, że „przeprowadzenie szeregu zmian prawa, tak by zapewnić wykonywanie konwencji, nie jest możliwe bądź pożądane". Autorzy dokumentu ostrzegają, że przyjęcie konwencji oznaczałoby konieczność wprowadzenia ideologii płci do wszystkich sfer życia społecznego: od funkcjonowania społeczeństwa przez wychowanie, edukację po media.

Czy poklask grupy feministek na Kongresie Kobiet jest wart takiej obyczajowej rewolucji, która wywołać może niezliczone konflikty?

W stronę rewolucji

Kiedyś Donald Tusk zadeklarował: „rząd nie jest od tego, aby stawać na czele rewolucji albo kontrrewolucji obyczajowej". To tylko słowa. Bo akceptacja dla in vitro, poparcie dla konwencji o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie czy prace nad ustawą o związkach partnerskich spychają Platformę w kierunku rewolucji obyczajowej.

Biskupi to wiedzą i coraz trudniej im wierzyć w wizerunek PO jako partii niewywołującej sporów ideologicznych. W praktyce partia Tuska jest wyczulona tylko na reprymendy feministek i laickich publicystów, a nie na apele episkopatu.

„Trwają usilne starania, aby zapisać Pana Jezusa do PiS" – ten efektowny bon mot Marka Zająca, publicysty „Tygodnika Powszechnego", miał opisywać demonstracje w obronie telewizji Trwam, ale i szerzej – przechylanie się Kościoła w kierunku partii Jarosława Kaczyńskiego. A może jest inaczej? Może to Platforma i jej lider silniej odpychają od siebie biskupów i ludzi wierzących, niż łowi ich w swoje sieci „perfidny PiS"?

Zrywając negocjacje w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego, Tusk zlekceważył dobrą wolę kardynała Kazimierza Nycza. Kardynał Stanisław Dziwisz, długo utożsamiany z hierarchami życzliwymi wobec PO, uznał, że nieprzyznanie TV Trwam miejsca na multipleksie to szykana. Premier, demonstrując co pewien czas swój antyklerykalizm, zniechęca tych nielicznych już hierarchów, którzy jeszcze sympatyzują z Platformą. Ilu jeszcze przyjaciół w episkopacie ma więc Donald Tusk?

Autor jest publicystą „Uważam Rze"

Donald Tusk zamierza uregulować kwestię zapłodnienia in vitro rozporządzeniem, bez przegłosowywania czegokolwiek w Sejmie. Wcześniej z dnia na dzień zerwał negocjacje z episkopatem w sprawie likwidacji Funduszu Kościelnego. Na dodatek wszystkim tym dość gwałtownym działaniom towarzyszą opinie wielu publicystów, że premier „traktuje episkopat, tak samo jak episkopat traktuje Platformę". Teza o winach Kościoła wobec Donalda Tuska jest uważana za tak oczywistą, że nie jest nawet uzasadniania. Czy w zachowaniu premiera i biskupów na pewno jest symetria?

Pozostało 93% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?