Mieszkańcy Krakowa zadecydowali – znaczna większość z nich nie wyraziła zgody na dalszy udział ich miasta w rywalizacji o prawo organizacji zimowych igrzysk olimpijskich (ZIO) w roku 2022. Nie pozostaje nic innego, jak wycofać się z kandydowania i rozliczyć dotychczasowe – niemałe – wydatki promocyjne.
Szkoda tej decyzji
Głównym argumentem zwolenników była promocja regionu i kraju oraz przyspieszona budowa infrastruktury, argumentem przeciwników był koszt. Argumenty oponentów wydawały się solidne – olimpijska promocja regionu jest problematyczna („czy Lillehammer po olimpiadzie w roku 1994 stało się atrakcją turystyczną?"), stanowisko w referendum zająć powinni wszyscy Polacy, a nie tylko mieszkańcy Małopolski („zasadnicza część kosztów pokryta będzie z budżetu państwa"), infrastrukturę komunikacyjną należy budować i bez olimpiady, a igrzyska olimpijskie to kosztowna pułapka („nikt nigdy na igrzyskach nie zarobił, a budowa od podstaw wioski olimpijskiej czy niektórych nowych obiektów sportowych, np. toru bobslejowego, to gwarantowana porażka finansowa").
W dodatku twierdzono, że na organizacji olimpiady nikt nie zyska, może poza gronem firm, które wygrają przetargi na budowę obiektów i dróg, a milionowe wydatki na promocję Krakowa przed decyzją MKOl przepadną w przypadku przegranej rywalizacji. Czy nie lepiej więc przeznaczyć choćby część tych olbrzymich nakładów na wsparcie sportu masowego i krakowskich klubów sportowych? Przecież zgłoszone wcześniej kandydatury znacznie bogatszych miast zostały przez wnioskodawców wycofane z argumentacją o nieopłacalności takiego przedsięwzięcia – czyżbyśmy byli sprawniejsi w efektywnym wydawaniu publicznych pieniędzy na taki cel?
Mimo to żałuję tej decyzji. Myślę, że istniała szansa na inny przebieg całego procesu kandydowania Krakowa. Oczywiście zaszkodziła mu rozrzutność Komitetu ZIO 2012 przygotowującego wniosek, ale może jeszcze bardziej brak w przekazie medialnym elementu kluczowego dla powodzenia tej inicjatywy w naszej sytuacji.
Dać dobry przykład
Żeby to zrozumieć, trzeba krytycznie popatrzeć na najnowszą historię organizacji olimpiad – narastający bez umiaru koszt ich organizacji i coraz bardziej zakłócaną misję, zawłaszczaną propagandowo przez kraje, które ciągle stać na takie wydatki.