Indie, które mówią „nie”

Wielcy przywódcy mają to do siebie, że mogą pozwolić sobie na niestandardowe zachowania. Chociażby na spanie po 3 godziny dziennie.

Publikacja: 05.09.2014 15:23

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Narendra Modi, niedawno wybrany premier Indii, śpi podobno od 3 do 4 godzin dziennie. Regeneruje się ćwicząc jogę i obmyślając nowe strategie rozwoju dla swojego państwa. Wyzwań przed Indiami jest obecnie wiele, a potencjał do wykorzystania przed Modim ogromny.

Asertywność 10

Przede wszystkim trzeba odbudować pozycję kraju na arenie międzynarodowej. Ostatnie dekady oznaczały przede wszystkim czuwanie nad sytuacją na granicy z Pakistanem i kontrolowanie tego, co działo się na styku Indii i Chin. Państwo nie było specjalnie widoczne na szczytach międzynarodowych, nie eksportowało nośnych technologii i nie zdawało się chcieć brać udziału w procesach globalizacyjnych.

Jeżeli coś się w Indiach działo, przeważnie oznaczało kłopoty religijne (islamiści kontra hinduiści), przemoc wobec pojedynczych turystów albo katastrofy ekologiczne powodowane przez zachodnie koncerny wciąż traktujące subkontynent jako element postkolonialnego terytorium. Narendra Modi wie, że może osiągnąć więcej. Chce stworzyć sieć inteligentnych miast inspirowanych japońskimi technologiami. W planach jest także budowa szybkiej kolei, także bazującej na japońskim shinkansenie. Japońskie postrzeganie wartości własnego narodu i nacjonalistycznej dumy jest Modiemu bardzo bliskie, tak bardzo, że nazywa się go nawet indyjskim Abe. Czyli kopią obecnego japońskiego premiera Shinzo Abe.

Obaj panowie bardzo się lubią i ostatnio cały świat mógł przyjrzeć się ich serdecznej relacji. Rzadko zdarza się, by japoński szef rządu podejmował kogoś poza stolicą (Modi był witany przez Abe w Kioto), powitania ograniczają się tradycyjnie do głębokich ukłonów i ewentualnie zachodniego podania ręki przez Japończyka (tym razem Abe ściskał Modiego na powitanie i poklepywał go po plecach). Wreszcie - Abe dobrze radzi sobie w mediach społecznościowych, dużo postuje na Facebooku i na Twitterze, ale na drugim serwisie śledzi wpisy tylko trzech osób, m.in. premiera Modiego. Indie zatem mają wszelkie zadatki na to, by pod kierownictwem nowego premiera dążyć coraz dalej na wschód.

Patrzenie na wschód

Tak zresztą nazywa się aktualny kierunek polityki zagranicznej kraju: „Look East", czyli dosłownie „Patrz na wschód". Jeżeli poszukać w źródłach historycznych, okazuje się, że wielokrotnie indyjscy intelektualiści wskazywali na Japonię jako wzór do naśladowania. Już w XIX wieku nacjonaliści z subkontynentu doceniali sposób rozwoju japońskiego społeczeństwa. Szybkość nadrabiania postępu cywilizacyjnego i technologicznego po wiekach izolacji i nie tracenie patriotyzmy wywoływały u Hindusów szacunek. Swami Vivekananda, jeden z bardziej znanych myślicieli indyjskich, twierdził nawet, że gdy wszyscy bogaci i wykształceni ludzie choć raz udaliby się do Japonii, ich oczy otworzyłyby się.

Japonia ma według mieszkańców Indii potencjał równy co najmniej religijnemu oświeceniu na wzór samego Buddy. Potomkowie samurajów korzystali z zachodniego dorobku biorąc dla siebie to, co najlepsze, podczas gdy Hindusi myśleli o westernizacji jako modzie do naśladowania bez konieczności zastanawiania się, co tak naprawdę jest krajowi potrzebne. Narendra Modi chce w taki inteligentny, japoński sposób budować potęgę swojego kraju. Wzoruje się także na twardych zasadach polityków, którzy odnosili sukcesy w regionie Azji Południowo-Wschodniej jak Lee Kuan Yew, wieloletnim premierze Singapuru, czy Mahathir Mohamad, premierze Malezji uznawanym za polityka, który obronił kraj przed kryzysem ekonomicznym pod koniec XX wieku. W wielu przemówieniach Modiego widać nawiązania do wytycznych indyjskiej organizacji nacjonalistycznej RSS (Rashtriya Swayamsevak Sangh). Indie mają walczyć o wartości rodzinne, moralność, czystość przekonań, dyscyplinę i patriotyzm.

Czy ta strategia sprawdzi się podczas eksperymentu na żywym, indyjskim organizmie, pokaże czas. Na razie wszystko co japońskie ma już na starcie lepszą pozycję dla Modiego. Także technologia atomowa made in Japan, którą Indie wykorzystają zarówno dla celów ekonomicznych jak i militarnych. Niedawna decyzja premiera Australii zaopatrzy kraj Modiego w dostawy uranu, którego nie dostanie od Australii już Rosja. Modi ćwiczy także asertywność – wstrzymał dalsze rozmowy z Pakistanem, odrzucił zalecenia Światowej Organizacji Handlu osiągnięte na niedawnym szczycie, Indie dzięki temu wchodzą na drogę dumnej Japonii, która potrafi powiedzieć „nie". Tak w 1989 roku pisali o swoim kraju Shintaro Ishihara (wieloletni mer Tokio, znany z kontrowersyjnych poglądów nacjonalista) oraz założyciel firmy Sony, Akio Morita.

Eksperymenty na kraju

Narendra Modi będzie musiał sporo ćwiczyć jogi, by utrzymać się w dobrej formie. Przed nim bardzo napięty harmonogram międzynarodowych aktywności. Po zakończonej niedawno pięciodniowej podróży do Japonii, w Indiach będzie trzeba podjąć australijskiego szefa rządu, Tony'ego Abbotta. Rewizyta planowana jest na listopad. Oba kraje będą w 2015 roku przeprowadzać wspólne wojskowe ćwiczenia na morzu. Następnie w połowie września do Indii przyjedzie prezydent Chin Xi Jingping i przed Modim będzie z pewnością trudne zadanie uregulowania kwestii terytorialnych spornych pomiędzy oboma państwami. W maju, niedługo po ogłoszeniu wyników wyborów, Modi gościł u siebie Lobsanga Sangaya, świeżo wybranego szefa tybetańskiego rządu na emigracji. Szef indyjskiego MSZ odwiedzi także Mjanmę, Singapur i Wietnam, a podczas wrześniowej wizyty chińskiego prezydenta, prezydent Indii będzie przebywał w Wientamie. To także nie tworzy pozytywnego klimatu do rozmów z Pekinem. Wietnam coraz częściej nazywa Indie pod nowymi rządami „przyjacielem na każdą pogodę". Niewątpliwie wspólny front przeciwko Chinom ma szansę poważnie zjednoczyć wiele państw regionu.

Przed Modim wreszcie pod koniec roku podróż do USA, wystąpienie na forum ONZ i spotkanie z prezydentem Obamą. Stosunki miedzy krajami i przede wszystkim ze względu na przeszłość Modiego wymagają poprawy – indyjskiemu premierowi Stany Zjednoczone odmówiły wizy wjazdowej po religijnych zamieszkach w stanie Gudźarat w 2002 roku. Modi był wtedy gubernator Gudźaratu i nie wykazał się wystarczającą wolą stłumienia pogromów muzułmanów. Ale to było dawno temu i od tamtego czasu upłynęło wiele czasu spędzonego na jodze i patrzeniu na wschód.

Narendra Modi, niedawno wybrany premier Indii, śpi podobno od 3 do 4 godzin dziennie. Regeneruje się ćwicząc jogę i obmyślając nowe strategie rozwoju dla swojego państwa. Wyzwań przed Indiami jest obecnie wiele, a potencjał do wykorzystania przed Modim ogromny.

Asertywność 10

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Muzeum Auschwitz to nie miejsce politycznych demonstracji
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Zarzuty dla Morawieckiego. Historyczna sprawa, która podzieli Polskę
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Dlaczego Putin nie zatrzyma wojny? Jest kilka powodów
Opinie polityczno - społeczne
Ptak-Iglewska: Zazdrośćmy Niemcom frekwencji, najwyższej od czasów zjednoczenia
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Opinie polityczno - społeczne
Marek Cichocki: Kto sięgnie po władzę w Europie
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”