Nawet nie trzeba zapoznawać się z nauczaniem św. Tomasza z Akwinu na temat pieniądza, zysku itd., wystarczy sięgnąć po – przetłumaczone na język polski – „Kompendium nauki społecznej Kościoła", aby znaleźć inspiracje do dyskusji o zarówno bieżących, jak i bardziej fundamentalnych problemach społeczno-ekonomicznych Polski. Co więcej, nauczanie społeczne Kościoła, inaczej niż wiele problemów bioetycznych, nie będzie debaty publicznej dzielić, ale może być swego rodzaju toposem, miejscem wspólnym, w którym spotykają się zarówno zwolennicy ordoliberalizmu, jak i zwolennicy bardziej socjalnych rozwiązań, np. prof. Ryszard Bugaj.
Kościół, wbrew temu, co się nam czasami wydaje, etyką pracy, ekonomią, społecznym wymiarem zysku, własnością czy konkretyzacją zasady dobra wspólnego zajmuje się nie od czasów „Solidarności" czy znakomitych encyklik społecznych Jana Pawła II, ale od wieków. Także kwestia ochrony środowiska naturalnego została przez Kościół przemyślana, zanim większość obecnych zielonych polityków się urodziła. A jak wielkie było zaskoczenie, nie tylko świeckich – zarówno wierzących, jak i niewierzących – ale także wielu teologów, kiedy Benedykt XVI podniósł – w jego rozumieniu oczywistą – kwestię ochrony Ziemi dla przyszłych pokoleń?! Zatem najnowsza encyklika papieża Franciszka nie jest żadnym novum w nauczaniu Kościoła, ale tylko nowym spojrzeniem na ważny problem społeczny.
Nauczania społecznego Kościoła nie należy mylić z naukami teologicznymi, jest ono odczytywaniem tzw. znaków czasów i próbą znalezienia praktycznych odpowiedzi na problemy społeczne ludzi, którym Kościół towarzyszy na drogach historii. Zatem należy sobie zadać pytanie: czy polski Kościół towarzyszy Polakom – wszystkim bez wyjątku, bo misja nauczania jest uniwersalna – w ich często niełatwej drodze przez codzienność? Jak chociażby podczas dyskusji o problemach tzw. frankowiczów, aby przypomnieć bankom o tym, że zysk, który traci swoją perspektywę społeczną i dąży jedynie do maksymalizacji, jest nie tylko nieetyczny, ale po prostu średnio- i długookresowo niekorzystny dla samych instytucji finansowych. Czy Kościół jest obecny w dyskusjach o etyce pracy, których to naruszeń doświadczają szczególnie osoby młode i nasi współobywatele o najniższych zarobkach? Jakie jest stanowisko Kościoła w sprawie zabezpieczenia społecznego najuboższych, a jakie w sprawach rozwoju Polski? Rozwoju, który nie powinien nikogo zgubić po drodze, ani młodych, ani najuboższych, ani przedsiębiorców, ani robotników itd. Kościół, któremu Jan Paweł II powierzył troskę o solidarność Polski i Polaków, której zaufała „Solidarność", ma wiele ciekawych inspiracji, których – jeśli nie uwzględnić nadmiaru teorii neoliberalnych – nam bardzo często w naszych dyskusjach brakuje.
Z całą pewnością zetkniemy się z gniewną reakcją, że katolicka nauka społeczna ma się całkiem nieźle, i w pewnym sensie będzie to twierdzenie słuszne. Gdyby przyjrzeć się życiu intelektualnemu na rozmaitych uczelniach katolickich czy związanych z Kościołem instytucjach, gdyby przejrzeć rozmaite bibliografie, to łatwo zauważyć, że uczeni mają na ten temat wiele do powiedzenia. Podobnie internet daje nam wiele ciekawych informacji. Jednakże należy zadać sobie pytanie: czy społeczne nauczanie Kościoła dociera do swego właściwego odbiorcy – do wiernych? I nie chodzi tylko o to, czy są to treści przyjmowane i wdrażane, ale o to czy – zgodnie z ich nazwą – są one nauczane. W jakim stopniu język dokumentów od encyklik po konstytucje soborowe jest przekładany w coniedzielnych kazaniach i publicystyce katolickiej na „nasze"? Czy nie ulegliśmy złudzeniu, że wystosowanie co jakiś czas listu episkopatu zahaczającego o problemy społeczne jest wystarczające?
I tutaj należy ze smutkiem stwierdzić, że jest tego zdecydowanie za mało, że nie tylko wierni, ale także hierarchia nie stara się lub nie umie odpowiedzieć na bardzo konkretne i współczesne pytania, używając prawd zawartych w dokumentach Soboru Watykańskiego II, ale także w encyklikach, poczynając od Leona XIII przez Jana Pawła II i Benedykta XVI, a na Franciszku kończąc.
Nie chować skarbu pod korcem
Brakuje też otwartości i gotowości do pracy nad komunikacją, przeciętny odbiorca najdalej po trzecim akapicie uzna list episkopatu za niekomunikatywny. Powtórzmy jeszcze raz: nauczanie społeczne Kościoła to nie nauki teologiczne, tylko towarzyszenie ludziom na drogach codzienności.