Dworczyk: Krzyż Wschodni i dług pamięci

W piątek Sejm uchwali ustawę o nowym odznaczeniu: możemy nim spłacić moralny dług ludziom, którzy z narażaniem życia ratowały Polaków na Wschodzie – twierdzi poseł PiS.

Aktualizacja: 03.11.2016 19:40 Publikacja: 03.11.2016 19:05

Polscy policjanci i cywilni „wrogowie ludu” konwojowani przez NKWD we wrześniu 1939 roku.

Polscy policjanci i cywilni „wrogowie ludu” konwojowani przez NKWD we wrześniu 1939 roku.

Foto: Wikipedia

Ustanawiane odznaczenie nie miało do tej pory w Polsce precedensu. Moralne zobowiązanie wobec sprawiedliwych to jedno – Krzyżem Wschodnim możemy jednak spłacić również dług wobec całych Kresów dawnej Rzeczypospolitej.

Zdążyliśmy już pogodzić się z dzisiejszymi granicami Polski. Mało tego, ich nienaruszalność stanowi jeden z fundamentów naszej polityki zagranicznej. Jednak historia i kultura mówią nam, że jesteśmy w pewnej mierze narodem na wygnaniu. Z ziem przedrozbiorowej Rzeczypospolitej w naszych granicach znajduje się dziś zdecydowana mniejszość. Wielcy rodacy z naszej przeszłości urodzili się i żyli na wschód od dzisiejszej Polski. Józef Piłsudski i Romuald Traugutt, Tadeusz Kościuszko i Jan III Sobieski, Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, Zbigniew Herbert i Czesław Miłosz – tę listę można rozbudowywać długo, a bez każdego z tych nazwisk nie byłoby dzisiejszej polskiej tożsamości.

Dlatego, ustanawiając Krzyż Wschodni, w pewnym sensie przywracamy teraźniejszości przeszłość.

Polska w defensywie

Polska kultura na Wschodzie od dawna jest w odwrocie. Kresy były wielokulturowe, ale pierwiastek polski był na nich wyraźnie obecny, a często dominujący. Polskość stanowiła problem dla państwa carów, więc z nią walczono przez większość XIX wieku; konfiskaty majątków, likwidacja klasztorów katolickich, zamykanie szkół, zakazy działalności kulturalnej stopniowo spychały naszą kulturę do defensywy.

Prawdziwą tragedię przyniósł XX wiek. Mieszkających na Kresach Polaków komunistyczna Rosja uznała za największe zagrożenie dla swojego panowania. Wschodnia część Rzeczypospolitej, która nie weszła w granice II RP, została przez sowieckie represje w dużej mierze zdepolonizowana. Deportacje na wschód, Wielki Głód, w trakcie którego umierali również nasi rodacy, operacja polska NKWD – to tylko niektóre ciosy, które spadły na żywioł polski. Resztę kresowych ziem ten los spotkał po 1939 roku. Setki tysięcy naszych rodaków straciły życie, mordowani przez siepaczy czerwonego lub brunatnego totalitaryzmu, a także, co najbardziej bolesne, przez swoich ukraińskich sąsiadów, którzy dali się zwieść ideologii integralnego nacjonalizmu. Zapomnienie o tych dramatycznych wydarzeniach byłoby równoznaczne z częściową utratą samych siebie.

Jednak wspomnienie cierpień, nie może być tylko pamięcią o winach oprawców – w takiej formie byłoby ono tylko pustym resentymentem wobec ich potomków. Nawet w najbardziej tragicznych i trudnych sytuacjach nasi rodacy napotykali tych, którzy gotowi byli im pomóc, ludzi, którzy czynili to, narażając często własne życie. W mrokach tragedii i bestialstwa takie postawy są jak światło latarni morskiej: wskazują drogę. Ustanawiając odznaczenie, mówimy, że pomimo jednoznacznej moralnie oceny zbrodniczych czynów, nie przenosimy winy na całe narody, z których pochodzili oprawcy. Ludziom, którzy narażali często własne życie w naszej sprawie, jesteśmy winni pamięć, i w tym nikt nas Polaków nie wyręczy.

Dobra polityka historyczna

Ale poza spłatą moralnego długu wobec Kresów oraz ich mieszkańców ustanawiane odznaczenie to coś więcej – to ważny instrument polityki państwa. Takie rozwiązania stosuje wiele krajów i narodów, które doświadczyły ludobójstwa. Chyba najbardziej znany jest przykład izraelskiego odznaczenia Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Dzięki tego rodzaju odznaczeniom nie tylko udowadniamy, że państwo polskie pamięta i docenia osoby pomagające Polakom, ale również przybliżamy wiedzę o dramatycznej, a praktycznie nieznanej szerzej historii Narodu Polskiego w XX wieku. Opisując jej fragment, eksterminację Polaków w ZSRR w latach 1937–1938, prof. Hiroaki Kuromiya z Indiana University powiedział: „Operacja polska była zapewne najbardziej niszczącą spośród masowych mordów wymierzonych przeciw konkretnym narodowościom za Stalina. I tak jak Holokaust operacja polska powinna być pamiętana przez całą ludzkość".

Jestem przekonany, że ostatnie zdanie należy odnieść do całej historii Polaków na Wschodzie i wierzę, że ustanowienie Krzyża Wschodniego będzie ważnym krokiem w tym kierunku.

Ustanawiane odznaczenie nie miało do tej pory w Polsce precedensu. Moralne zobowiązanie wobec sprawiedliwych to jedno – Krzyżem Wschodnim możemy jednak spłacić również dług wobec całych Kresów dawnej Rzeczypospolitej.

Zdążyliśmy już pogodzić się z dzisiejszymi granicami Polski. Mało tego, ich nienaruszalność stanowi jeden z fundamentów naszej polityki zagranicznej. Jednak historia i kultura mówią nam, że jesteśmy w pewnej mierze narodem na wygnaniu. Z ziem przedrozbiorowej Rzeczypospolitej w naszych granicach znajduje się dziś zdecydowana mniejszość. Wielcy rodacy z naszej przeszłości urodzili się i żyli na wschód od dzisiejszej Polski. Józef Piłsudski i Romuald Traugutt, Tadeusz Kościuszko i Jan III Sobieski, Adam Mickiewicz i Juliusz Słowacki, Zbigniew Herbert i Czesław Miłosz – tę listę można rozbudowywać długo, a bez każdego z tych nazwisk nie byłoby dzisiejszej polskiej tożsamości.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Ewa Szadkowska: Składka zdrowotna, czyli paliwo wyborcze
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Duopol kontra społeczeństwo
analizy
PiS, przyjaźniąc się z przyjacielem Putina, może przegrać wybory europejskie
analizy
Aleksander Łukaszenko i jego oblężona twierdza. Dyktator izoluje i zastrasza
Opinie polityczno - społeczne
Piotr Arak: Po 20 latach w UE musimy nauczyć się budować koalicje