Wiele wskazuje na to, że rynek mieszkaniowy rekordy ma już za sobą. Popyt na lokale nie słabnie, ale deweloperzy mają coraz większe problemy z jego zaspokojeniem. Powodów jest kilka. Firmowe banki ziemi dramatycznie się kurczą, a o kolejne parcele jest coraz trudniej. Ziemia gwałtownie drożeje, nawet o 70–80 proc.
Na drogie grunty z całą pewnością nie mogą sobie pozwolić mali deweloperzy. Będą więc z inwestycji rezygnować. Od dawna słychać też o braku robotników. Nawet najlepsze firmy deweloperskie nie zawsze dotrzymują terminów. Klucze do mieszkań są oddawane z opóźnieniem.
Z analiz firmy doradczej REAS wynika, że w pierwszym kwartale tego roku na sześciu rynkach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań, Łódź) deweloperzy wprowadzili do sprzedaży 14,9 tys. mieszkań, podczas gdy w ostatnim kwartale ubiegłego roku – 16,4 tys.
Wyraźnie zmniejszyła się także wielkość całej oferty. W pierwszym kwartale w badanych aglomeracjach deweloperzy oferowali 44,7 tys. mieszkań, podczas gdy kwartał wcześniej – 48,2 tys.
Nowe lokale systematycznie drożeją. Największe zwyżki REAS odnotował w Trójmieście i Warszawie. Klienci na razie akceptują podwyżki. Rynek nieruchomości jest wciąż zdominowany przez inwestorów, którzy wierzą, że nic tak dobrze nie przechowuje majątku jak mieszkania.