FOMC po dziewięciu podwyżkach stóp po 2015 r., w tym po czterech tylko w 2019 r., znalazł się w położeniu nie do pozazdroszczenia. Bilans ryzyk dla przyszłej inflacji i wzrostu, azymut dla banku centralnego, jest niejasny: z jednej strony niska inflacja i bardzo niskie bezrobocie, z drugiej hamująca gospodarka. Jak duże to spowolnienie? Dużą wagę mają pozacykliczne czynniki ryzyka. Prezydent Trump prowadzi wojny handlowe, które według MFW w 2020 r. kosztować mogą globalną gospodarkę utratę 0,5 proc. wzrostu. W USA konflikt z Chinami i wzrost ceł do 25 proc. to średni koszt ponad 800 dol. rocznie na rodzinę. Od handlu z Chinami i Meksykiem zależy 400 tys. miejsc pracy. Jak oszacować to ryzyko dla przyszłej inflacji i wzrostu? A ceny surowców? Ropa od stycznia do kwietnia podrożała o 50 proc., by w pięć tygodni stanieć o 20 proc. i znów pójść w górę po zaostrzeniu kryzysu z Iranem.
Jak ocenić cykl koniunkturalny? Na początku lipca stał się najdłuższy od 1854 r. Bezrobocie jest najniżej od 49 lat. Z 34 cykli ekspansji w ostatnich 165 latach ostatnie cztery należą do sześciu najdłuższych. Od 1982 r. długość cyklu koniunkturalnego w USA rośnie. Jeśli wzrost trwa dłużej, to mniej jest recesji. A mniej recesji to większa skłonność do ryzyka i więcej zaciąganego długu. Im dłużej trwa wzrostowa faza cyklu, tym trudniej potem usunąć z gospodarki stymulację fiskalną i monetarną. Innymi słowy: staje się ona bardziej wrażliwa na odwrócenie cyklu, na wzrost stóp i zacieśnienie fiskalne. A teraz na dodatek ekspansja jest sztucznie podtrzymywana przez luzowanie monetarne. Do polityki gospodarczej wkrada się niepewność i chaos.
Trudno się dziwić, że w tych warunkach ważny dla oceny koniunktury wskaźnik sprzedaży detalicznej w USA zachowuje się dziwnie: wzrósł w styczniu, spadł w lutym, w marcu podskoczył najwyżej od 18 miesięcy, w kwietniu (po aktualizacji) wzrósł o 0,3 proc. m./m., w maju rósł o 0,5 proc. m./m. Annualizowany na tej bazie wzrost konsumpcji w II kw. mógł sięgnąć 4 proc. Prognozy wzrostu PKB dla USA w II kw. powinny zostać podniesione z 1 proc. do 1,75–2,0 proc. A jednak w czerwcu indeks nastrojów konsumentów Uniwersytetu w Michigan spadł najniżej od trzech miesięcy.
Fed porusza się we mgle, a presja polityczna na ekspansję monetarną ze strony administracji i rynku jest wielka. I choć bilans ryzyk nie uzasadnia panicznej redukcji stóp, Fed pod presją się chwieje.
Stopy w USA są obecnie średnio o połowę niższe niż w poprzednich cyklach obniżek. Mimo to już w czerwcu James Bullard z St. Louis wnosił o 25 pkt obniżki, a Neel Kashkari z Minneapolis o 50 pkt. Aż ośmiu członków FOMC widzi obniżkę stóp w tym roku, w tym siedmiu dwukrotną. Prawdopodobieństwo redukcji stóp o 25 pkt w lipcu wzrosło do ponad 80 proc., a o 50 pkt – do blisko 25 proc. Gdyby najbliższy odczyt wskaźnika Personal Consumption Expenditure (PCE), który dla Fedu jest bazowy dla inflacji, wzrósł powyżej konsensu 1,6 proc., oczekiwania na obniżki stóp stopniałyby, umocniłby się dolar i osłabiła giełda. Odczyt poniżej 1,6 proc. wzmocniłby oczekiwania na obniżki w lipcu, osłabiłby dolara i podciągnął S&P 500 na kolejny szczyt. Tymczasem odczyt wyniósł równo 1,6 proc. Gospodarka USA, a w ślad za nią światowa znalazły się w takiej niepewności, że jeden odczyt jednego wskaźnika poruszyć może całym rynkiem finansowym. Normalne to nie jest.