Jakże często słyszą to nasi przedsiębiorcy, którzy zostali oszukani lub okradzeni. Ostatnio media opisały historię spółki handlującej materiałami wystroju wnętrz. Na zagranicznej transakcji straciła ona cały wysłany towar. Zamawiający okazał się zwykłym oszustem podszywającym się pod istniejącą brytyjską firmę. Zanim prawda wyszła na jaw, polska spółka wystawiła fakturę. A fiskus uznał, że kwota na niej widniejąca to... przychód! I ma być on uwzględniony przy obliczaniu podatku dochodowego!
Na nic się zdały argumenty, że zagraniczna firma nie zapłaci. Że oszust podszył się pod nią. Że żadne pieniądze nie wpłyną na konto polskiej spółki, bo złodziej rozpłynął się w angielskiej mgle. Zdaniem skarbówki spółka wystawiła fakturę, ma do pieniędzy prawo i może ich dochodzić (tylko od kogo i jak?). Jest to więc przychód, który trzeba uwzględnić przy obliczaniu podatku.
Od takiego rozumowania jeży się włos na głowie. Co by było, gdyby np. geolodzy odkryli pod jakąś miejscowością w Polsce złoża ropy naftowej? Na drugi dzień do wszystkich działających tam przedsiębiorców – właścicieli piekarni, pralni, serwisu samochodowego itp. – zapukałby fiskus. I zażądał podatku! Bo przecież wszyscy oni mogliby próbować wydobywać tę ropę! I zarabiać grube miliony! A skoro mogą próbować – to muszą zapłacić podatek od tych petrodolarów, których na oczy nie widzieli. Gigantyczny, bo ropa to bogactwo. Urzędnicy skarbówki będą o tym święcie przekonani. Mają przecież telewizor, widzieli film o Dubaju. I dlatego policzą domiar, że hej.
Wracając jednak do poszkodowanej spółki – takie podejście fiskusa nie mieści się w żadnych kategoriach. Nie ma nic wspólnego z państwem prawa. Wygrywają wszyscy poza uczciwym przedsiębiorcą, który przegrywa z kretesem. Traci on bezpowrotnie towar, na który musiał przecież sam wcześniej wyłożyć pieniądze. Do tego jeszcze musi zapłacić daninę, jakby go normalnie sprzedał i jeszcze na tym zarobił. Czyli traci podwójnie.
Przestępca jest zaś „do przodu" o towar zdobyty za darmo. Skarbówka – o podatek uwzględniający przychód, którego w rzeczywistości nie było i nigdy nie będzie! To wręcz „genialna" strategia dostarczająca budżetowi pieniądze z niczego. Powiedzmy jasno, nawet nie z niczego – tylko z oszustwa! I to jest właśnie niedopuszczalne. To, że państwo wykorzystuje krzywdę uczciwego podatnika. Ustawia się ono w kolejce po pieniądze przedsiębiorcy tuż obok naciągacza. I wcale mu to nie przeszkadza. Najwyraźniej kto z kim przestaje, takim się staje.