Dla niektórych krajów trudne może być osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 r. poprzez przejście od razu na energię odnawialną. Jaką rolę może odgrywać energia nuklearna i gaz w transformacji postulowanej przez europejski zielony ład?
Oczywiste, że na tym etapie pośrednim zarówno gaz naturalny, jak i LNG czy energia nuklearna będą odgrywały dużą rolę. Nie mam nic przeciwko energii nuklearnej, choć trzeba zauważyć, że staje się ona potwornie droga. Mam więc nadzieję, że państwa członkowskie przyjrzą się kosztom budowy elektrowni jądrowej i wtedy dokonają właściwego wyboru. Więc może zamiast inwestować w coś, co jest rozwiązaniem tymczasowym, warto wybrać technologie docelowe.
Mówi pan, że Komisja nie sprzeciwia się gazowi i atomowi jako źródłom energii w okresie przejściowym. Ale czym innym jest niesprzeciwianie się, a czym innym wsparcie finansowe. Czy polskie projekty gazowe mogą liczyć na środki unijne?
Rozmawiałem o tym z ministrem Kurtyką kilka dni temu w Brukseli i widzę, że w Polsce trwa głęboka analiza, jakich wyborów dokonać, jaki miks energetyczny ma być docelowy. Widzę też, że rośnie zainteresowanie fotowoltaiką. Jasne, że jeśli twoja energetyka opiera się w 80 proc. na węglu, to transformacja będzie dużo bardziej uciążliwa, niż gdybyś miał już teraz ponad połowę energii z OZE, jak w Skandynawii. Miks energetyczny zależy od kraju. Komisja będzie starała się być możliwie pragmatyczna, ale nasza uwaga skupia się na tych źródłach, które służą ekorozwojowi. Gaz do nich nie należy, mimo że oczywiście jest lepszy niż węgiel czy ropa naftowa.
Różne propozycje Komisji, w tym taksonomia (klasyfikowanie inwestycji ze względu na ich ślad węglowy – red.) czy strategia kredytowa Europejskiego Banku Inwestycyjnego, zniechęcają do inwestycji w gaz czy atom. To jak tu mówić o swobodzie państw UE w określaniu miksu?