Notowanie listy Trójki numer 2000, które ma się odbyć za dwa tygodnie, może być nie wielką fetą, a stypą nie tylko tego kultowego, łączącego wiele pokoleń zestawienia muzycznego liczącego przeszło 38 lat, ale całej rozgłośni. Odejście Marka Niedźwieckiego, ikony tej stacji, to symboliczny gwóźdź do trumny. Bez „Niedźwiedzia” nie ma listy i nie ma Trójki.
Trójka usycha od lat. O ile pięć lat temu słuchalność dobijała do 8 proc., to teraz jest najniższa w historii i oscyluje wokół 5 proc. Ale w radiu publicznym, w którym dane było mi pracować przez kilka lat (akurat nie w Trójce), nie najważniejsza była słuchalność, o którą biją się stacje komercyjne, ale jakość, misja, osobowości radiowe. Kolejne dyrekcje, które zmieniały się jak w kalejdoskopie, nie walczyły o jakość tego programu, a o zadowolenie szefostwa radia z ulicy Malczewskiego w Warszawie. Nie brano pod uwagę protestów słuchaczy, którzy Trójkę zaczęli nazywać „Trujką”, a przecież radio robi się dla słuchacza, on jest najważniejszy. Nie prezes z Malczewskiego czy z Nowogrodzkiej.
Po zmianie władzy politycznej na pierwszy rzut idzie zawsze redakcja informacji, później jest publicystyka. Redakcje niezwiązane z polityką mają zazwyczaj więcej spokoju, chyba że polityka pojawi się w muzyce. I tak było w przypadku ostatniego notowania LP3. Nie jest prawdą – jak twierdzi dyrektor Trójki Tomasz Kowalczewski, że nie można głosować na utwór, który jest poza listą. Piosenka Kazika była w zestawie nowości. Po to pojawiają się utwory jako nowości - by na nie głosować. Kto tego nie rozumie, niech nie zajmuje się radiem. Nie chodzi tu przecież o regulamin, który nie został złamany, a o utratę kontroli. Kontroli nad przekazem.
Kazik, który nie po raz pierwszy w swojej twórczości komentuje sytuację polityczną, krytykuje wydarzenia, jakie rozegrały się 10 kwietnia tego roku na warszawskich Powązkach Wojskowych. A przecież dyrektor państwowego radia, jak przystało na obecne czasy, ma kontrolować, czy na antenie nie są emitowane niekontrolowane przekazy uderzające w partię rządzącą. Skoro informacja i publicystyka są pod kontrolą, to i takim razie „wywrotowa” muzyka też musi być. Stąd to całe przedstawienie z unieważnianiem notowania, wywalaniem utworu Kazika z listy i mijanie się z prawdą. A z prawdą jest tak jak z oliwą, zawsze na wierzch wypłynie.
Czytaj także: Emilewicz: Usunięcie Kazika z Trójki jest skandaliczne