Wśród branżowych tuzów, takich jak Ericsson, BAE Systems, Marconi czy Thales, którzy przegrali przetarg na wyposażenie szwedzkich wozów patrolowych w system łączności, zapanowała konsternacja: na europejskim rynku najwyższych technologii wojskowych Polski nie ma, taka jest prawda. Teraz Piotr Wojciechowski, współtwórca WBE, lubi żartować, że od tego czasu starają się dowieść światu, jak się myli, sądząc, że Polak nie potrafi.
Kiedy po elektronice na Politechnice Warszawskiej zaproponowano mu posadę asystenta, wytrzymał dwa miesiące. Pomysłem na życie okazał się warsztat rzemieślniczy, który urządził w piwnicy w stołecznych Włochach. Budował własne aparaty słuchowe i spektrofotometry dla szpitali.
Z czasem Wojciechowski, pasjonat historii, studiujący z zapałem biografie wielkich osobistości, z wspólnikiem Adamem Bartosiewiczem stworzył filozofię działania firmy. – Zasada pierwsza: mieć własne opracowania i technologie, oferować je na rynku. Do pionierskich rozwiązań – gdy trzeba – przekonywać niezdecydowanych. W pełni panować nad wyrobem, rozwijać go. Po drugie – unikać za wszelką cenę pośredników.
W myśl tych zasad w 1989 r. firma zaoferowała wojsku UKART, kalkulator dla artylerzystów, którzy dzięki niemu nie musieli przeliczać „na piechotę” danych potrzebnych do prowadzenia ognia.
Wojciechowski musiał jednak wpierw pokonać psychologiczną barierę. Sztabowcom nie mieściło się w głowie, że mogą kupić cokolwiek u prywaciarza i do tego używającego zagranicznych podzespołów. W okresie gdy większość kolegów z branży wypadała z obiegu, bo za życiowy sukces uznali objęcie przedstawicielstwa zagranicznej firmy, WB Electronics zaproponował armii pierwszy „militarny” komputer. PC 96 00 można wygodnie trzymać w ręku. Wytrzymuje szok wywołany upadkiem czy zanurzeniem w wodzie.