[b][link=http://www.rp.pl/artykul/491722.html] Zmiany we władzach Petrolinvestu potwierdzone[/link][/b]
Do przygotowującego się wówczas do giełdowego debiutu Petrolinvestu trafił jesienią 2006 roku. Kilka miesięcy później spółka Ryszarda Krauzego z powodzeniem przeprowadziła publiczną emisję akcji i wkroczyła na GPW. Jej papiery w pierwszym dniu notowań podrożały o ponad 160 proc. Inwestorzy zacierali ręce, a prezes snuł plany na przyszłość.
Spółka szybko natrafiła jednak na poważną barierę w rozwoju działalności – biznes naftowy wymaga wielkich nakładów. Gricuk zaczął wtedy przemierzać cały świat w poszukiwaniu kapitału niezbędnego do prowadzenia poszukiwań ropy w Kazachstanie. Wiele razy dopiął swego, a wiosną tego roku udało mu się zdobyć duże pieniądze i zawrzeć sojusz z francuskim Totalem.
Jeszcze zanim trafił do Petrolinvestu, w 2004 r. był wymieniany jako murowany kandydat na prezesa Orlenu. Zdecydowanie opowiadali się za nim zarówno ówczesny premier Marek Belka, jak i minister skarbu Jacek Socha. Ostatecznie do Płocka nie trafił.
Wcześniej błyskotliwą karierę robił w finansach, a w młodości także w sporcie. To właśnie na koszykarskim parkiecie miał go wypatrzyć Ryszard Krauze (największy akcjonariusz Petrolinvestu), a na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego – późniejszy przyjaciel, wspomniany już profesor Belka. To także dzięki niemu zaczynał pracę w warszawskiej siedzibie firmy audytorskiej Arthur Andersen, jako starszy konsultant, a później na wiele lat trafił do londyńskiego City.