Irlandzka lekcja dla Polski

Irlandia jest dziś w stanie gorszym niż Grecja, powtarza wielu ekspertów. I to bynajmniej nie chodzi o pogodę. Zgadza się, to relatywnie mała gospodarka i ma ona na strefę euro nawet mniejszy wpływ niż Grecja

Aktualizacja: 15.11.2010 22:13 Publikacja: 15.11.2010 21:11

Wyrasta jednak na kolejną ofiarę kryzysu fiskalnego i pokazuje, jak daleko jeszcze Europie do odzyskania zaufania wśród inwestorów. Przed 2008 rokiem gospodarka Zielonej Wyspy rozwijała się w bardzo szybkim tempie. Jeszcze w 2007 roku wzrost PKB wyniósł tam 6 proc. Kraj nazywany był celtyckim tygrysem i pokazywany jako przykład udanego modelu gospodarczego. Kres wzrostowi położyły krach na rynku nieruchomości oraz światowa zapaść finansowa. Irlandzkie banki poniosły bardzo dotkliwe straty na kredytach hipotecznych. Tanie kredyty po wejściu do strefy euro podbiły popyt i wytworzyły nieruchomościową bańkę spekulacyjną.

Rachunek, jaki państwo musi zapłacić za bankrutujące banki, jest ogromny jak na możliwości tego kraju z peryferii strefy euro. W najgorszym wypadku sięgnie on nawet 50 mld euro. W efekcie irlandzki deficyt sektora finansów publicznych wyniesie w tym roku aż 32 proc. PKB wobec dopuszczalnych w prestiżowym klubie euro 3 proc.

Przed Irlandią i Europą więc gigantyczny dylemat. Jakże bliska nam kulturowo wyspa zapewne sięgnie po wsparcie z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Komisji Europejskiej. Kluczowe kwestie to w jakiej skali będzie pomoc i na jakich zostanie warunkach przyznana. Nie obędzie się raczej bez podwyżki podatków (CIT wynosi tam niespełna 13 proc.), co z kolei grozi pogłębieniem recesji. Przykład Irlandii pokazuje, że nic nie jest dane raz na zawsze. Wciąż mamy zbyt małą poduszkę bezpieczeństwa: na wypadek kiedy rynki finansowe zapomną, że kiedyś Polska też była "zieloną wyspą". Czy poza słowami, że nic nam nie grozi dysponujemy na taki scenariusz jakimś planem B?

***

Redakcja dziennika ?Rzeczpospolita? zaprasza wszystkich czytelników do wzięcia udziału w konkursie Rafała Ziemkiewicza "GIERKIZMY". Najlepsze opisy, skąpane w oparach absurdu III RP, zostaną wyróżnione intrygującymi nagrodami.

Wyrasta jednak na kolejną ofiarę kryzysu fiskalnego i pokazuje, jak daleko jeszcze Europie do odzyskania zaufania wśród inwestorów. Przed 2008 rokiem gospodarka Zielonej Wyspy rozwijała się w bardzo szybkim tempie. Jeszcze w 2007 roku wzrost PKB wyniósł tam 6 proc. Kraj nazywany był celtyckim tygrysem i pokazywany jako przykład udanego modelu gospodarczego. Kres wzrostowi położyły krach na rynku nieruchomości oraz światowa zapaść finansowa. Irlandzkie banki poniosły bardzo dotkliwe straty na kredytach hipotecznych. Tanie kredyty po wejściu do strefy euro podbiły popyt i wytworzyły nieruchomościową bańkę spekulacyjną.

Opinie Ekonomiczne
Maciej Miłosz: Bunkrów nie ma, ale też jest...
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg. Gospodarczy iluzjoniści
Opinie Ekonomiczne
Hubert A. Janiszewski: Dlaczego w Sejmie widać puste ławki
Opinie Ekonomiczne
Jak rozwiązać problem jawności wynagrodzeń? Odpowiedź można znaleźć w... Biblii
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Następne cięcie stóp procentowych najwcześniej we wrześniu?