Związkowcy biją na alarm, eksperci tłumaczą, że to z powodu niedostosowania systemu szkolnictwa zawodowego do potrzeb, a pracodawcy bez żenady w ankiecie przyznają, że najczęściej stosują aż cztery umowy czasowe, zanim na stałe zatrudnią pracownika. Wszyscy chcą dobrze i mówią, że trzeba szukać wyjścia z sytuacji.
Wiadomo, że dla pracodawców idealny byłby taki system, w którym łatwo i szybko mogliby zwalniać niepotrzebnych w danej chwili – na przykład z powodu spadku liczby zamówień –pracowników. Związki zawodowe natomiast najchętniej przeforsowałyby w imieniu swoich członków zapisy jeszcze bardziej restrykcyjne od obecnie obowiązujących.
Wiadomo, że usztywnianie przepisów w tym zakresie jest najlepszym sposobem na utrzymywanie się wysokiego bezrobocia. Ale nie przekonuje mnie tłumaczenie pracodawców, że tak naprawdę dopiero po kilku latach obserwacji nowego pracownika można stwierdzić, czy zasługuje on na stałą umowę o pracę.